Artykuły

Naukowe klimaty w teatrze. Zwierzaki przyćmiły wynalazcę

"Gra o ton" Bartosza Mazura i Mikołaja Tabakowa pod opieka artystyczną Agnieszki Korytkowskiej-Mazur w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Naukowiec spróbuje nauczyć dzieci, skąd się bierze dźwięk, a i tak cały show skradnie mu bociek i żaba. To, że on ma niski próg odporności na rozłąkę, a ona idzie na stopa, jest jednak ciekawsze niż wyjaśnianie dźwiękowych zawiłości. A wyjaśnić je próbuje najnowszy spektakl dla dzieci w Teatrze Dramatycznym - "Gra o ton"

Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

Pomysł na połączenie klimatów teatralnych i naukowych jest atrakcyjny - białostocka ekipa aktorska w tym przedstawieniu współpracuje bowiem z popularyzatorami wiedzy, m.in. z Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Powstał scenariusz łączący historię kryminalną, opowieść o naturze dźwięku, a także działania interaktywne. Tyle że to, co było głównym założeniem spektaklu - naukowe wtręty właśnie - wypada w nim najsłabiej, niknie gdzieś między zabawnymi dialogami. Pojawiają się naukowe hasła: membrana, wibracje, rejestrator fali akustycznej (wedle boćka to wręcz aule fakustyczne). Jeden z bohaterów - naukowiec Antoni Decybel (Bartosz Mazur) - dwoi się i troi, próbując wytłumaczyć naturę zapisu dźwięku. Ale choć robi to w dość przystępny sposób, to jednak wszystko gdzieś pod drodze umyka i nuży. Czy dzieje się tak dlatego, że w dobie technicznych nowinek i codzienności komputerowo-3D-smartfonowej wszelkie tego typu opowieści wydać się mogą widzom anachroniczne, czy też to efekt bardziej przykuwających uwagę aktorskich wcieleń? Trudno powiedzieć.

Zapisać wibracje

Czy jednak maluch siedzący na widowni zapamięta cokolwiek z naukowych opisów, czy nie - spektakl warto zobaczyć. A to za sprawą sympatycznych bohaterów, językowych niuansów, zabawnych scenek, na które mali widzowie reagują żywo (dorośli zresztą też, twórcy posyłają w ich stronę mrugnięcie w postaci komornika i kredytu we frankach).

Historia jest taka: dawno temu pewien baron chciał utrwalić brzmienie pewnej łąki. W sukurs przyszedł mu pewien młody naukowiec Antoni, skonstruował maszynę, która wibracje umie zapisać. Ale oto baron umiera, a baronowa po jakimś czasie postanawia łąkę sprzedać pod hotel. Pojęcia nie ma, że baron w sprawie łąki miał zupełnie inny plan. Pojawiają się komplikacje, których natury tu nie będziemy wyjaśniać, dość powiedzieć, że naukowiec walczy o to, by łąka nadal pozostała łąką, w końcu tam mieszkają jego przyjaciele, właśnie bociek i żaba.

I to właśnie ta dwójka (w brawurowym wykonaniu Moniki Zaborskiej i Piotra Szekowskiego) kradnie cały show, wszystkie wynalazki mogą się schować. Ona mówi nosowym głosem, on zaciąga ze wschodnim akcentem. On niby chce ją zjeść, ale jakoś niespecjalnie może, więc się tylko odgraża, ona uważa, że te wszystkie groźby to tylko nieumiejętność okazania przyjacielskiej sympatii. Cały czas sobie dogryzają, ale w sumie czule, to prześmieszny duet. Sporo tu językowej zabawy - bociek próbujący się wymigać od przewiezienia żaby do ciotki mówi, że nie poleci, bo "wylatał godziny, a wręcz godzinki; nawet czarną godzinę oraz godzinę szczerości".

Komornik czy kredyt we frankach?

Tak naprawdę aktorzy muszą się wcielać w wiele innych postaci - Monika Zaborska co chwila przebiera się - a to w strój żaby, a to baronowej, a to ciotki młodego naukowca, czy wreszcie prawnuczki tegoż naukowca. Podobnie Szekowski - jest boćkiem, detektywem i prawnukiem.

Spektakl to nie tylko parada różnych postaci, ale też przebieżka przez epoki. Ale w tej ostatniej twórcy nieco polegli. Historia boćka i żaby - z racji, że są to przyjaciele młodego naukowca) umiejscowieni muszą być z natury rzeczy w rzeczywistości dziejącej się przynajmniej ponad pół wieku wcześniej. Tymczasem bociek swego przyjaciela wita pytaniem, związanym z obecną epoką: - Masz kłopoty? Komornik czy kredyt we frankach?

Od pomieszania pojęć, czasów, naukowych terminów faktycznie może czasem zakręcić się w głowie.

***

Najbliższe spektakle "Gry o ton" - czwartek (11.06) - godz. 10, 12.

Ciekawa scenografia (Jacek Malinowski), fantazyjne spójne kostiumy (Agata Wąs), wpadająca w ucho muzyka (Mikołaj Tabako). Autorzy scenariusza i konstruktorzy wynalazków: Bartosz Mazur i Mikołaj Tabako. Konsultacja naukowa - Łukasz Badowski. Przedstawienie przygotowano pod opieką artystyczną Agnieszki Korytkowskiej-Mazur.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji