Artykuły

To, co nas podnieca, to się nazywa kasa

"Harpagon" w reż. Tomasza Mana w Teatrze Lubuskim w Zielonej Górze. Pisze Dorota Żuberek w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

"Harpagona" Tomasza Mana w Teatrze Lubuskim warto zobaczyć z jednego powodu. Ten powód nazywa się Jerzy Kaczmarowski.

Kolejna wersja molierowskiego "Skąpca" jest przefiltrowana przez współczesność. Autorem adaptacji i reżyserem jest Tomasz Man, który skupił się na tytułowej postaci komedii. Niektóre sceny zniknęły zupełnie. Zmienia się miejsce akcji - wszystko dzieje się w ogrodzie. Aktorzy noszą ubrania - nie kostiumy, w tle muzyka Pink Floydów, Dire Straits... Dużo jest współczesności - również w języku. Ale jakoś mało życia.

Najsłabiej wypadają sceny miłosne dwóch zakochanych par - młodzi są niedobrani kompletnie. Jakim cudem popędliwa Eliza (Marta Frąckowiak) mogła zakochać się we frajerowatym wazeliniarzu Walerym (Jacek Zienkiewicz), który jest nudziarzem absolutnym? Rozumiem, że miłość jest ślepa, ale żeby aż tak?

Druga para zakochanych też mnie nie przekonuje. Marianna (Sylwia Oksiuta) nie jest ani zjawiskowo piękna, ani nie wyróżnia się niczym w tłumie. W niej nie zakochują się od pierwszego wejrzenia. Postać oscyluje między lolitką w białych falbankach, a wyrachowaną panną. Kleant (Wojciech Brawer) jako jedyny młody broni swojej postaci skutecznie - najbardziej trendowy ze wszystkich przekonuje mnie najbardziej. Jest dandysem, z nowoczesną fryzurą i w połyskującej marynarce. Nie sprawia jednak wrażenia romantyka, który zakochuje się od na ulicy - prędzej już w klubie... I to na pewno nie w mdłej Mariannie.

Reżyser dowodzi, że tylko dwie rzeczy kierują naszym życiem. Pieniądze i seks - te dwie siły napędzają sztukę. Historię z grubsza znamy, więc ciężko dać się czymś zaskoczyć. Trudno też dowiedzieć się czegoś nowego o nas samych. Z takim założeniem do teatru na "Harpagona" iść nie należy, bo można się zawieść...

Warto jednak zobaczyć spektakl ze względu na dobrą rolę Jerzego Kaczmarowskiego. Rola człowieka opętanego jedną namiętnością - absolutną, totalną, bezgraniczną miłością do pieniędzy - wychodzi mu doskonale. To nie jest kreacja wybitna, ale Kaczmarowski wyróżnia się na scenie i pozostałych aktorów pozostawia w tle. Jego Harpagonowi nie można zarzucić absolutnie nic poza tym, że jest starym kutwą, tyranem, egoistą i świntuchem.

To nie zarzut. Taki Harpagon musi być. Pomimo tego, że jest najbardziej antypatyczny, to właśnie on bawi publiczność od pierwszej chwili na scenie. Bawi słowem, zachowaniem, wyglądem. Zaczyna, kiedy w siatkowej koszulce pojawia się podczas porannego treningu. Fantastyczne są jego umizgi do młodej narzeczonej, kiedy wygląda jak Karl Lagerfeld w przyciasnym smokingu. Świetnie wypada też scena, kiedy odkrywa, że został obrabowany (czyli w jego rozumieniu - zamordowany) i natychmiast umiera na przydomowym trawniku, po czym okopuje się w "grobie". Scena z jego histerią jest jedną z najlepszych. W pamięci zapadają też dwie mniejsze role - Andrzeja Nowaka (sługi Jakuba) i Kingi Kaszewskiej - Brawer w roli sprytnego Strzałki, który w wizji Mana jest hiphopowcem z blokowiska.

Najbardziej bałam się happy endu. To, co można wybaczyć Molierowi, we współczesnej scenerii mogłoby być nie do zniesienia. A Man wchodząc w konwencję a la brazylijska telenowela unika banału.

Harpagon z każdej strony narażony jest na ataki tych, którzy chcą go okraść i wykorzystać. Czyhają na nią jego pazerne i wyrachowane dzieci i młoda narzeczona oraz wyuzdana i interesowna swatka Frozyna (w tej roli znakomita Elżbieta Donimirska).

Spektakl to nie jest obrona starego sknery, ale obraz człowieka, który ma swoją drogę, cel i sens. I choć inni mu złośliwie utrudniają, to osiąga szczęcie - zostaje tylko on i jego ukochana. Szkatułka.

Na zdjęciu: Harpagon (Jerzy Kaczmarowski) i swatka Frozyna (Elżbieta Donimirska)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji