Artykuły

Premiera na warszawskim poziomie

"Jak się kochają w niższych sferach" w reż. Artura Barcisia w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Pisze Anna Wojtysiak w Gazecie Częstochowskiej.

Po raz pierwszy znany aktor Artur Barciś wyreżyserował sztukę w częstochowskim Teatrze im. Adama Mickiewicza. - To będzie lekka i zabawna historia - zapewniał w czasie konferencji prasowej 28. grudnia.

Jak się kochają w niższych sferach" to farsa obyczajowa jednego z bardziej uznanych twórców gatunku, Alana Ayckbourna. Bohaterami są trzy pary małżeńskie, które spotyka lawina komicznych, absurdalnych i dziwnych sytuacji. - Te pary ocierają się o siebie, wzajemnie przenikają się, a tak naprawdę nie widzą. W tej sztuce człowieka zderzono z jego egzystencją. Natomiast widzów postawiono w roli podglądających przez dziurkę od klucza. Jeżeli przedstawienie kogoś rozśmieszy, to znaczy, że ten ktoś potrafi żartować na swój temat - opowiada Barciś. Pomysłodawcą wystawienia sztuki jest wicedyrektor Teatru, Marek Ślosarski. Z Barcisiem spotkał się w ubiegłym roku, w trakcie "II Kongresu Częstochowian" i zaproponował mu wyreżyserowanie farsy Ayckbourna. Dyrekcja zaakceptowała pomysł i propozycję wprowadzenia lżejszego repertuaru.

Premiera sztuki odbyła się 7. stycznia. W dużej mierze wizja reżysera opiera się na pomyśle dialogu z widzem. Widz to nie tylko aktywny współtwórca znaczeń wpisanych w dowcipny tekst angielskiego dramaturga, lecz także odbiorca znaczeń nowych, dodanych przez reżysera (tu zaskakujące nawiązania do polskich realiów). Jesteśmy uczestnikami intertekstualnej gry, w której stawką może być jedynie dobra, bo inteligentna zabawa. Reżyser porozumiewa się z widzem również przy pomocy multimediów, podłużny telebim to próba wprowadzenia do teatru interaktywności. Ciekawym chwytem wydaje się także równoległe prowadzenie dwóch wątków. Ta często stosowana, zarówno w filmie, jak i na scenie, symultaniczność sprawia, że narracja nabiera tempa, a historia staje się barwną opowieścią, która aż kipi od scen komicznych, absurdalnych i karykaturalnych. Dynamiczna akcja, konfliktowe sytuacje, chwilami agresywne zachowanie postaci i rubaszne poczucie humoru - wszystko to sprawia, że widz ani przez moment nie czuje się znudzony. Do tego trzeba dodać żywiołową, znakomitą grę częstochowskich aktorów, którzy doskonale bawią się odgrywając swe role oraz oszczędną, acz bardzo pomysłową scenografię. Efekt doskonały.

"Jak się kochają w niższych sferach" nie jest debiutem reżyserskim aktora, bowiem Barciś już od jakiegoś czasu zajmuje miejsce po drugiej stronie sceny. Dotychczas wyreżyserował prawie 8 sztuk. - Reżyseria bardzo mnie podnieca. Reżyser ma władzę, ale i odpowiedzialność. Jako aktor odpowiadam tylko za rolę, jako reżyser odpowiadam za wszystko. Bardziej interesuje mnie właśnie odpowiedzialność. Jeśli polegnę, to polegnę, jeśli nie, to też będzie dobrze - wyjaśnia.

Dla Artura Barcisia pobyt w Częstochowie to wycieczka sentymentalna, wychował się w podczęstochowskich Rędzinach, a w Częstochowie chodził do szkoły. Tu zakochał się w teatrze i aktorstwie. - Pamiętam pierwszą bajkę o zajączku w częstochowskim teatrze i niesamowite wrażenia, do tamtej chwili myślałem, że najpiękniej jest w kościele, ale kiedy zgasło światło i zobaczyłem te wszystkie dekoracje, teatr mnie zauroczył. Do dziś jestem emocjonalnie związany z tym miejscem - wspomina. Potem skończył łódzką "filmowiec" i postanowił zaistnieć. Wyjechał do Warszawy. Dziś znany jest z wielu komediowych ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych, ale widownia wciąż uwielbia go za rolę Tadeusza Norka w serialu "Miodowe lata".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji