Z wysypką na Broadway
Niedawno odbyła się premiera amerykańskiej wersji "Metra". Zespół, przygotowując spektakl dla nowojorskiej publiczności, stworzył zupełnie nowe przedstawienie. Więcej w nim akcentów politycznych, rodem zza "żelaznej kurtyny", kostiumy są bardziej kolorowe, chwilami nawet kiczowate, jeszcze bardziej efektowna scenografia.
Obecny kształt przedstawienia poprzedzały dwa miesiące przygotowań. Powstały nowe wersje znanych ze spektaklu piosenek, urozmaicone układy choreograficzne. Młodzi artyści pracowali głównie w Ojcówku, miejscowości, gdzie producent Wiktor Kubiak wybudował dla nich przestronną halę ze statyczną scenografią pośrodku. Tu dzień zaczynał się około dziesiątej. Następnie próba w Teatrze Dramatycznym, gdyż tam przed południem scena była wolna. Gdy za kulisami gromadził się drugi skład "Metra", "stary" wracał do hali i tam zajęcia trwały do późnych godzin nocnych.
Schody do raju
Zdarzało się, że pracowali po czternaście godzin na dobę. Byli zmęczeni, ale dzień premiery zbliżał się nieubłaganie. To mobilizowało, zwłaszcza że w perspektywie majaczył Broadway. W Stanach widownia może być bardziej bezwzględna niż w Warszawie. Zespół wystąpi przed nią już 16 kwietnia. Czasu na próby i oswojenie z nową sceną nie będzie zbyt wiele. W Nowym Jorku lądują 14 marca i do pierwszego, przedpremierowego spotkania z publicznością, 26 marca, mają niecałe dwa tygodnie.
"...zawsze jest marzeniem..."
Każdy z nich myśli o sukcesie, choć może nie wszyscy mówią o tym głośno. Wielu z nich poświęciło dla tego przedsięwzięcia, jakim jest praca przy musicalu, rodzinę, całe dotychczasowe życie. Opłacało się, bo to, co robią, ma swoich zwolenników w całym kraju.
Jednak ostatnim, docelowym przystankiem jest Broadway. Zapytani o to, czy są zdenerwowani, uśmiechają się. Niewielka, śpiewająca brunetka odparła, że już teraz robią się jej z wrażenia guzy na gardle. Inna odpowiedziała, że dostała wysypki, a lekarz stawiając diagnozę, stwierdził, że chcąc się wyleczyć, powinna zmienić zajęcie. Nie zrobi tego z pewnością.