Artykuły

Turpizm oswojony

"Bestia i Piękna" Stanisła­wa Grochowiaka to jedna z wersji klasycznej opowieści Charlesa Perraulta o zaklę­tym w potwora królewiczu, przywróconego człowieczeń­stwu dzięki miłości pięknej dziewczyny.

Treść bajki, jak opowiedział ją Stanisław Grochowiak, wydobywa kontrast między dobrem w brzydkim opakowaniu, a złem ukrytym pod pozorami uczciwości i dobrych manier. Podważa arystotelesowską teorię, zgo­dnie z którą dobro i piękno - to jedno.

Forma natomiast, czyli ję­zyk Stanisława Grochowiaka, nie dorastający klasą do jego wierszy, stanowi dla dzieci barierę nie do przebicia. Ciężko archaizowany tekst budzi napięcie, jednak bez rozumienia treści poszczegól­nych kwestii. Prawdę mówiąc wolałabym słuchać tego przedstawienia w języku suahili.

Szczęśliwie w inscenizacji Jarosława i Adama Kilianów - jubileuszowej, bo wień­czącej 45-lecie pracy w teatrze wybitnego scenografa - tekst jest drugorzędny wobec tego, co teatralne. Jak w ubie­głorocznej "Balladynie" wy­czarowują oni przed oczami widzów teatr prestidigitatorskiej iluzji, momentalnej me­tamorfozy, teatr kreowania czegoś z niczego.

Wszystko to przy zachowa­niu idealnej dyscypliny ru­chu, harmonii obrazu sce­nicznego, tempa.

Morze powstaje tu z płach­ty błękitnego jedwabiu, ani­mowanej przez syreny wywi­jające giętkimi rybimi ogona­mi. Pustynia powstała z żół­tej płachty ułożonej w kształt kiwającego się na długich no­gach dromadera. Wizję wspaniałego różanego ogro­du stwarzają "ucharakteryzowane" na kwiaty dłonie akto­rów, które wyłaniają się z tła ciemnej kotary.

Kostiumy są wspaniałe - zwłaszcza Bestia, grana przez trzech aktorów, robi wraże­nie swym ogromem, turzymi rogami, zbrojnymi w pancer­ne rękawice ramionami jak sprężyny.

Inne monstra nadworne są urocze i śmieszne. Mają świńskie ryjki i słoniowe trąbki, mysie wąsiki i pyszcz­ki wesołych nietoperzy. Mar­szałek prosi Piękną: "Bądź tym brzydactwom przyjaciół­ką za to, że takie dziwaczne".

Turpizm w interpretacji Adama Kiliana to stylowa groteska - nie ohyda. To ulubienie i wyniesienie na teatralny piedestał tego wła­śnie, co inne, dziwaczne. To pomysły, budzące nie­odmiennie uśmiech i zasko­czenie.

Jak stół z dymiącą wazą na tańczących, obutych nogach, lub oprawca ostrzący miecz o dłoń zakończoną sępią gło­wą. Od grozy kaźni tylko krok do sytuacji humory­stycznych, a przejście od sce­nek rodzajowych do lirycznej zadumy też odbywa się w te­atrze Kilianów w sposób jak najnaturalniejszy, oczywisty.

Nie zdradzę jak kończy się sztuka - w każdym razie ży­wą interakcją z publiczno­ścią.

Aktorzy są dobrze obsadze­ni, a najbardziej podoba mi się Aneta Pałęcka w roli Bła­zna. Znakomita muzyka An­drzeja Kurylewicza.

Piękny, wybitny spektakl w kategoriach ogólniejszych niż tylko teatru lalek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji