Artykuły

Ballada o zaginionym czołgu

"Operacja Dunaj" w reż. Jacka Głomba w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Tomasz Wysocki w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

"Operacja Dunaj" Roberta Urbańskiego to opowieść o ciekawym epizodzie z niełatwej polsko-czeskiej historii. W przedstawieniu Jacka Głomba dramatyczne perypetie polskich pancerniaków zagubionych w czeskim lesie nabrały bajkowo-komediowego charakteru.

Wystarczyło, że kilka przewodów się poplątało, i polski czołg dowodzony przez Edka Kotwicza stracił kontakt z przełożonymi. W dodatku mapa jest zupełnie nieaktualna, a i miejscowi nie pomagają pancerniakom wydostać się z opresji. Przeciwnie, zapalczywe czeskie dziewczyny wspierane przez polską prostytutkę i żywiołową handlarkę stawiają opór najeźdźcom. Sprawa się komplikuje, kiedy i czołgiści nabierają wątpliwości co do zasadności inwazji na Czechosłowację.

"Operacja Dunaj" przywołuje mało znany epizod z sierpnia 1968 roku, kiedy na Czechosłowację najechało pół miliona żołnierzy wojsk Układu Warszawskiego. Na Kremlu nie spodobały się reformy, jakie od kilku miesięcy wprowadzały praskie władze. Uznano, że zagrażają one stabilności bloku wschodniego, i postanowili wygasić czechosłowacką kontrrewolucję. Tak komunistyczna propaganda nazywała to, co działo się za południową granicą. W operacji o kryptonimie "Dunaj" wzięły udział także trzy polskie dywizje.

W przedstawieniu w reżyserii Jacka Głomba mieszają się wyroki historii i racje zwyczajnych ludzi. Wymiaru greckiego dramatu nabiera mało eksponowana postać majora Grążela, entomologa amatora, na co dzień oficera wojsk pancernych. Otwarcie przyznaje, że nie uczestniczy w okupacji sąsiadów z własnej woli. "Gdybym ja odmówił, posłali by kogoś innego" - wyznaje.

Takich rozterek nie ma dowódca czołgu, prostacki Edek Kotwicz (Bogdan Grzeszczak), który gardzi miejscowymi. Za to dylematów nie kryje radiotelegrafista Florian Sapieżyński (Paweł Wolak), najbardziej wykształcony z żołnierzy. To on, kiedy Polacy na chwilę zbratają się z Czeszkami, będzie twórcą idei Państwa Porządnych Ludzi. W tym fragmencie spektakl zmienia się w pogodną balladę o Utopii, jaką mieliby zbudować w czeskim lesie uczestnicy wydarzeń. Tempo siada, a rozterki bohaterów nużą.

Poza tym w sztuce Urbańskiego ledwo widoczne jest spięcie polskiej zadziorności i typowej dla Czechów pogody ducha w przyjmowaniu wyroków losu. To pierwsze reprezentuje sierżant Kotwicz, drugie jest zauważalne w postawie handlarki Eslingerowej (Anita Poddębniak). Pozostali bohaterowie miotają się od ściany do ściany, nagle zmieniając punkt widzenia. Najeźdźcy stają się przyjaciółmi i wybrankami serca, ale po chwili znów zostają uznani za okupantów. To zamieszanie nie posuwa wydarzeń na scenie. Niewykorzystana została szansa na pokazanie ożywczego humoru południowych sąsiadów.

Szef legnickiej sceny od lat tworzy teatralny podręcznik historii Legnicy i Dolnego Śląska. Sztuka Urbańskiego to kolejny rozdział w tym opracowaniu. Ciekawy ze względu na pomysł, choć z niedosytem. Uznanie należy się stenografce Małgorzacie Bulandzie za czołg, a Bartkowi Straburzyńskiemu za pogodną muzykę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji