Artykuły

W kraju kłamczuchów czyli... w Polsce

"W Kraju Kłamczuchów" - przedstawienie dla dzieci i rodzi­ców prezentowane na scenie Teat­ru Polskiego - rozgrywa się jak "Król Ubu": w Polsce, czyli ni­gdzie. Toczy się we współczesnej scenerii doskonale znanej dzie­ciom i dorosłym, a więc w pejzażu znaczonym napisami na murach. Wszelako hasło: "Klempicz" wid­niejące na scenie, jest w pewnym stopniu miarą zapóźnienia tego przedstawienia, które jeszcze przed pół rokiem brzmiałoby cel­niej i aktualniej.

Oczywiście dla dorosłych, bo dla dzieci jest przecież opo­wieścią o przygodach Jan­ka, obdarzonego głosem jak trąby jerychońskie, co już na wstępie ob­jawia się rozwaleniem szkolnej bu­dy. Janek trafia do kraju rządzone­go przez ekipę twardzieli (eks-piratów), do kraju w którym wszystko jest na opak. Władza wprowadza "nowomowę" pozwalającą fałszo­wać do woli rzeczywistość, opartą i tak na pozorach tylko. Wszyscy udają więc, że wierzą w to, w co wierzyć nakazane, a mówią co in­nego, niż myślą. Tych zaś, którzy wypisują hasła wolnościowe, a na­pisami na trybunie ośmieszają au­torytet króla Twardziela (dawnego herszta piratów), zamyka się do więzień.

Rzecz kończy się jednak happy endem: Janek ze swym przyjacie­lem przyniosą wszystkim kotom wolność. Faktem jest, że ów Janek przypomina bohatera filmu "Cudo­wne dziecko". Początkowo nie pa­nuje nad swoim głosem, powodując tylko zniszczenia, potem wykorzy­stując go dla spełnienia zachcianki. Dopiero później używa swego głosu w sposób pożyteczny. Udowadnia, że mieć silny głos w słusznej spra­wie, to znaczy rozwalać więzienne mury.

Przedstawienie budowane jest bardzo prostymi i oszczędnymi śro­dkami. Obowiązuje umowność i operowanie skrótem plastycznym. Wystarczają kolorowe kostki i pa­rawany oraz płachty materiału, które są tablicą, stołem, falą, trybu­ną i sceną. A i sami występujący potrafią zamienić się w drzewa lub instrument. Całość utrzymana jest w konwencji zdecydowanie musi­calowej, stąd dominacja wykony­wanych zbiorowo piosenek w zgra­bnych - na ogół-układach chore­ograficznych Leszka Czarnoty, któ­ry jest także reżyserem. W paru wszakże momentach, zamiast roz­stawiać tańczących po całej scenie, lepiej byłoby stworzyć z nich zwar­tą, a przez to bardziej dynamiczną ruchowo grupkę.

To wszystko, co mieści się między piosenkami utrzymane jest w kon­wencji dziecięcych zabaw, najpros­tszego teatru dziecięcego. Niestety, w partiach tych przydałoby się re­żyserowi więcej inwencji i poczucia humoru. Chociaż prawdą jest, że kilka pomysłów było prawdziwie zgrabnych i zabawnych np. "żywy" fortepian, wysoka fala nakrywają­ca piratów czy też moment, kiedy władcy chodzą ze stołkami przy tyłkach, aby je nikt spod nich nie usunął. Ale prawdą jest i to, że spośród aktorów w sukurs przyszli reżyserowi tylko niektórzy: Wło­dzimierz Mielcarek (Janek), Woj­ciech Siedlecki (Kot Kulasek), Ma­riusz Puchalski (Król Twardziel) i Piotr Zawadzki (Pirat). Reszta wy­padła blado.

Przedstawienie ma niezłe wcale songi z wpadającą raz po raz w ucho muzyką Grzegorza Stróżniaka i z tekstami Józefa Ratajczaka, może nazbyt dydaktycznymi, ale prze­cież wyposażającymi baśń w jasno brzmiące przesłanie. Do najbar­dziej udanych należy dynamiczny song kotów, song "kto silną władzę ma" i piosenka o tym, że kłamstwo ma krótkie nogi. Śpiewa się też m.in. o tym, że trzeba być razem i działać odważnie.

Jak widać "W Kraju Kłamczu­chów" jest typową dydakty­czną bajką (zawierającą uni­wersalne przesłanie moralne: nie kłam i sprzeciwiaj się kłamstwom) opowiedzianą z przymrużeniem oka. Ale autorka scenariusza (Zofia Mrówczyńska) i reżyser postarali się także o to, aby dorosły widz miał jakieś satysfakcje. Tak więc rodzice siedzący ze swymi pociechami za­jmują się nade wszystko tropie­niem aluzji do nieodległej polskiej rzeczywistości. Jawi im się kraj, który absurdem stoi, kraj pełen zafałszowań i przeinaczeń, kraj w któ­rym wolność jest reglamentowana. Ale oto nagle pojawiają się hasła, pojawiają się ci, którzy chcą nazy­wać rzeczy po imieniu, odróżniać fałsz od prawdy, mimo że płacą za to słoną cenę. A dalej już wiemy... W ostatnim songu głosi się, że Kraj Kłamczuchów już nie istnieje, że od dzisiaj będzie to ojczyzna prawdy. Gdyby nie bajkowa konwencja, ta budująca pointa brzmiałaby zape­wne jak hasło serwowane - przez czas jakiś - w apelach wieczor­nych, po Wiadomościach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji