Artykuły

Dobry początek

Sobotnia premiera "Złota Renu", pierwszej części tetralogii "Pierścień Nibelunga", zapoczątkowała rozłożoną na dwa lata realizację pełnego cyklu czterech dramatów muzycznych Ryszarda Wagnera. Przygotowa­nia inscenizacji "Złota Renu", a tym samym całego cyklu, podjął się prof. Hans-Peter Lehmann, wybitny znawca twórczości Ryszarda Wagnera. Był asystentem Wielanda Wagnera w Bayreuth. Później przez 20 lat kie­rował Operą Hanowerską, gdzie wystawił wiele dzieł Wagnera. Realizo­wał je też w Monachium, Mediolanie, Zurichu, Norymberdze i Wenecji. Cztery lata temu wystawił w poznańskim Teatrze Wielkim "Parsifala".

Wrocławska inscenizacja to zrealizo­wane z rozmachem przedstawienie imponujące zwartą dramaturgią, efek­townymi kostiumami i wyrazistością sylwetek bohaterów. Reżyser przyjął koncepcję zgodną z didaskaliami kom­pozytora, a przy tym znakomicie osa­dzoną w muzyce, z której wynika wszystko, co dzieje się na scenie. I chociaż większość scen ma właściwą dynamikę, to jednak w kilku miejscach wyraźnie mi jej zabrakło: w scenie porwania złota przez Alberyka, w scenie przedstawiającej podziemia Nibelungów, której dynamika osadzona jest na stałej pracy poddanych Alberyka, oraz w finale, w którym bogowie po­winni wkroczyć dumnie po tęczy do Walhalli. Te drobne uwagi nie zmienia­ją faktu, że całe przedstawienie jest spójne i czytelne. Ważnym czynnikiem w budowaniu klimatu każdej ze scen jest światło i projekcje. Wszystko to dzieje się w potężnej scenografii, świetnie wpisanej w architekturę wro­cławskiej Hali Ludowej.

W pieczołowicie dobranej polskiej obsadzie jedynie Bogusław Szynalski śpiewający partię Wotana ma większe doświadczenie w kreowaniu wagne­rowskich partii. To właśnie wyczuwało się od pierwszej chwili. Jego Wotan to dumny władca, któremu nieobce jest dążenie do władzy absolutnej. Świet­nie pokazał to w IV scenie, kiedy stoi bez ruchu wpatrzony w czarodziejski pierścień migoczący na jego palcu: li­czył się tylko on i nic więcej! Uznanie należy się Elżbiecie Kaczmarzyk-Janczak, dla której partia Fryki była wagnerowskim debiutem i był to debiut w pełni udany. Również Maciej Krzysztyniak może kreację partii Alberyka za­pisać po stronie swoich wybitnych osiągnięć artystycznych. Paweł Wunder dobrze rozpoczął partię Logego. Niestety, później miał sporo kłopotów. Miałem wrażenie, że zabrakło kondy­cji, nie pomogło mu też stale szwanku­jące nagłośnienie. Udaną parę stano­wili Paweł Izdebski - Fasolt, i Wiktor Gorelikow - Farner. Ponadto wystąpili: Aleksandra Lemiszka jako Freja, Barbara Krahel w partii Erdy, Zbigniew Kryczka - Donner, Andrzej Kalinin - Froh, i Edward Kulczyk - Mime. Pięk­nie zaprezentowały się panie Aleksan­dra Buczek, Ewa Czermak i Dorota Dutkowska jako Córy Renu.

Wielkie brawa należą się świetnie przygotowanej i pięknie grającej orkie­strze. Muzycy z pasją pokonywali roz­liczne trudności niełatwej partytury. Ewa Michnik prowadziła premierę z właściwą sobie precyzją. Pod jej wy­trawną batutą muzyka Wagnera miała właściwą ekspresję, klarowne i przej­rzyste brzmienie, a słynne motywy przewodnie właściwy charakter. Czekamy na "Walkirię".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji