Czy Laertes miał rację?
W Teatrze Dramatycznym w Warszawie wystawiono ostatnio "Hamleta" z Holoubkiem w roli głównej. Nie wiem, czy moi Czytelnicy zobaczą wspaniałego aktora w kreacji Hamleta i nie
o sztuce chciałabym dziś z Wami pogawędzić. Rzecz dotyczyć ma jeszcze raz plotki, obmowy, męskiej niedyskrecji i oszczerstwa.Otóż w jednej ze scen pierwszego aktu "Hamleta", Laertes, syn podkomorzego królewskiego Poloniusza i brat Ofelii,(którą "uwodzi" Hamlet), tak przestrzega siostrę:
"Skromna dziewczyna już wtedy jest płocha. Gdy księżycowi piękno swe obnaża. Przed plotką nawet cnota ujść nie może. Robak nadgryza dziewczęcą wiośnianość."
Zastanowiło mnie to pesymistyczne przekonanie Laertesa: "Przed plotką nawet cnota ujść nie może". I strwożyło. Jeśli bowiem prawdą jest, co głosi Laertes - można być istotą najszlachetniejszą, najprzyzwoitszą i najskromniejszą, a mimo to nie uchronić się przed oszczerstwem, plotką, obmową.
Osobiście mam wprawdzie wrażenie, że Laertes przestrzega siostrę trochę na wyrost - bardzo to zresztą jego ładna cecha, jak każdego brata, który troszczy się, by siostra nie padła ofiarą złych języków - mimo to doceniam potęgę obmowy i oszczerstwa. Ileż to dziewcząt zrobiono u nas "na szaro" systemem poufnych rozmów i szeptów - jakże często na tle zawiedzionych męskich nadziei i pragnień! O problemie męskiej niedyskrecji i plotek pisałam już w poprzednim felietonie, toteż dziś chciałabym zastanowić się nad pytaniem, dlaczego plotkarze i oszczercy męskiego rodzaju działają bez żadnych trudności, dlaczego w paczce rozplotko-wanych młodych ludzi nie znajdzie się choć jeden śmiały, który by powiedział "dość tego"...
Niestety, młodzi, "dżentelmeni" chichocą i potakują najczęściej z zachwytem gdy ich koledzy, publicznie, w mniejszym lub większym gronie opowiadają o dziewczynach brednie i rzadko się zdarza, by któryś zaprotestował, sprzeciwił się.
Smutne to, że nikt nie reaguje, gdy na dobre imię dziewczyny rzuca ktoś cień, gdy ujawnia intymne szczegóły z jej życia i głosi rewelacje o rzekomym "złym prowadzeniu się. Plotkarze nie zdają sobie sprawy, że taka zakulisowo robiona, zła aura wokół młodej kobiety, może fatalnie zaciążyć na jej żydu, odcisnąć fatalne piętno na jej stosunkach z innymi ludźmi, zwłaszcza... z młodymi ludźmi.
Istniała kiedyś rycerska tradycja stawania na udeptanej ziemi w obronie zagrożonej czci niewieściej... Znany poeta, autor "Marii", Antoni Malczewski, kochał się w pięknej Karolinie Chodkiewiczowej. Kiedyś Aleksander Błędowski, oficer ułanów Księstwa Warszawskiego, wyraził się o Karolinie w sposób, który zakochanemu wydał się obraźliwy. Pojedynkowali się na Powązkach, i w rezultacie - zraniony A. Malczewski nie mógł iść z Napoleonem na Moskwę... Wypadków takich było wiele i nic dziwnego, że znalazły one obfite odbicie w literaturze pięknej. Z bardziej znanych przykładów wymieńmy choćby Wokulskiego (bohatera "Lalki" Prusa)- nie mówiąc już o niezliczonych tego typu pojedynkach sienkiewiczowskiego Wołodyjowskiego, między innymi z Kmicicem w obronie Oleńki. Wokulski wyzywa na pojedynek barona Krzeszowskiego, który w sławnej scenie na wyścigach nie okazał należytego szacunku Izabeli Łęckiej. Panowie stają na udeptanej ziemi, Wokulski strzela i... trafia w pistolet przeciwnika. Przestrzelony pistolet wypala i wybija baronowi ząb. Zajście ma efekt raczej humorystyczny niż tragiczny, ale swoją wymowę posiada.
Nie namawiam Was, oczywiście do pojedynków, ani nawet byście w obliczu każdej płotki na dziewczynę skakali kolegom do oczu, ale przydałoby się trochę rycerskości i elegancji. Nie można już dziś stawać na udeptanej ziemi, ale można koleżkom powiedzieć "Dosyć tego, przestańcie sobie strzępić język"
Bo w obecnej sytuacji raz po raz nachodzi człowieka pytanie czy jednak Laertes nie miał racji?