Zamek jest w nas
Kto mówi o Kafce, ten mówi o sobie. George Tabori, znakomity pisarz, dramaturg, twórca teatralny, nazwał Kafkę prorokiem, twierdząc, że od czasu jego śmierci nie wydarzyło się nic ważnego, nic, czego by Kafka wcześniej nie opisał.
Tegoroczny Mittelfest, wielki festiwal kultury krajów Europy Środkowej odbywający się w lipcu we włoskim mieście Cividale był z inspiracji Taboriego poświęcony Franzowi Kafce. Uznanie zdobył tam spektakl "Zamek'' przygotowany przez Henryka Baranowskiego z zespołem Teatru Szwedzka 2/4.
Baranowski, jeden z najoryginalniejszych twórców współczesnego teatru, po twórczość Kafki sięgał wielokrotnie. Pierwsza realizacja "Zamku" dokonana w Olsztynie w 1976 roku przyniosła mu liczne nagrody i okrzyknięta została wydarzeniem artystycznym. Kolejną przedstawił w założonym przez siebie Transformtheater w Berlinie.
Przedstawienie na Szwedzkiej jest spokojne i wyciszone. Nie przeraża nadmiarem ekspresji i pomysłów reżyserskich. Franz Kafka, urzędnik państwowy pisząc swą kolejną powieść czuje nieoczekiwanie, że sam staje się jej bohaterem. Geometra K. wezwany przez tajemniczy Zamek do objęcia pracy, osiedla się we wsi i stara wszelkimi sposobami dostać do jego wnętrza. Rozpaczliwie dobija się do wrót, za którymi znajdują się "ludzie i bogowie". K. w omawianym spektaklu nie jest jednostką neurotyczną. Przypomina raczej postać z teatru Brechta.
Andrzej Blumenfeld konsekwentnie łamie dotychczasową tradycję grania tej roli. Jego bohater nie wznosi się ponad przeciętność, nie jest wybitną indywidualnością, lecz małym, zagubionym człowieczkiem, próbującym zrozumieć konsekwencje działania władzy. Chce dociec prawdy. Stawia pytania, lecz otrzymuje odpowiedzi, których nie rozumie. Nie przyjmuje bowiem wartości, uznanych powszechnie za fundament porządku społecznego, porządku, który wyklucza indywidualizm.
Ludzie z Zamku - ulegli władzy urzędnicy, żałośni i ograniczeni, niezdolni do samodzielnego myślenia i prawdziwych uczuć od początku traktują go jak jednostkę obcą, "ponadliczbową". Rozmowy z Jeremiaszem, wójtem, furmanem, nauczycielem, rządca gospody dla Panów z Zamku (we wszystkie te postacie wcielił się aktor teatru z Omska Jurij Ickow) nie wnoszą nic nowego. K. uzyskuje sprzeczne odpowiedzi. Władza strzeże swej tajemnicy, bo tajemnica jest podstawą bytu. zrozumieć ją to odebrać jej świętość i jednocześnie naruszyć porządek społeczny.
Ta powieść Kafki podobnie jak inne pozostała bez zakończenia. W spektaklu Henryka Baranowskiego Franz budzi się z koszmarnego snu, przegląda karty swej powieści i próbuje wrzucić je do ognia. Rękopisy jednak nie płoną. Bardzo ważną rolę w tworzeniu nastroju spektaklu odgrywa, oprócz ascetycznej scenografii, układ świateł oraz muzyka Marcina Krzyżanowskiego.
W wielu przedstawieniach Henryka Baranowskiego pojawiają się lustra. Widzowie odbijając się w nich stają się współuczestnikami akcji. W tej inscenizacji jest nieco inaczej. Aktorzy grają na miejscu widowni. Widzowie zaś siedząc na scenie obserwują ich grę niejako z perspektywy Zamku, bo - jak zaznaczył reżyser w programie teatralnym - Zamek jest w nas.