Artykuły

Rozumiał teatr, cenił aktorów, do końca nie opuścił sceny

Krzysztof Rościszewski przez prawie 20 lat był dyrektorem dwóch olsztyńskich teatrów. W obu też reżyserował spektakle. Wybitnego artystę na cmentarzu komunalnym pożegnali wczoraj najbliżsi, współpracownicy, przyjaciele i uczniowie.

Krzysztof Rościszewski zmarł w piątek 19 lutego w wieku 76 lat. Wczoraj urna z jego prochami została złożona w kolumbarium na cmentarzu komunalnym przy ul. Poprzecznej. - Był prawdziwym człowiekiem teatru, który do końca nie opuszczał sceny - wspomina Zbigniew Marek Hass, były dyrektor Teatru im. S. Jaracza, obecnie wykładowca w Studium Aktorskim im. A. Sewruka. - Krzysztof był już bardzo słaby, ale przychodził na próby "Lekcji" Ionesco, którą przygotowywał ze studentami II roku na ich egzamin.

Krzysztof Rościszewski (urodzony w Nowej Wilejce) był dwukrotnie dyrektorem Teatru Jaracza, potem Olsztyńskiego Teatru Lalek. W sumie kierował tymi zespołami przez prawie 20 lat. Był też wybitnym reżyserem. - Myślę, że dziadek najbardziej dumny był z "Wariata i zakonnicy" - powiedział nam wnuk reżysera Jędrzej Wróblewski, pracujący w Krakowie jako kucharz.

Zdaniem aktorki Ireny Telesz najważniejszym dla Rościszewskiego spektaklem były "Gorzkie żale w dozorcówce", które wyreżyserował w 1981 roku. - Krzysztofa znałam od 1958 roku - wspomina aktorka. - Był chory na teatr i chory na Polskę. Jako dyrektor, co nie było wcale powszechne, zapisał się do Solidarności i, jako jeden z niewielu, zrealizował ważny politycznie spektakl.

Była to "Pieśń o drodze" z librettem Jerzego Ignaciuka i muzyką Stefana Brzozowskiego. - Przedstawienie to było zaprezentowane 12 razy, w tym dwa razy podczas strajku w Stalowej Woli - wspomina Krzysztof Stachowski, dzisiaj dyrektor CEiLK-u. - Ostatni spektakl odbył się 12 grudnia 1981 roku. Stefan Brzozowski, lider Czerwonego Tulipana, mówi, że praca przy "Drodze" z Krzysztofem Rościszewskim była wyjątkowa. - Był to najważniejszy, przełomowy czas mojego życia - tłumaczy.

Aktorzy z teatru lalek mówili, że był dyrektorem sprawiedliwym, choć bardzo dbającym o dyscyplinę. Ludzie się go trochę bali, ale przy bliższym poznaniu okazywał się nie taki straszny. Tak naprawdę lubił aktorów. Lubił przyrodę, muzykę i marynowane grzyby. W młodości, przypomina Irena Telesz, pisał wiersze. - I był bardzo przystojny - dodaje. Aktorka przyniosła na pogrzeb fragment czarnej tkaniny. - To kawałek zasłony oddzielającej w Jaraczu scenę od kulis - tłumaczyła. - Odciął go nasz szewc, żeby Krzysztof miał przy sobie choć odrobinę

teatru. Na tkaninie postawiono w kolumbarium urnę z prochami Krzysztofa Rościszewskiego. Dyrektora, reżysera i pedagoga pożegnał w imieniu studentów Piotr Siwek, student II roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji