Artykuły

Lalki reanimują Krzyżaków

"Krzyżacy" wg Henryka Sienkiewicza w reż. Jakuba Roszkowskiego w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Sienkiewiczowscy "Krzyżacy" w wersji lalkowej? Czemu nie!

Artyści gdańskiego Teatru Miniatura pod wodzą dramaturga i reżysera Jakuba Roszkowskiego poradzili sobie z tym zadaniem bez pudła.

Scenografia Mirka Kaczmarka przenosi widzów na stanowisko archeologiczne z ziemisto-glinianą minimalistyczną dekoracją, glinianymi lalkami odtwarzającymi główne postaci "Krzyżaków", animowanymi przez ubranych w robocze uniformy aktorów Miniatury, jako żywo przypominających archeologów w pracy. Akcja "Krzyżaków", których premiera odbyła się w ostatnią niedzielę, rozgrywa się także nad główną scenografią (na umieszczonym tam ekranie oglądamy "Bitwę pod Grunwaldem" Matejki, innym razem obraz na żywo z kamer ustawionych przed sceną bądź trzymanych w rękach aktorów) oraz pod nią (co tam się dzieje, również pokazują wszędobylskie kamery).

Same gliniane figurki Zbyszka z Bogdańca, Danuśki, Juranda ze Spychowa czy Jagienki są bardzo do siebie podobne i niemal stapiają się z tłem.

Ale myli się, kto sądzi, że to spektakl wizualnie nieatrakcyjny. Skromny, nieszafujący efektami, niemal monochromatyczny - to fakt. Ale za to świetnie zagrany przez aktorów prowadzących lalki, dynamiczny niczym koński galop, nowoczesny (!) i iskrzący dowcipem. I za ten dowcip lubię "Krzyżaków" Miniatury najbardziej. Duża w tym zasługa reżysera Jakuba Roszkowskiego (dramaturga, który przyłożył rękę do wielu udanych spektakli gdańskiego Wybrzeża). To on postanowił odczarować XV-wieczną - jakbyśmy to dziś powiedzieli - telenowelę historyczną (to określenie nie jest pozbawione sensu - przecież Sienkiewiczowskich "Krzyżaków" pierwotnie drukowano w dziewiętnastowiecznej prasie jako powieść w odcinkach), nadać jej współczesny sznyt, a przede wszystkim wziąć w nawias.

O talencie dramaturgicznym Roszkowskiego niech świadczy fakt, że w ramach niespełna dwugodzinnego spektaklu, wykorzystując tylko gliniane lalki i kilka skromnych rekwizytów, udało mu się przedstawić najważniejsze wydarzenia zawarte w opasłym 600-stronicowym tomie. W dodatku rozgrywające się w plenerze, w Warszawie, Szczytnie, Krakowie, Malborku, gospodzie, polach Grunwaldu i Bóg wie, gdzie jeszcze. Prawdą jest, że teatr to gra wyobraźni, ale Roszkowski bardzo naszej wyobraźni pomaga.

Najnowszy spektakl Miniatury, choć lalkowy, nie jest przeznaczony dla najmłodszej widowni. Raczej dla widzów powyżej 10 lat, ale zapewniam, że dorośli na pewno nie będą się nudzić.

Można go odbierać na kilku poziomach: jako sprawną inscenizację przygód głównych bohaterów, jako zabawę z teatrem, który odsłania swoje tajemnice (wszędobylski udział kamery; aktorka i pianistka walczące o giezłeczko, które uratuje Zbyszka; zabawa scenografią, np. sztuczny śnieg wysypywany z wiadra na oczach widzów), albo jako udana reanimacja szkolnej lektury, po którą dziś rzadko kto sięga z własnej woli. Dla mnie najciekawsze jest jednak uwspółcześnienie "Krzyżaków" - Zbyszko (Wojciech Stachura) walczący kijem bejsbolowym; Warszawa, do której przybywają bohaterowie, zobrazowana jest makietą z Pałacem Kultury i wysokościowcami; oglądamy też film ze współczesnej rekonstrukcji bitwy pod Grunwaldem. Ale nie chodzi tylko o atrybuty współczesności, także o przesłanie spektaklu, które wyraża się w wymownej, pomysłowo zainscenizowanej scenie finałowej. Bitwę pod Grunwaldem w postaci obrazu Matejki widzieliśmy na początku przedstawienia. Natomiast formalne rozwiązanie finału jest raczej niemożliwe do przewidzenia - tak jest pomysłowe i oryginalne. I czyni z gdańskich "Krzyżaków", opowiedzianych figlar nie i z biglem, arcypoważny manifest pacyfistyczny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji