Artykuły

Ludzie-piosenki

Kiedy w trzeciej dekadzie XIX wieku Piotr Jan de Beranger pisał swoje słynne piosenki, które miały przynieść mu roz­głos wśród współczesnych i miano klasyka tego gatunku u potomnych, trudno było chy­ba przypuścić, że te niepozorne utworki mogłyby posłużyć do skonstruowania przedstawienia teatralnego. I nie było to zresz­tą konieczne, bo teksty dopisy­wane często do popularnych starofrancuskich melodii, za­nim jeszcze zostały opubliko­wane w 1834 roku, łatwo wpa­dały w ucho mieszkańcom ponapoleońskiego Paryża. Popu­larność Berangerowskich pio­senek była tym większa, że treść ich dotyczyła aktualnych zagad­nień politycznych, światopo­glądowych i społecznych, pełna była kpin z panującego ustroju, postępowania rządzących, działania wymiaru sprawiedli­wości. Pochwalanie liberalizmu obyczajowego i swobodne trak­towanie duchowieństwa, zwłasz­cza tak dobrze "kupowane" przez lud, było w ówczesnej Francji procederem bardzo niebezpiecznym, ponieważ za­równo Ludwik XVIII, jak Ka­rol X i rządzące stronnictwo monarchistyczno-klerykalne dążyło do powrotu ancien regime'u i zatarcia wszelkich śla­dów epoki napoleońskiej. Nic więc dziwnego, że Beranger, będący niejako głosem ludu zmęczonego i zirytowanego tak zwanym "białym terrorem", popadał często w konflikt z prawem.

Byłoby jednak poważnym błędem redukować twórczość autora "Piosenek" do rymowanej publicystyki, zapominając, że poruszał on też kwestie egzys­tencjalne czy zgoła metafizycz­ne. Tego błędu nie popełniła Marta Stebnicka, wydobywając we wrocławskim przedstawieniu te właśnie aspekty dzieła Berangera. Reżyserka rezygnuje z panegirycznych piosenek wy­chwalających Napoleona I, wspomnienia rewolucyjne zaś powracają tylko przy okazji arystokratycznej kurtyzany de Pretantaille (Bożena Krzyża­nowska). Spektakl nie został pomyślany jako wymuszone uwspółcześnienie "Piosenek" przez prymitywne zarzucenie sceny aluzjami do aktualnej sy­tuacji politycznej. Przeciwnie, Stebnicka cały czas daje nam do zrozumienia, że mamy do czynienia z pięknym wspo­mnieniem. Przedstawienie roz­poczyna Włodzimierz Maciudziński, który z kilkoma kape­luszami na głowie wciąga na scenę drabinę i kilka innych pozornie niepotrzebnych re­kwizytów. Na wstępie obwiesz­cza, że Piotr Jan de Beranger nie żyje, w związku z czym trzeba dokonać wyprzedaży je­go rzeczy osobistych. Pojawiają się zainteresowani kupnem - kilka trudnych do określe­nia postaci ubranych w grotes­kowe kostiumy, będące połą­czeniem ubiorów arystokra­tycznych i żebraczych łachma­nów, a nawet elementów mody techno (ufarbowane włosy i okulary Michała Chorosińskiego). Trudno powiedzieć, kim są te tajemnicze zjawy z pobie­lonymi twarzami - ja bym je uznał za personifikacje samych piosenek, które żyją, a w każ­dym razie ożywają po śmierci swojego autora. Potwierdzałby to fakt, że wstępuje w nie nowe życie, kiedy Bogusław Kierc wchodzi na scenę niosąc Berangerowskie teksty. W tym miejs­cu kończy się smutna wyprze­daż, a zaczyna na poły jarmarcz­ny, na poły filozoficzny teatr.

Trudno napisać o wszyst­kich emocjach, jakie towarzy­szą odgrywaniu kunsztownie przygotowanych przez reżyser­kę i aktorów scenek. Wskazał­bym na trzy zasadnicze moty­wy wyeksponowane w przedsta­wieniu. Pierwszy to przekonanie o przypadkowości i chaotycz­nej głupocie świata. Szalone­go los widoczny jest w takich piosenkach, jak "Piękna Frania", "Dobry Bóg" czy "W rydwanie głu­poty". Posługując się niekiedy kontrowersyjnymi alegoriami, Beranger nie tylko wykpiwa ludzką dwulicowość pozwalają­cą w imię Świętej Trójcy/ omijać praw księgę, ale jednocześnie każe nam śmiać się z niej - za­miast jak Bóg patrzący na zie­mię wołać: "A niech to diabli porwą!" Śmiech jest dla autora "Piosenek" niezwykle istotny. Nie tylko dlatego, że pozwala roz­ładować emocje, spojrzeć z dy­stansem na pewne sprawy, zde­maskować drobnomieszczańskie przyzwyczajenia (jak w piosence "Moja babunia" w wy­konaniu Renaty Kościelniak). Jest też wartością niemal meta­fizyczną - jednocześnie bronią i tarczą przeciwko chaosowi i niesprawiedliwości świata. Radość jest dla Berangerow­skich bohaterów (myślę, że w kontekście przedstawienia Stebnickiej można użyć takiego określenia) podstawową wartoś­cią, co świetnie obrazuje Spra­wozdanie z libacji Piotra Zalew­skiego. Z kolei w Żyję i umie­ram śpiewa on: Gdyby zaniknął nagle śmiech i żart/ Po cóż żyć, cóż jest wart taki świat\ I rzeczy­wiście - mamy wrażenie, że tym, co ożywia oglądane przez nas postacie z jarmarcznego tea­trzyku, tym, co pozwala im w końcu powiedzieć, "że warto jednak żyć", jest właśnie beztros­ki śmiech - bezcenny skarb. Skarb, dodajmy, dostępny tylko ubogim, gdyż królowie, jak śpie­wa Radosław Kaim w Królu Yvetot, śmieją się tylko w balladach. Chaotyczność świata, w którym obracają się piosenki po śmierci swego autora, i jarmarczność tworzonego przez nie teatru podkreśla - złożona także z zawieszonych pod sufi­tem mebli i instrumentów - scenografia Anny Sekuły. Radością przesycone są zaś już same teksty Berangera. Całe­mu przedstawieniu towarzyszy nastrój przemijania, zasygnali­zowany już w początkowej sce­nie wyprzedaży, potem przewi­jający się przez spektakl. Przed marnością rzeczy świata tego śmiech nie obroni człowieka. Nawet żart nie pozwala nabrać dystansu do własnej śmierci.

Chociaż, z drugiej strony, twór­cy przedstawienia przypomina­ją nam, że mimo wszystko war­to żyć, choćby po to, żeby pozo­stawić po sobie trochę radości. Spektakl jest więc historią o piosenkach, które przyszły na pogrzeb swojego autora. Nie po to jednak, aby rozrywać mię­dzy siebie jego ciało, lecz aby z jego spuścizny wybrać to, co najcenniejsze, i pokazać po­tomności - między innymi nam, którzy mamy nieszczęście żyć w czasach pozbawionych kogoś porównywalnego z Berangerem. Być może, właśnie dlatego czujemy się zawiedzeni, kiedy na koniec aktorzy śpiewa­ją Będziemy jeszcze chwilę tu..., po czym, wbrew własnym sło­wom, kłaniają się i wychodzą. A chciałoby się posłuchać, co jeszcze mają nam do powiedze­nia ci powołani do życia przez Stebnicką ludzie - piosenki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji