Artykuły

"Emigranci" po staremu

"Emigranci" w reż. Sławomira Gaudyna w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie. Pisze Ireneusz Kutrzuba w Temi.

Tarnowski Teatr im. L. Solskiego zaserwował widzom "Emigrantów" Sławomira Mrożka, dramat znany, popularny, wielokrotnie wystawiany nie tylko w Polsce. Przyznam szczerze, że szedłem na przedstawienie oczekując jakiegoś nowego, bardzo współczesnego odczytania "Emigrantów". Zobaczyłem przedstawienie zrealizowane poprawnie, "po bożemu", można wręcz powiedzieć, że według obowiązującego od lat kanonu. I w związku z tym narodziło się pytanie: czy wystawianie "Emigrantów" ma jeszcze dzisiaj sens?

Ponieważ "Emigrantów" nie ma w szkolnym programie języka polskiego warto zarysować fabułę dramatu. Dwaj osobnicy, emigranci z bliżej nieokreślonego kraju, mieszkają wspólnie w piwnicy w jakimś mieście Europy Zachodniej. Intelektualista AA wyemigrował z powodów politycznych, jego współmieszkaniec, chłoporobotnik XX, wyjechał, aby się dorobić. Zamieszkiwanie we wspólnym lokum powoduje swego rodzaju współuzależnienie jednego od drugiego: XX oszczędza jak może i żeruje na AA, podbierając mu co się da, AA natomiast deklaruje, że XX jest jego obiektem studiów nad niewolniczą mentalnością rodaków. Spierają się, dyskutują, obrażają, tęsknią, a wszystko odbywa się w sylwestrową noc, u progu nowego roku, gdy z reguły następuje czas bilansów i podsumowań.

Gdy w 1974 roku Mrożek opublikował "Emigrantów", był to istotny głos w dyskusji o rozdźwięku miedzy inteligencją i robotnikami, a ponieważ w finale dramatu dokonywała się swoista synteza wartości obu grup społecznych i postaw, można było mówić o przełamywaniu barier. Wielu ludzi teatru w Polsce, po sierpniu 1980 roku, doszło do wniosku, że owe bariery już całkowicie zniknęły, że "z polską szlachta polski lud" i w związku z tym nie należy już grać "Emigrantów". Ten punkt widzenia uległ trochę zmianie po wprowadzeniu stanu wojennego i "Emigranci" nadal pojawiali się i pojawiają do dzisiaj na naszych scenach.

Zadałem wyżej pytanie, czy wystawianie "Emigrantów" ma jeszcze dzisiaj sens? Zastanówmy się nad tym. Takich emigrantów jak XX i AA już dzisiaj nie ma. Owszem, ludzie jadą na Zachód i ciężko pracują, ale nie gnieżdżą się już w suterenach, nie oszczędzają jedząc konserwy dla psów, nie ma tej wielkiej tęsknoty za rodziną, która dawniej podsycała wyobcowanie i determinowała wiele zachowań. Dzisiejsi chwilowi emigranci mają telefony komórkowe, dostęp do Internetu i bez większych obciążeń finansowych mogą wskoczyć w samolot lub autobus i przyjechać na weekend do domu.

Z drugiej strony możemy potraktować dramat Mrożka jako swego rodzaju "lekcję historii", bo tak przecież wyglądała egzystencja naszych gastarbeiterów w latach 60., 70., a nawet 80. Młody widz, bez pewnej powszechnej dozy wiedzy o przeszłości, odbierze to jako przejaskrawienie losów naszych rodaków za granicą; widz starszy, bardziej doświadczony dostrzeże dzisiaj w "Emigrantach" coś więcej - paralelę nadal istniejących w kraju nad Wisłą różnic kulturowych, mentalnych, dostrzeże różnice w sposobie postrzegania świata, nadal funkcjonujące fobie i uprzedzenia, podziały polityczne...

I w tym właśnie kontekście - odpowiadając na postawione pytanie-można powiedzieć, że wystawianie "Emigrantów" ma dzisiaj sens. Bo nic to, że zmienił się system, że żyjemy w zjednoczonej Europie, że zniknęły granice, że świat stoi przed nami otworem; nic to, że zniknął jednowymiarowy "robol", uosabiany przez XX, a AA - zbankrutowany inteligent z ambicjami do filozoficznego porządkowania świata -został przedstawicielem handlowym. - podziały nadal istnieją, choć być może przebiegają trochę inaczej i inaczej się uzewnętrzniają.

Gdyby główną oś konfliktu "Emigrantów" przełożyć na współczesne realia, to z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć można, iż XX byłby zagorzałym działaczem lub co najmniej wiernym elektorem partii dżentelmenów w biało-czerwonych krawatach, zaś nadal wyalienowany AA oscylowałby między Demokratami .pl a Platformą Obywatelską, ze wszystkimi tych afiliacji konsekwencjami mentalnymi. Ich "nocna Polaków rozmowa", gdyby w ogóle do niej w obecnych warunkach doszło, miałaby z pewnością podobny przebieg, choć podstawy konfliktu byłyby inne.

Wracając do tarnowskiego przedstawienia. Jak wspomniałem, zrealizowano je poprawnie, "po bożemu", można wręcz powiedzieć, że według obowiązującego od lat kanonu. Reżyserujący spektakl Sławomir Gaudyn zaczerpnął odrobinę z wcześniejszych realizacji "Emigrantów" (Andrzeja Wajdy, Kazimierza Kutza, Jerzego Kreczmara), dodał kilka własnych pomysłów inscenizacyjnych, trochę inaczej porozstawiał niektóre akcenty i w efekcie otrzymaliśmy całkiem niezły teatralny produkt. Żałować pozostaje tylko, że nie pokusił o próbę odniesień do współczesności, co z pewnością nadałoby przedstawieniu walorów aktualności i byłoby interesującym eksperymentem. Można to było rozegrać choćby scenograficznie lub pracując trochę na oprawą muzyczną spektaklu.

Rolę XX w tarnowskim przedstawieniu kreuje dość przekonująco Marek Walczak. Tępy, bezrefleksyjny i pazerny robol-dorobkiewicz, który na wszelkie sposoby usiłuje wykorzystać swojego współtowarzysza, zmienia się i nabiera więcej ludzkich cech, gdy usiłuje odzyskać godność, drąc na strzępy ciężko zarobione pieniądze. Walczak dobrze pokazuje tę przemianę, sprawia, że widz przestaje traktować go jak bezrozumną maszynę z łopatą i zaczyna nabierać do niego sympatii

Przemysław Sejmicki jako AA jest klasycznym inteligentem "z misją", ale jednocześnie intelektualnym konformistą, opanowanym przez myślowe schematy. XX traktuje jak woła roboczego i osobnika do cna zniewolonego przez imperatyw dorobienia się, ale jednocześnie jest od niego uzależniony. Sejmicki w interesujący sposób prezentuje swój stosunek do współmieszkańca (od pogardy, przez litość, do czułości) i szybko zdajemy sobie sprawę jak owo uzależnienie jest daleko posunięte i że AA wali się cały świat jego myślowych konstrukcji i schematów, gdy XX dramatycznie odcina się od swojego zniewolenia.

Niektóre sceny w przedstawieniu są trochę przerysowane, czasem odebrać to można wręcz, że reżyser nie wierzy w inteligencję widza i mocnymi akcentami "podpowiada" sposób odbioru sztuki. Dotyczy to m.in. pijackiego dyskursu między AA i XX. Jedna butelka, dwóch dorosłych facetów, a tu taka ekspresja! Gaudyn powinien wiedzieć, że to nie z tej bajki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji