Artykuły

Adam Hanuszkiewicz opowiada

- Wtedy myślałem, że nikt na tego "danielowego Hamleta" nie przyjdzie. A tu pełna widownia młodzieży na każdym przedstawieniu i owacja na stojąco dla aktora! Był ich reprezentantem. Mówił tak, jak młodzi ludzie na co dzień. Utożsamili się z nim! - wspomina reżyser, dyrektor Teatru Nowego w Warszawie, ADAM HANUSZKIEWICZ.

Daniel Olbrychski nagle ogłasza w prasie, że sam wybrał aktorów do szekspirowskiego "Króla Leara", którego w warszawskim Teatrze na Woli realizuje Andrej Konczałowski, brat Nikity Michałkowa. Obydwaj to wybitni reżyserzy filmowi z Moskwy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby wyboru swego nie ograniczył do aktorów znanych wyłącznie z polskich seriali. Nie wiem, czy słusznie, ale ten wybór mnie zdziwił. Zawsze zdawało mi się, że Szekspir to najtrudniejszy z wielkich dramatopisarzy, który wymaga aktora-szamana. Maklakiewicz mówił o takim, że potrafi przez godzinę "trzymać widza za mordę". Czyli aktora miary Łomnickiego czy Holoubka, który sam jest na wielkiej scenie i wypełnia ją całym sobą! Jak on to robi? Próbują niektórzy tłumaczyć: - Holoubek? Oczy. - Łomnicki? Głos. Są oczywiście, wyjątki, które głoszą: nie ma oczu, nie ma głosu, ciało pozbawione ekspresji, mówi, jakby miał katar. Ale wchodzi na scenę i skupia na sobie uwagę. Z czego wynika, że to aktor, który w serialu nie bardzo się mieści. Tak mi się do tej pory zdawało.

Niedawno byłem w teatrze na rozbudowanej monumentalnie inscenizacji "Hamleta". Twórcy najnowszej inscenizacji warszawskiej mają po dwadzieścia kilka lat. Dobrzy aktorzy, ale zjawia bohater i według moich klasycznych reguł... bełkoce młodocianym slangiem. Nie słyszę, co mówi, a jak słyszę, to nie rozumiem. Przypomniałem sobie Daniela, jak grał kiedyś w Teatrze Narodowym Hamleta... Premiera była jednym z największych sukcesów mojego Narodowego. Kiedyśmy wszyscy w finale wychodzili kłaniać się przed żelazną kurtynę, która była częścią dekoracji hamletowskiej (Dania jest więzieniem)... i nagle, jako ostatni, wychodził Daniel... Takich braw już nigdy więcej nie słyszałem. Nauczył się u nas w ciągu paru miesięcy profesji aktora teatralnego. A to zupełnie inna profesja niż aktor filmowy. Do jakiego stopnia odmienna, to uświadomił mi on właśnie i tej profesji mnie, swego nauczyciela, nauczył.

Wtedy myślałem, że nikt na tego "danielowego Hamleta" nie przyjdzie. A tu pełna widownia młodzieży na każdym przedstawieniu i owacja na stojąco dla aktora! Był ich reprezentantem. Mówił tak, jak młodzi ludzie na co dzień. Utożsamili się z nim!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji