Artykuły

Nie wszystko złoto, co się świeci

"Złoto Renu" uchyliło przed wro­cławianami wrota do niezwykłego świata mitologii. W sobotę bowiem w Hali Ludowej można było ujrzeć jedynie przeświecającą jak przez szparę w drzwiach wielkość drama­tu Wagnera.

Ograniczenie scenografii do symbolu sprawiło, że bohaterką spektaklu była muzyka. Kto widział "Don Giovanniego" w reżyserii Mariusza Trelińskiego, pamięta pewnie, jak kostiu­my Arkadiusa i cała oprawa potrafiły przytłoczyć samego Mozarta... Tego prob­lemu u nas nie było. Wrocławska sceno­grafia, choć ogromna, była jednocześnie surowa; rozpięty na specjalnie wyekspo­nowanych rusztowaniach i otulający sce­nę gigantyczny ekran służył do projekcji dekoracji. Pojawiały się na nim odmęty Renu, fasada pałacu symbolizującego Walhallę, tęcza, po której bogowie wstępują do swego królestwa. Przestrzeń sceny za­gospodarowana została przez podesty i schody. Całość pięknie rozświetlało zmieniające się wraz z miejscem akcji światło. Rozwiązania te proponował przed stu laty niejaki Adolf Appla, pierwszy wielki reformator inscenizacji wagnerow­skich. Później nawiązał do nich Wieland Wagner, kiedy w 1951 r. ogłosił styl "Nowe Bayreuth", polegający na uwypukle­niu strony muzycznej wręcz kosztem wizualnej. Reżyser Hans-Peter Lehmann - wieloletni współpracownik Wielanda i Wolfganga Wagnerów - wyraźnie się tą koncepcją inspirował.

Lehmann przyznał, że postawił sobie za cel przedstawienie tego monumentalnego dzieła przede wszystkim w świetle zawartej w nim idei. Treścią wrocławskiej insceniza­cji jest mitologia wraz z jej uniwersalnymi znaczeniami. Zbrodnicze ideologie, które przypisywano w przeszłości sztuce Wagne­ra, istotnie budzić teraz mogą niechęć do no­wych, zaskakujących interpretacji.

Dlatego, zgodnie z założeniem reżyse­ra, na scenie pojawiały się postaci jak żyw­cem wzięte z fantastycznej rzeczywisto­ści, do której nawiązywały stroje Cór Re­nu czy Erdy. Trudno było jednak w tej konwencji usprawiedliwić postać Alberyka, którego wygląd przypominać mógł Michała Wiśniewskiego...

Spośród solistów wyróżniały się pięk­nie śpiewające swój tercet Córy Renu:: Aleksandra Buczek, Ewa Czermak i Do­rota Dutkowska. Wyrazistą kreację stwo­rzył ponadto wcielający się w boga ognia Logego Paweł Wunder. Uczucie niedo­sytu pozostawił natomiast Bogusław Szynalski. Postać kreowanego przez niego Wotana jest centralna w tetralogii. Cała treść ogniskuje się wokół jego wręcz nietzscheańskiej woli, która powinna być stale wyczuwalna. Obecność Wotana: w sobotnim spektaklu była słabo zauwa­żalna, zabrakło charyzmy godnej tej po­staci.

Dobre nagłośnienie prowadzonej bez zarzutu przez Ewę Michnik orkiestry - wyciszonej na korzyść śpiewaków - utrzymało odpowiedni poziom wyko­nania. Chwilami niestety dało się słyszeć duszny dźwięk wzmacniacza, co psuło iluzję bezpośredniego grania.

Wagner po latach wraca do Wrocławia. Szkoda może tylko, że nowe przyszło do nas w szatach, których fason na świecie już się opatrzył.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji