Artykuły

Marek Weiss: Do opery nie warto przychodzić bez pewnego przygotowania

- "Czarna Maska" jest moim zdaniem najtrudniejszą strukturą słowno-muzyczną w historii opery, ale jest piękna i mądra. Istnieją więc emocje w spektaklu, które ma szansę przeżyć również ktoś zupełnie nieprzygotowany- o dbałości o treść przekazu i prawdę psychologiczną postaci w operze mówi Marek Weiss w rozmowie z Wojciechem Giczkowskim w portalu Teatr dla Was.

Warszawska publiczność czeka na prezentację opery Krzysztofa Pendereckiego "Czarna Maska", którą zrealizował pan w Operze Bałtyckiej. Tuż po trójmiejskiej premierze (20 marca 2016 r.) dzieło zobaczymy w Operze Narodowej. Na to przedstawienie kazał pan widzom czekać bardzo długo. Premiera zapowiadana była już w 2012 roku - za jej realizację mieli odpowiadać: pana stary przyjaciel, reżyser Janusz Wiśniewski, i dyrygent Łukasz Borowicz. Co się zmieniło, a może co było impulsem do podjęcia tej ważnej decyzji i przygotowania, jako opusu wieńczącego pańską pracę w Gdańsku, właśnie tej, chyba najdoskonalszej, kompozycji Pendereckiego?

- Janusz Wiśniewski zrealizował w Operze Bałtyckiej znakomity spektakl "Ubu Rexa". Dał mi w ten sposób szansę zmierzenia się z dziełem, które uważam za najwybitniejsze w dorobku Krzysztofa Pendereckiego, a jednoczenie za najbardziej fascynujące libretto operowe z jakim miałem do czynienia. Ten profetyczny tekst Hauptmanna, niedoceniony w latach 30-tych, rozbawionych i ślepych na nadciągający kataklizm, jest bezlitosną diagnozą skłóconej i bezsilnej Europy, która dzisiaj mimo wielu osiągnięć i pozbycia się kolonialnej żądzy jest w dalszym ciągu uwikłana w plemienne waśnie i nacjonalizmy fundujące nienawiść wzajemną w niedawno powstałej rodzinie państw. A Rosja z własną, wyhodowaną przez wieki nienawiścią do Europy umiejętnie te nasze animozje podsyca i bez pardonu je wykorzysta w odpowiednim czasie.

Widzowie, którzy zobaczyli już pańską inscenizację, mówią najwięcej o aktualizacji przesłania zawartego w dramacie Gerharta Hauptmanna. Krytycy chwalą realizację, orkiestrę, solistów i tancerzy Bałtyckiego Teatru Tańca. Jak w operze dziejącej się w 1662 roku, stanowiącej połączenie makabry i błazeństwa, dostrzegł pan współczesne zagrożenia, charakterystyczne dla Polaków nastroje antyislamskie i nasz strach stwarzany przez dzisiejszych polityków?

- Część widzów opacznie zrozumiała przesłanie zawarte w ostatniej scenie. Moją intencją nie było podsycanie nastrojów antyislamskich. Odwołuję się do straszliwej sceny oglądanej wielokrotnie we wszystkich telewizjach świata, gdzie na naszych oczach wyprowadzono tłum bezbronnych jeńców na plażę, żeby ściąć im głowy. Tancerze BTT, których kostiumy nawiązują do stereotypu terrorysty, kończą swoją akcję wyciągając noże do widowni nie po to, by ją straszyć, tylko by zadać jej nieme pytanie: czy bierze udział w tym barbarzyństwie swoją niemą oglądalnością, czy raczej ma zamiar aktywnie się temu przeciwstawić. A jak? To pytanie powinno właśnie stać się przedmiotem powszechnej debaty bez strachu, kompleksów i żałosnej poprawności politycznej. Nasz strach nie jest dziełem polityków, tylko bezkarnych bandytów, a my pilnujemy się wzajemnie, żeby nie zostać oskarżonym o jakąś obciachową fobię.

Spektakl prowadzi trzech dyrygentów pod kierownictwem Szymona Morusa, solistami dyryguje Adi Bar, zaś muzykami - którzy nie mieszczą się na scenie - Jakub Kontz. Na dodatek libretto jest w języku niemieckim. Czy niezorientowany w niuansach intrygi widz zrozumie operę, czy pozostaną mu w pamięci tylko obrazy grozy wykreowane przez tancerzy Bałtyckiego Teatru Tańca?

- Generalnie do opery nie warto przychodzić bez pewnego przygotowania. Im dokładniej znamy libretto i muzykę, tym większą frajdę będziemy mieli z uczestnictwa w spektaklu. Ludzie, którzy nie czytają i nie słuchają muzyki, a jest ich w naszym kraju zatrważająca ilość, też mają prawo kupić sobie bilet i posiedzieć na widowni. Nie powinni jednak oczekiwać, że skomplikowane dzieło jaką jest opera, umili im ten wieczór uwzględniając ich poziom odbioru. "Czarna Maska" jest moim zdaniem najtrudniejszą strukturą słowno-muzyczną w historii opery, ale jest piękna i mądra. Istnieją więc emocje w spektaklu, które ma szansę przeżyć również ktoś zupełnie nieprzygotowany. Taka jest tajemnica i magia teatru. Libretto jest wyświetlane nad sceną w znakomitym tłumaczeniu Antoniego Libery na język polski. Trzeba tylko wysilić wzrok i starać się obserwować i scenę i tablicę. Aktorzy grają tak sugestywnie, że wiele emocji potrafią przekazać bez słów. Ale co zapamiętają widzowie, to już trudno przewidzieć. BTT nie stara się kreować grozy. Odgrywają role zwiastunów śmierci bez epatowania grozą. Są raczej jak dzieci poprzebierane w wojownicze stroje. Taka banda wywołuje zawsze mój smutek, bo myślę o tym jak łatwo jest oszukać młodych głupców i wysłać ich na śmierć w imię fałszywych idei.

"Czarna Maska" miała być według Krzysztofa Pendereckiego protestem "przeciw zagubieniu w naszych czasach metafizycznego wymiaru zjawiska śmierci". Kolejna fala zarazy i korowodowe tańce śmierci - tak charakterystyczne dla naszych czasów - coraz mocniej znieczulają ludzi na dramat śmierci, której nikt nie przeżywa, bo życie toczy się radośnie dalej. Czy finał inscenizowanej przez pana opery, przedstawiający rozmodlony tłum mieszkańców Bolkowa, to przepowiednia nawrócenia się Europy, czy tylko sposób na efektowne pokazanie tego, co może nas czekać (stojący z tyłu islamiści z maczetami)? Zdaje się, że jest to wizja zgodna raczej z przesłaniem "Uległości" Michela Houellebecqa, bo inscenizacja "Maski" sytuuje pana tuż obok francuskiego pisarza w materii scenariuszy wizjonerskich.

- Ten tłum jest w kostiumach współczesnych i modli się ze strachu. Słowa modlitwy odnoszą się do sądu ostatecznego. Ja w taki sąd nie wierzę i jestem przekonany, że wina i kara są zawsze tu i teraz. Nie mam również przekonania do "metafizycznego wymiaru zjawiska śmierci". Uważam, że był złudzeniem. W tym sensie finał spektaklu odczuwam jako beznadziejnie tragiczny. Ten pesymizm dotyczy także naszej przyszłości, jako kresu pewnej cywilizacji zbudowanej na metafizycznym złudzeniu. "Czarna Maska" jest jak większość dzieł Pendereckiego przepojona nadzieją człowieka wierzącego. A ja, mimo wielkiego szacunku, jestem tej nadziei pozbawiony. To jest moja interpretacja człowieka sceptycznego wobec metafizycznych pokus. Obym się mylił.

W swojej pracy konsekwentnie odświeżał pan styl inscenizacyjny w polskiej operze. Zrealizował pan słynne dzieła Pendereckiego: "Diabły z Loudun", "Raj utracony", a Janusz Wiśniewski wystawił w Pana teatrze "Ubu Rexa". Czego możemy się teraz spodziewać po reżyserze, który idzie z duchem czasu i ciągle unowocześnia swoje podejście do materii opery? Jakie są pana plany artystyczne po zakończeniu długich sezonów w Gdańsku? Czy w miejsce troski o funkcjonowanie polskiej opery jako placówki kultury pojawią się nowe spektakle, o których będzie tak głośno jak o "Czarnej Masce"?

- W Gdańsku udało mi się pod koniec mojej długiej pracy zawodowej stworzyć teatr operowy na bardzo wysokim poziomie muzycznym, który jednocześnie spełniał wymarzone przeze mnie wymogi aktorskiej rzetelności w wykonywaniu partii operowych. To wielka rzadkość na polskich scenach, gdzie przeważnie króluje stereotypowe popisywanie się głosem bez dbałości o treść przekazu i prawdę psychologiczną postaci. Ten poziom artystyczny, jaki był naszym celem, wymagał też odpowiednio ambitnego repertuaru oczyszczonego z operetkowej szmiry i łatwych hitów. Zdobyliśmy sobie wspaniałą publiczność, która doceniała nasz teatr i była wdzięczna za poważne traktowanie jej gustu i inteligencji. Duża część odbiorców opery w Trójmieście miała nam jednak za złe, że nie staramy się zadowolić wszystkich gustów i upodobań. Garstka dziennikarzy i jeszcze mniejsza garstka zarządzających kulturą i funduszami na nią nie wystarczyła, żeby wspierać nas przez tak długi czas. Osiem i pół roku w jednym teatrze to naprawdę wystarczający limit czasu, żeby pojawiła się powszechna potrzeba zmiany. Muszę chwilę odczekać, zanim powróci do mnie wiara w sens tworzenia takiego teatru jak w Gdańsku. A innego tworzyć nie chcę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji