Artykuły

Mimo wszystko

"Róbmy swoje" wg piosenek Wojciecha Młynarskiego w reż. Wojciecha Borkowskiego w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.

Młodzi aktorzy bezbłędnie odczytują sens, jaki kryje się między wierszami tekstów poety.

Najnowsza premiera w Ateneum, "Róbmy swoje", której scenariusz oparty jest na tekstach Młynarskiego, to nie tylko pełen humoru wieczór. To prawda, aktorzy bawią się świetnie, ale też do tej zabawy wciągają publiczność. I nie jest to zabawa bezrefleksyjna. Okazuje się, że w układance, z której wyłania się obraz świata, Młynarski przemyca żart, intelektualną szaradę, ale też głęboką i często gorzką refleksję. Taka jest twórczość Młynarskiego, barda i komentatora zjawisk, w których jesteśmy zanurzeni, a które nie zawsze zauważamy.

Spektakl "Róbmy swoje" jest rodzajem małego jubileuszu. Mija właśnie trzydzieści lat od chwili, gdy Wojciech Młynarski pojawił się po raz pierwszy na scenie Ateneum. Z ponad dwóch tysięcy tekstów, jakie napisał, w spektaklu wykonano 28 piosenek. Ale to prawdziwe perełki. Wieczór potwierdza otwartość sceny na młodych aktorów, którzy odbierają praktyczną lekcję zawodu. Wnoszą temperament, roznoszą żywiołem scenę, ale jednocześnie udowadniają, że ich warsztat pod okiem mistrzów wciąż się doskonali. Jeszcze niedawno Julka Konarska otrzymała z ZASP-u nagrodę imienia Nardellego za najlepszy debiut roku, dziś widzę ją już w czwartym spektaklu, w którym pokazuje w pełni profesjonalny aparat zawodowy. A przy tym nie traci nic z młodzieńczej spontaniczności. Obok równie żywiołowa Olga Sarzyńska, Joanna Kulig, Sebastian Jasnoch, Katarzyna Ucherska. Gdy przesiadają się na rowery, zachowują się jak rozbrykane dzieci, a przy tym nic nie gubią z niuansów tekstu. Tomasz Schuchardt, Bodo z modnego serialu, dzieli się wydobywaniem z tekstów Młynarskiego drugiego dna. Z tą grupą młodych, a przecież dojrzałych aktorów nawiązuje świetny kontakt Krzysztof Gosztyła, bawiąc się jak oni humorem i formą.

W pewnym momencie wszyscy milkną, bo wchodzi na scenę "mistrz nad mistrze", Piotr Fronczewski, i wypowiada słowa, które mogą stanowić poetycki testament. Tomek Schuchardt wyłuskuje motto programu: "Pochwała inteligencji, nagana głupoty". I pewność, że się nie poddamy. Wciąż wbrew wszystkiemu znajdą się nutki, które wolą tańczyć solo.

We frazie znanej wszystkim pokoleniom dzielimy się optymizmem: "Bo wciąż w zielone gramy". Nic dziwnego, że Julka Konarska świadoma formy, z którą dzielnie się uporała, jest ciągle uśmiechnięta. Choć niemal nie schodzi ze sceny. I chce nam ten uśmiech ofiarować. Autor scenariusza, reżyser i kierownik muzyczny, Wojciech Borkowski wręcza w finale swoim aktorom koszulki z napisem "Róbmy swoje". Wystarczy za wzajemne podziękowanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji