Artykuły

Kielce. 60-lecie Teatru im. Żeromskiego

Były kwiaty, gratulacje i mnóstwo życzeń. Na sobotnie świętowanie jubileuszy 60-lecia Teatru im. S. Żeromskiego i 126-lecia obecności teatru w Kielcach stawiło się kilkuset zacnych gości.

Jubileuszowy wieczór poświęcony był Haroldowi Pinterowi - ubiegłorocznemu laureatowi literackiej Nagrody Nobla. Z tej okazji z Londynu do Kielc przyjechał Bolesław Taborski - teatrolog i tłumacz większości sztuk Pintera. Zespół Teatru Żeromskiego przygotował bowiem dwie jednoaktówki noblisty: "Dworzec Victoria" i "Jednego na drogę" oraz fragment sztuki "Urodziny Stanleya". Na scenie gościnnie wystąpiła Viola Arlak - ulubienica publiczności sprzed lat, oraz Krzysztof Galos - reżyser "Historii honoru i głupoty polskiej". W "Jednego na drogę" główną rolę zagrał sam dyrektor teatru Piotr Szczerski.

Gościem honorowym, aczkolwiek stroniącym od zgiełku urodzinowego wieczoru, był Sławomir Mrożek, który wraz z małżonką po raz kolejny odwiedził kielecki teatr. Wizyta miała charakter prywatny i dlatego słynny dramaturg nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.

W teatralnym foyer można było oglądać wystawę prezentującą dorobek Teatru im. Żeromskiego - zdjęcia ze spektakli, fragmenty scenariuszy, projekty kostiumów.

Oczywiście, jak to bywa przy okazji jubileuszów, nie mogło zabraknąć kwiatów, gratulacji i życzeń, które na ręce dyrektora Szczerskiego składał marszałek województwa Franciszek Wołodźko oraz szefowie instytucji kulturalnych. Wieczór zakończył uroczysty bankiet.

***

Intrygujący teatr

Paweł Słupski: Jest Pan jedną z osób, które kielecki Teatr im. Żeromskiego zna nie od dziś...

Bolesław Taborski, teatrolog: Tak, to prawda. Z tym teatrem zetknąłem się po raz pierwszy w 1958 roku podczas swojej pierwszej powojennej podróży z Anglii do ojczyzny. Przyjechałem tu na zaproszenie ówczesnej dyrekcji - państwa Ireny i Tadeusza Byrskich. Spotkałem się wtedy także ze studentami, słuchaczami znakomitego studium aktorskiego działającego przy teatrze. To była dla mnie bardzo ważna wizyta, która zapadła mi na długo w pamięć. Teatr tworzyli wtedy wspaniali ludzie.

Ale z samymi Kielcami zetknął się Pan kilka lat wcześniej?

- Trochę przez przypadek, ale jednak. To było w czasie wojny, tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego. Wracałem pociągiem z Krakowa, gdzie odwiedziłem swoją babcię. Jechałem do Warszawy. Front był już coraz bliżej Kielc i pociąg zatrzymał się właśnie tutaj. Dalej już nie pojechał. Wysiadłem i musiałem spędzić w Kielcach kilka dni, zanim udało mi się przedostać do stolicy.

Jaką atmosferę czuje Pan w tym teatrze obecnie?

- Gościłem tutaj w czerwcu ubiegłego roku podczas premiery sztuki Karola Wojtyły "Przed sklepem jubilera". Teraz jestem ponownie, z okazji wieczoru poświęconego Haroldowi Pinterowi. I wtedy, i teraz mogę powiedzieć, że kielecki teatr to jeden z najciekawszych polskich teatrów, który rozgląda się za tym, co ciekawe i intrygujące.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji