Artykuły

Poznań. Marek Piekarczyk o swojej roli w "Jesus Christ Superstar"

Nie da się "zagrać" Chrystusa. Trzeba się otrzeć o szaleństwo - powiedział we wtorek w Poznaniu wokalista Marek Piekarczyk. Musical "Jesus Christ Superstar" zaprezentowany zostanie 16 kwietnia na poznańskim stadionie w ramach obchodów 1050-lecia chrztu Polski.

Spektakl "Jesus Christ Superstar" podczas centralnych uroczystości rocznicowych w stolicy Wielkopolski wystawi Teatr Muzyczny w Poznaniu. W rolę Jezusa wcieli się Marek Piekarczyk, który tę rolę odgrywał już w pierwszej polskiej realizacji rock-opery w reżyserii Jerzego Gruzy w 1987 roku.

Jak mówił we wtorek w Poznaniu wokalista, - to jest coś takiego, że nie da się "zagrać" Chrystusa. Trzeba się otrzeć o szaleństwo. Oczywiście nie oszaleć, bo to nie na tym polega. Ale jest coś, jest jakaś tajemnica w tej roli, że niesie ona za sobą najbardziej ułomnego człowieka.

Piekarczyk zaznaczył, że grany przez niego Jezus, będzie przede wszystkim Chrystusem triumfalnym. - Mimo różnych pogromów i strasznych sytuacji mentalnych, jakie były w tym kraju; i propagandy, i usuwania czy szydzenia z wiary. To wszystko jednak przetrwało. I ludzie nadal tego potrzebują; świeżego powietrza, ciepła, światła, jakie daje Jezus. Nawet jeśli ktoś nie jest głęboko wierzący czy praktykujący, to jednak Chrystus jest dla niego symbolem czegoś niesamowitego - zwycięstwa, człowieczeństwa i boskości nad śmiercią - podkreślił.

- Miałem propozycję grania innych ról, ale nie potrafiłem ich przyjąć, bo każda z nich wydawała mi się taka nijaka. Z postaci, które znam z literatury, filmów i teatrów, jest niewiele, które dały mi taką energię, jak właśnie ta postać. Poza tym, ja nie jestem zawodowym aktorem. Skąd ja bym wykrzesał taką energię, jak w Chrystusie? Nie ma szans - dodał.

Zdaniem Piekarczyka, we wcieleniu się w rolę Jezusa pomogło mu rockowe zacięcie i lata spędzone na scenie. Jak mówił, kiedy sam oglądał poprzednie wykonania musicalu, aktorom brakowało przede wszystkim "mocy w głosie".

- Tej wielkiej mocy, w której np. Chrystus rozkazuje Judaszowi albo swoim apostołom żeby wrócili do sieci. Albo w świątyni, kiedy chciał wypędzić kupców. Nie wystarczyłoby przecież samo to, że on tam jest. Nikogo by nie przeraził - musiała być jakaś moc. A element rockowy właśnie to daje - mówił.

- Rockowcy to są ludzie, którzy przeważnie są amatorami. To tylko w jakimś disco-polo ludzie po konserwatoriach muzycznych występują, żeby +robić szmalec+. Rock&rolla się nie da robić w taki sposób, bo to wynika z czegoś innego. Rock&roll jest muzyką ludową, wynikającą z całkiem innych źródeł - wychodzącą z bluesa i z jakiegoś buntu, z ekspresji, która nie występuje w innych gatunkach muzycznych - podkreślał.

Zaznaczył także, że również Jezus nie był osobą, której bunt był obcy. - Chrystus jest postacią pełną sprzeczności. Dla człowieka, który myśli o Chrystusie, którego jeszcze nie rozumie, jest sprzeczną postacią. Bóg, który sam siebie skazuje na bycie człowiekiem, co jest strasznym cierpieniem, który odejmuje sobie władzę żeby poznać moment kiedy zwątpi w samego siebie. To jest niezrozumiałe dla człowieka - podkreślał.

Wokalista odniósł się także do swojej roli Jezusa, jaką grał w tym samym spektaklu niemal 30 lat temu. Powiedział, że taki właśni obraz zwycięskiego Chrystusa jest jego zdaniem potrzebny także i dzisiaj.

- Wtedy Chrystus był takim rozpaczliwym, choć zwycięskim, elementem sztuki w czasach komunistycznych; obrzydliwych czasach kłamstwa i propagandy. Niósł swoją wieść na scenie jakby w sposób rozrywkowy, ale było to jednak bardzo ważne dla ludzi. Teraz też Chrystus może spełnić swoją rolę. Nawet taki musicalowy Jezus - jak to mówią biskupi - powiedział.

- Kiedyś mieliśmy system komunistyczny, teraz mamy system bankowy. Ludzie się zagubili. Nie wiadomo, czy teraz Jezus nie jest nawet bardziej potrzebny. Kiedyś ludzie odczuwali bunt wewnętrzny wobec sytuacji, w której są, a teraz tylko użalają się nad sobą i mają kredyty - zaznaczył.

- Myślę, że taka skromna, prosta, mówiąca prostymi słowami i głosząca prawdę postać Chrystusa, takiego obdartusa, który przychodzi na dwór Piłata jest świadectwem zwycięstwa prawdy nad kłamstwem. I może ludzie to zrozumieją, przyjrzą się dokładnie, zamiast tylko klepać pacierze - dodał.

Jak podkreślił, gdyby sam miał decydować o wyborze spektaklu granego podczas takiego jubileuszu, byłyby to zapewne "Kazania Świętokrzyskie". - Ja bym nie wybrał "Jesus Christ Superstar", mimo że sam tu gram i jest to jakby uwieńczenie mojej drogi. Jest to napisane przez - można powiedzieć - obcych: baptysta Tim Rice napisał tekst, który sam musiałem poprawiać, () Nie wahałem się zmieniać tekstu, bo nie będę ranić uczuć religijnych - ani własnych, ani niczyich. Nie będę też głosił prawd, których ja nie uznaję - mówił.

Piekarczyk przypomniał także, że autorem tekstu jest artysta żydowskiego pochodzenia Andrew Lloyd Webber. - Nie mam nic przeciwko Żydom, ale jest tam jednak to piętno tego myślenia o postaci Jezusa, która jest czasem taka trochę groteskowa, bezradna. Judasz jest lepiej zrobiony. Judasz jest ogromnym dramatem i trochę jest to nieuczciwa rola moim zdaniem. Ale, ciężko jednak znaleźć taki przekonywujący, ludyczny element przekazu idei Chrystusa - podkreślił.

Piekarczyk zaznaczył też, że postara się być "gwarantem" jakości tego spektaklu. - Te straszliwe emocje, które odkryłem przez tyle tych moich obecności na scenach biczowania, tych przemyśleń na krzyżu, których było kilkaset łącznie z próbami, to jest gwarancją, że to jednak będzie świetna realizacja - powiedział.

W postać Judasza w spektaklu wcieli się Janusz Kruciński, odtwórca roli Jezusa w spektaklu Teatru Rozrywki w Chorzowie. Marię Magdalenę zagra Anna Lasota, solistka Teatru Muzycznego w Poznaniu.

Na scenie wystąpi także zespół wokalno-taneczny oraz orkiestra teatru. Całością dyrygować będzie Piotr Deptuch, inscenizację przygotuje Sebastian Gonciarz, choreografię stworzy Paulina Andrzejewska, a kostiumy i koncepcję scenograficzną Mariusz Napierała.

Autorami polskiego tłumaczenia są Wojciech Młynarski i Piotr Szymanowski.

Dzieło Andrew Lloyda Webbera, którego broadwayowska premiera miała miejsce w 1971 roku, przedstawia ostatni tydzień z życia Jezusa Chrystusa. Zawiera tak znane przeboje jak: "I Don't Know How To Love Him", "Everything's Alright", "Superstar", "Could We Start Again, Please?" czy "Gethsemane".

Koncert musicalowy zwieńczy centralne obchody rocznicy chrztu Polski na stadionie w Poznaniu. Spektakl Teatru Muzycznego w Poznaniu jest nową produkcją, przygotowywaną specjalnie na tegoroczne obchody.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji