Artykuły

Będzie miejsce na śmiech i krzyk

Tylko dwie aktorki, postacie różniące się charakterami jak ogień i woda, ponad dwie godziny spektaklu. To wystarczające powody, by spektakl "Wydmuszka" uznać za intrygujący.

Na scenie będziemy oglądać tylko dwie aktorki. Hanna Zientara wcie­li się w rolę ponad 40-letniej biblio­tekarki Haliny, oczytanej starej pan­ny którą swego czasu porzucił na­rzeczony. Na swej drodze spotyka Roksanę (w tej roli Katarzyna Anzorge), żonę swojego bogatego bra­ta, dziewczynę przebojową, ale ra­czej stroniącą od czytania książek. Wraz z rozwojem spektaklu, do któ­rego tekst napisał Marcin Szczygiel­ski, charaktery obu kobiet zaczyna­ją się przenikać, obie wzajemnie od siebie czerpią.

- Początkowo są jak ogień i woda - podkreśla reżyser Zbigniew Lesień, skądinąd znany aktor teatralny i fil­mowy o charakterystycznym baso­wym głosie. - Z czasem zawiązuje się między nimi nić przyjaźni, a potem prawdziwe porozumienie. Bohater­ki zmieniają się na naszych oczach. Ale zanim do tego dojdzie, musi mi­nąć trochę czasu. Już samo zderze­nie tak różnych charakterów jest za­bawne. Choć "Wydmuszkę" trudno nazwać komedią. Bo jest tu miejsce na śmiech, ale też na krzyk.

Lesień dodaje, że nie jest to spek­takl, w którym główne role grają efek­ty specjalne, jak na przykład dymy czy goła pani wyłaniająca się z fute­rału na kontrabas. Tu scenografię (autorstwa Wojciecha Stefaniaka) stanowić będzie wystrój biblioteki na przemian z wnętrzem kajuty stat­ku. Najważniejsze jest bowiem sło­wo. Ale teraz chodzi o to, by przez ponad dwie godziny widz śmiertel­nie się nie wynudził. Według reżyse­ra, właśnie to było najtrudniejsze do opanowania na próbach.

- Dziewczyny naprawdę sporo się napracowały. Nie musiałem wcielać się w wykładowcę, który próbuje u studenta wywołać stres i doprowadzić go do płaczu, by ten w zdenerwowaniu i emocjach wydobył z siebie to, czego nie jest w sta­nie dać na spokojnie. Uświadomiliś­my sobie, że dostaliśmy do zagrania naprawdę ciekawą rzecz, bardzo do­brze napisaną. Myślę, że ostateczny efekt powinien się spodobać i nie nu­dzić - mówi Lesień.

Katarzyna Anzorge przyznaje, że do tej pory nie mierzyła się z czymś podobnym do "Wydmusz­ki". Jak mówi, na studiach ćwiczy­ło się spektakle w duecie, ale to by­ły krótkie formy. Tymczasem "Wy­dmuszka" to spora ilość tekstu, w re­zultacie trzeba wykazać się sporą sprawnością. - Ale przecież jestem profesjonalistką, więc i z tym dam sobie radę. A z czym? Ten tekst trud­no zaszufladkować gatunkowo. Jest tu coś z komedii, także z dramatu, po prostu samo życie - mówi An­zorge.

Z kolei według Hanny Zientary "Wydmuszka" to komedia liryczna. Dla niej najtrudniejsze podczas prób było sprawienie, by wypowiadane sło­wa "ponieść" tak, żeby zainteresować widzów. Ma świadomość, że - biorąc pod uwagę dużą ilość tekstu - niełatwo będzie osiągnąć perfekcyjny efekt już podczas premiery.

- Podczas pierwszych przedsta­wień będziemy się docierały z Ka­sią pod tym względem. Chodzi o to, by sprawić, żeby z czasem nie wy­powiadać dialogów stworzonych przez Marcina Szczygielskiego. Ale mówić te wszystkie słowa tak, jak­by były naszymi własnymi, narodzi­ły się w naszych głowach. Swoją dro­gą, naprawdę sympatycznie było się zmierzyć z tym fajnym tekstem, na­wet jeśli nie było łatwo - mówi Zien­tara.

W tym miesiącu "Wydmuszka" zo­stanie zagrana w następujących ter­minach: 8,13,14,16,21,22 i 23 stycznia. Bilet na premierę kosztuje 40 zł, na pozostałe spektakle 30 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji