Artykuły

Nowa Halka w nowej Romie

DŁUGO, bo z górą dziesięć lat, trwał proces narodzin "Halki". Napisana przez Moniuszkę w Wil­nie w latach 1846 - 47 jako opera dwuaktowa, weszła najpierw w roku 1848, roku Wiosny Ludów, na wileńską estradę koncertową, a do­piero aż w sześć lat później na sce­nę. Od tego momentu minąć musia­ły jeszcze 4 lata pokonywania opo­rów wstecznictwa i kosmopolityzmu muzycznego, ażeby, w dniu 1 stycz­nia 1858 r. "Halka", rozbudowana do wielkich rozmiarów opery 4-aktowej, mogła wejść na scenę Tea­tru Wielkiego w Warszawie i od­nieść wielki triumf, jako nie tylko piękna, ale pierwsza u nas ("Stra­szny Dwór" jest o 7 lat młodszy) opera narodowa o muzyce i treści rdzennie polskiej. Fakt, że ta muzy­ka i treść mają charakter wybitnie ludowy i przedstawiają z całą jaskrawością dramat, wynikający z kon­fliktu społeczno - klasowego, nie jednemu mógł być w owe czasy sporą dawką przysłowiowej soli w przysłowiowym oku, niemniej jednak minie już niedługo sto lat wielkości "Halki", jej niewątpliwego prymatu i niezbitych dowodów - powiedz­my to jasno - jej nieśmiertelności. Nie było nigdy i nie ma w Polsce teatru operowego, który by nie otwierał swych podwoi od tego właśnie arcydzieła i nie starał się go posta­wić pod każdym względem na cze­le swego repertuaru, jako polskiej opery reprezentacyjnej.

DŁUGO, bo rok cały nie mieliś­my w Warszawie sceny opero­wej. Decyzją Ministra Kultury i Sztuki oraz specjalną Uchwałą Rządu dobudowano do dawnej sali "Romy" jedną z największych scen w Polsce, samą salę przekształcono w wysoce estetyczny przybytek sztuki - wykazując tym absolutną naszą samowystarczalność w dziedzi­nie budownictwa teatralnego. To, czego dokonano, to pierwszy dopiero etap przebudowy całego gmachu, etap, który umożliwia już produkcję artystyczną nowej Opery Warszaw­skiej. W nowej "Romie" słusznie dano na inaugurację "Halkę". Dano nową "Halkę".

Kiedy w dniu 22 stycznia 1950 r. Państwowa Opera w Poznaniu wy­stąpiła z przedstawieniem "Halki" pod dyr. Waleriana Bierdiajewa i reżyserii J. Merunowicza. Leon Schil­ler wprowadził nowatorską inscenizację podkreślającą i uwypuklającą społeczną treść tej opery. Niestru­dzony ten badacz, wybitny teatrolog i entuzjasta moniuszkowskiej partytury, odstąpił wówczas kategorycznie od interpretacyjnego szablonu, pokutującego w dotychczaso­wych wykonaniach "Halki", podkre­ślając tkwiącą w jej partyturze prawdę dramatyczną oraz najbardziej oryginalne jej brzmienia.

Inauguracja warszawska przed­stawiła nam arcydzieło Moniuszki w ujęciu zbliżonym do poznańskiego, jako nieco rozszerzony i bardziej efektowny jego ciąg dalszy. Przy­wrócenie nigdy nie grywanych kart partytury jest tego najwymowniejszym przykładem. Wnikliwe i sumienne opracowanie muzyczne dyrektora Opery Warszawskiej, dr Zy­gmunta Latoszewskiego dopowiedziało resztę. Do nowego ujęcia "Halki" można by mieć gdzieniegdzie pewne zastrzeżenia, jednakże głównym jej realizatorom należą się za ich pracę, dokonaną zresztą w ciężkich warunkach nowowznoszonego gma­chu przede wszystkim wyrazy tak dużego uznania i szacunku, że zblednąć muszą wobec nich wszelkie ewentualne uwagi krytyczne.

WYKONAWCY głównych partii: M. Fołtynówna (rola tytuło­wa), L. Finze (Jontek), K. Brenoczy (Zofia), J. Adamczewski (Janusz) oraz B. Ładysz (Stolnik) dołożyli wszelkich starań, aby przedstawie­nie utrzymać na właściwym pozio­mie. Dekoracje (J. Kosiński) i kostiumy (A. Cybulski) niewiele odbiegły od poznańskich, lecz przyznać mu­simy, że dwór Stolnika wyobrażaliśmy sobie nieco mniej ufortyfikowany, a przecież wiemy, że nasz rodzinny krajobraz tatrzański jest jednak bardziej w swej naturze i piękny, i bogaty. Układy tańca (E. Papliński) były ładne choć nie posiadające silniejszej zwartości wewnętrznej, za to wykonanie ich przez balet ope­ry z H. Baurską, B. Bittnerówna. O. Glinkówną, I. Jedyńską, M. Krzyszkowską, F. Puchówną, S. Szatkowską, L. Wolską, W. Borkowskim, W. Grucą, Z. Kilińskim, K. Macia­szczykiem, K. Szromem i S. Wentą na czele - wręcz świetne! Chóry i orkiestra sprawiały się na ogół do­brze, choć brzmienie tej ostatniej, mimo mocno stuszowanego forte, wydało nam się w stosunku do sceny jakby wciąż zbyt ostre. Solo wiolonczelowe w IV akcie pięknie ode­grał K. Blaschke.

Nowa "Halka" w nowej "Romie", to duży krok naprzód zarówno w hi­storii naszej opery, jak i w kształ­towaniu stylu realizmu socjalistycz­nego i w ogólnej ofensywie na froncie naszej kultury i sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji