Artykuły

Warszawa. Wojna domowa - na gesty i bolesne słowa w Polonii

29 stycznia na scenie Teatru Polonia premiera "Kto się boi Virginii Woolf?" Edwarda Albeego w przekładzie i reżyserii Jacka Poniedziałka.

Jacek Poniedziałek wystawia znakomitą sztukę Edwarda Albeego - znaną z filmowej wersji z Elizabeth Taylor i Richardem Bur-tonem - by włożyć kij w mrowisko polskich spraw.

"Kto się boi Virginii Woolf" to psychodrama rozpisana na dwa małżeństwa: nowy wykładowca Nick wraz z żoną Skarbie odwiedza późną porą Martę i George'a, parę z dłuższym stażem mieszkającą na kampusie. Młodzi zostają wciągnięci przez skłóconych gospodarzy w dziwną grę, w wyniku której - z pomocą alkoholu - na wierzch wyjdą skrywane pretensje, padną trudne pytania i oskarżenia. Nikt tu nie zachowuje się fair, nikt też nie uniknie upokorzeń.

- Ta sztuka została napisana z humorem. Bohaterowie są potworami, ale to wdzięczne potwory. Będziemy mieli okazję się śmiać i polubić ich w potrzasku, w jakim się znaleźli. Nie uznaję Marty i George'a za ludzi, którzy się nienawidzą. Oni się kochają, choć jest to miłość sadomasochistyczna - nie w sensie seksualnym, tylko psychicznym, mordują się tymi słowami nawzajem - tłumaczy Jacek Poniedziałek.

Na scenie Teatru Polonia spotykają się dwa pokolenia aktorów. Ewa Kasprzyk z Krzysztofem Draczem grają ludzi, którzy wiele razem przeszli i znają się na tyle, że potrafią celnie trafiać w swoje najsłabsze punkty. Naprzeciw staje ich lustrzane odbicie - małżeństwo, w które wcielają się Piotr Stramowski i Agnieszka Żulewska. - To pisklaki, które doświadczenie starszych ludzi, połączenie ich odwagi i życiowego poranienia doprowadza do tego, że coś sobie uświadamiają. Nie wiem, jaka przyszłość ich czeka. Ale będzie kompletnie inna od tej, z którą przekroczyli próg tego domu - mówi świeżo upieczona laureatka Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego.

Zdaniem Poniedziałka, który reżyseruje sztukę we własnym przekładzie, obecna sytuacja w Polsce z prawicowymi głosami bardzo przypomina tę w Stanach Zjednoczonych lat 60. ubiegłego wieku, kiedy sztuka powstała. - Konflikt pomiędzy Martą a George'em, najbliższymi sobie ludźmi, jak w soczewce skupia problemy społeczeństwa amerykańskiego czy dziś polskiego: nie potrafimy siebie słuchać, brakuje absolutnie dobrej woli, by chociaż spróbować (...). Pokazując figurę rodziny, która nie może mieć dzieci, Albee daje znak, że nie ma przyszłości dla takiej Ameryki. Czy nie ma przyszłości dla takiej Polski? - zastanawia się Poniedziałek. - W tym konflikcie polsko-polskim dotarliśmy do absolutnej ściany, a przecież jesteśmy na siebie skazani jak bohaterowie sztuki. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać, nie interesuje nas w ogóle prawda, tylko własna racja i postawienie na swoim. W związku z tym prześcigamy się w najbardziej wymyślnych i okrutnych epitetach, przekleństwach, w nieprawdopodobnym szyderstwie - przyznaje Poniedziałek.

- Ten tekst jest porażająco mocny i ironiczny wobec naszego stosunku do rodzinyjako świętej instytucji, która jest nietykalna, nienaruszalny jest jej status społeczny - zwłaszcza w Polsce. A przecież z różnych historii wiemy, że często rodziny są dysfunkcyjne i okaleczają wzrastających w nich ludzi. O tym jest ten tekst, dramat psychologiczny z bardzo wyraźnym kontekstem politycznym - zaznacza Jacek Poniedziałek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji