Artykuły

Zabawa Ibsenem w Teatrze Studio

"Peer Gynt" należy do najtrudniejszych utworów scenicznych. Owa trudność zawiera się w wielowarstwo­wości tego utworu, która wy­myka się pewnym ramom dramaturgicznym, jakie prze­cież narzuca scena teatru. Struktura myślowa Ibsenow­skiego dzieła jest bardzo skomplikowana, podobnie jak otwarta, stwarzająca wraże­nie niespójności, forma jej przekazu. Wyrastający z tra­dycji norweskiej (i z legen­dy funkcjonującej w tej tra­dycji) i ozdobiony romanty­czną symboliką, fantastyką, filozofią i etyką - "Peer Gynt" kusi jednak reżeserów.

Najnowsza inscenizacja tego dramatu, dokonana przez A­merykanina, Davida Schwei­zera wprowadza nowy układ scen wynikający już z adap­tacji, gdzie tekst oryginału został mocno okrojony, a liczba postaci zredukowana do pię­ciu osób. Według założeń re­żyserskich tok narracyjny ma tutaj odzwierciedlać marze­niową i emocjonalną struktu­rę tekstu.

Główny akcent spoczywać ma tu nie tyle na fabularnej opowieści o życiu tytułowego bohatera, ile na quasi-metafizycznym pytaniu o tożsa­mość. O tożsamość postaci, osoby, legendy. Peer raz po raz zadaje pytanie: co znaczy być sobą. Gdzie, w czym właściwie tkwi istota bycia sobą. U końca swej życiowej drogi nie potrafi znaleźć

świadków na potwierdzenie swej tożsamości.

Rolę Peera można określić w tym spektaklu jako rolę "przechodnią". Postać tą przej­mują kolejno od Wojciecha Malajkata inni wykonawcy: Tomasz Taraszkiewicz i Zbig­niew Zamachowski. Oczywiś­cie, za każdym razem jest to różna interpretacja tej roli. Cała piątka: trzech akto­rów i dwie aktorki: Teresa Budzisz-Krzyżanowska i Mag­dalena Gnatowska grają po kilka postaci w tym spektak­lu.

Choć wszystkie role udane, to jednak aktorsko dominuje Teresa Budzisz-Krzyżanowska. Imponująca jest jej swoboda przechodzenia z postaci w postać (przy wykorzystywa­niu tak różnych środków wy­razu).

Przedstawienie zrealizowane jest w konwencji zabawy w teatr, (przypomina to bardzo formułę teatru studenckiego z lat siedemdziesiątych). Ta nieco kabaretowa lekkość spektaklu zdjęła z utworu ową Ibsenowską mroczność i nie zawsze czytelną symboli­kę. Jednakże nadmierne "posiekanie" tekstu również nie czyni owego spektaklu czytelnym w odbiorze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji