Artykuły

Rolki są energetyzujące

"Napis" w reż. Anny Augustynowicz na scenie Teatru Małego Teatru Współczesnego w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Współczesny kołtun już nie walczy z nowoczesnością. Walczy z tym, kto śmie wyłamać się ze ślepej pogoni za byciem "cool". Najnowszy spektakl Anny Augustynowicz zobaczyć trzeba koniecznie.

Akcja "Napisu" dzieje się w zacnej mieszczańskiej kamienicy, w dobrej dzielnicy Paryża. Zasygnalizowanej na scenie zaledwie ramą, z której wychodzą bohaterowie. W czarnych uniformach uzupełnionych wyrafinowanymi akcentami stroju kojarzonymi z francuską elegancją, tym bardziej podkreślającymi, że to tylko z pozoru dotyczy realiów paryskich. Wszyscy mieszkańcy mają nieskazitelne maniery, są dla siebie życzliwi, świętują wspólnie dzień dzielnicy, słowem - żyją w sielance. Jednak w tydzień po wprowadzeniu się do kamienicy młodego małżeństwa Lebrunów (Wojciech Brzeziński i Marta Malikowska) ktoś wyrył w windzie napis "Lebrun = ch...". Nowy lokator odwiedza po kolei swoich sąsiadów Cholleyów (Joanna Matuszak i Mirosław Guzowski) oraz państwo Bouvier (Robert Gondek i Ewa Sobiech). Próbuje dociec, kto i dlaczego obraźliwie porównał go do pewnej części męskiego ciała, zawziąwszy się tym bardziej, że przecież mieszka tu od niedawna i nikt jeszcze nie zdążył go poznać. W końcu zaprasza wszystkich na zapoznawczą parapetówkę, spodziewając się w zbiorowej konfrontacji sukcesu swojego śledztwa.

Dialogi mieszkańców to nie rozmowy, to wylewanie z siebie pseudointelektualnej paplaniny sloganów, jakimi zalewają nas telewizja, kolorowa prasa, witryny internetowe: "Młodość to kwestia stanu ducha, nie ciała", "Dzisiaj mężczyzna czy kobieta to jedno i to samo", "Dzisiaj, kiedy mamy jedną Europę...".

Zbudowany na fasadzie sztucznego uśmieszku i pustego języka fałszywy świat kamienicy musi w końcu pęknąć. Po kilku kieliszkach i dociekających istoty frazesów pytaniach Lebruna, z gości na przyjęciu opadają maski, obnażając oblicza ludzi, którzy nie potrafią już samodzielnie myśleć i szczerze ze sobą rozmawiać, którzy w pogoni za tym, co na topie, zagubili własne ja. Ludzi nietolerancyjnych, ogarniętych szałem podporządkowania wszystkich obowiązującemu "political correct" i temu co modne. Stadna chęć bycia "cool" wymusza na nich wszystkich jazdę na modnych łyżworolkach (bo "rolki są ludyczne i energetyzujące"), chociaż jeden starszy pan omal nie przepłaca tego życiem. Anna Augustynowicz "każe" każdemu z nich jeździć tylko na jednej rolce, na której śmigają z dumnie wypiętą piersią, ale przecież jakże karykaturalni. Oto drobnomieszczańskie kołtuny naszych czasów. "Napis" Augustynowicz jest znakomitym uzupełnieniem jej "Moralności pani Dulskiej".

Śmiech z farsowego w swym charakterze tekstu Géralda Sibleyrasa szybko zamiera widzom na ustach. Zwłaszcza że w kameralnej przestrzeni sceny Teatru Małego owi mieszczanie zaglądają nam niemal w oczy, szukają porozumienia, uśmiechają się przymilnie tymi swoimi przyklejonymi uśmiechami, są na wyciągnięcie ręki, nieprzyjemnie (niebezpiecznie) blisko nas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji