Serce i kieszeń w kryzysie
Umrzeć z głodu czy zostać kryminalistą? - taki dylemat mają bohaterowie sztuki "Kazimierz i Karolina", w reżyserii Wojtka Klemma, otwierającej nowy sezon Lubuskiego Teatru. Premiera już w sobotę.
Wojtek Klemm jest rodowitym warszawiakiem (rocznik 1973, ale jako nastolatek wyjechał do Niemiec. Tam skończył reżyserię, a potem wystawiał sztuki na scenach niemieckiej i austriackiej. Pracował w Berlinie, Wiedniu. Od kilku lat tworzy w Polsce (Gdańsk, Kraków, Warszawa...). A w sobotę w Lubuskim Teatrze zobaczymy w jego reżyserii "Kazimierza i Karolinę".
On stracił pracę, ona jeszcze nie. Jest urzędniczką. On - bez pracy - stał się nikim... Razem idą jednak na ludowy festyn. Tam pewien mężczyzna zacznie podrywać i ją, i jego. Związek się rozpadnie... - To historia złamanych serc - mówi W. Klemm, ale zaraz dodaje, że sztuka, napisana przez austriackiego dramaturga Oedoena von Horvatha w 1932 r., to rzecz o powszechnym dyktacie ekonomii. O świecie na krawędzi upadku. O kryzysie. Ale nie tylko tym z lat 30. ubiegłego wieku, ale tym współczesnym, naszym... Choć streszczenie "Kazimierza i Karoliny" nie nastraja optymistycznie, w sobotę zobaczymy komedię. Z piosenkami. - Blisko tej sztuce do "Wesela" Wyspiańskiego - dopowiada odpowiadający za kształt literacki dramatu Michał Pabian.
Reżyser, który pojawił się w Lubuskim Teatrze ze swoją międzynarodową ekipą współpracowników (obok Polaków są Argentynka - kostiumy, Izraelczyk - muzyka, Niemiec - światło), chwali zielonogórskich (i w ogóle polskich) aktorów za to, że potrafią otworzyć w pracy serce. A na scenie zobaczymy: Hannę Klepacką, Annę Habę, Karolinę Honcherę, Martę Frąckowiak, Przemysława Kosińskiego, Dawida Rafalskiego, Ernesta Nitę, Piotra Lizaka, Aleksandra Podolaka.