Artykuły

Z TEATRU

TEATR ĆWIKLIŃSKIEJ I FERTNERA: "Kiedy wrócisz?" Komedia w 3-ch aktach Williama Maughama. Reżyser: Jan Janusz. Dekoracje i wnętrza: E.Mucharska

"Mąż cię zdradza, moja córko - a ty chcesz się z nim rozwieść, chcesz mu zrobić skandal? Nie, tą drogą nie odzyskasz szczęścia, którego przecież nie wyobrażasz sobie bez niego - bez tego zdrajcy Trzeba się chwycić innego środka: zamiast mu robić awantury, zamiast żądać rozwodu udaj po prostu, że cię to nie obchodzi, że o niczem nie Wisz, bądź dla mężu, jak dotąd, miła, dobra tylko nie nazbyt natarczywa w pieszczotach, jak dotychczas, nie zanadto czuła, bo to mu się już znudziło Gdy obierzesz ten sposób postępowania - zobaczysz, ze mąż twój wkrótce do ciebie powróci: twoja słodycz i nienarzucająca się dobroć wywrą odpowiedni skutek, a natomiast nudzić go będzie i niecierpliwić to wszystko, co czynić będzie jego zazdrosna i namiętna kochanka"

Tem - mniej więcej - słowy poucza córkę uroczą Penelopę jej ojciec pro. Ponsford, któremu biedaczka zwierzyła się ze swych trosk i smutków A te rady i wskazówki rozumnego matematyka, znającego dobrze życie i ludzi, żywo przypomniały mi fakt, którego byłem świadkiem, a który opowiem właśnie

Było to przed kilku laty. Ze ś.p. Adamen Dobrowolskim, ówczesnym sekretarzem "Kuriera" siedzieliśmy w redakcji, zajęci pogawędką o zawsze aktualnych sprawach teatralnych, gdy woźny zameldował jakąś kobietę, która przyszła się poradzić w pewnej sprawie Była to kobieta młoda, bardzo przystojna, ubrana skromnie, ale z pewnym smakiem, żona - jak nam na wstępie zaznaczyła - montera jednej z fabryk Opowiedziała nam codzienną historię o sobie, swoim mężu - i rywalce zwycięskiej, która jej serce ukochanego i kochającego ją czule lat kilka męża zabrała Biedaczka nie wiedziała, co począć: snuła plany fantastyczne i groźne, myślała o samobójstwie nawet Żal jej było siebie, i męża, którego wciąż jeszcze kochała i drobnych dzieci i swojej zmarnowanej doli Mąż nietylko, że ją zaniedbywał, ale tracił każdy grosz zarobiony w fabryce na "tamtą"

Ś.p. Dobrowolski, człowiek o gołębim sercu, przejął się losem tej kobiety, która z całą ufnością przyszła do naszej redakcji po poradę w najważniejszej dla niej sprawie I dał jej radę, zupełnie podobną do tych rad, jakie prof. Ponsford dał Penelopie. Może tylko włożył w te rady, prócz znajomości życia, jeszcze trochę swej przyrodzonej dobroci, trochę - serca

I proszę sobie wyobrazić - pomogło! Mniej więcej w pół roku później, gdy już pan Adam zapomniał o całem tem zdarzeniu, pewnego dnia zgłosiła się doń ta sama kobiecina Ze łzami w oczach - ale tym razem były to łzy radości - dziękowała poczciwemu panu Adamowi Odzyskała męża i szczęście domowe i w swojem Prostem sercu zachowała szczerą wdzięczność dla człowieka, który odgadł intuicją serca, jaką drogą pójść powinna

Widzimy więc, że życie często znajduje wierne odbicie w komedii, a sytuacje na pozór komiczne jakiegoś utworu scenicznego ma ją czasem w życiu głębszy wyraz uczuciowy Komedja Maughana traktuje, oczywiście, poważne sprawy zatargów małżeńskich, a humorem i wydobywa z nich przede wszystkim pierwiastek komizmu. Jednak i w tej naiwnej trochę, odskakującej konstrukcja od dzisiejszych sztuk (choć jest to sztuka współczesna, napisana pono przed paru laty zaledwie) komedji można się doszukać ziarnka głębokiej mądrości życiowej.

Publiczność wczorajsza, naturalnie, szukała w nowym utworze autora "Skandalu" i "Lady Frederix" - wesołości I nie zawiodła się, czego dowodem liczne brawa, przerywające akcję i oklaski Może komuś mniej lub więcej przypadać do gustu ten rodzaj humoru, jaki uprawia p. Maughen i jemu podobni, niewątpliwie jednak humor w "Kiedy wrócisz" jest. Sztuka wywiera bardzo miłe wrażenie, ma szereg dobrych scen i "powiedzeń" świetnych oraz komicznych sytuacji, dających szerokie pole do popisu artystom. To jest gwarancją jej powodzenia.

Proszę mi zresztą pokazać nawet słabszą sztukę, tak zagraną, a będzie miała również powodzenie. Sama Ćwiklińska, której brak tak boleśnie odczuwają teatry miejskie, wystarczyłaby w zupełności, aby zainteresować publiczność. Fenomenalna artystka! Jej urok, jej finezja, umiejętność wygrania każdego szczególiku roli, bajeczna technika i niepospolity talent komedjowej artystki znów odniosły wczoraj tryumf na całej linji. Istotnie - taką "Penelopę" można czasem zdradzić, ale nie można jej zapomnieć i trzeba do niej wrócić. To też, gdy Ryszard, skruszony, zawraca z drogi, na którą wszedł, dzięki Adzie Ferguson - i wraca do żony z głębokiem przekonaniem, że ją tylko jedną kocha - nikogo to nie dziwi.

P. Gellówna miała wczoraj także szczęśliwy wieczór. Grała Adę wybornie, stwarzając świetny "kontra-typ", mówiąc językiem "Dziesiątej Muzy". Znakomita w swoim komizmie była p. Cheveau, która małym epizodem ubawiła szczerze publiczność. Doskonały był Grabowski: dyskretny i szczery.

Osobne słowo uznania należy się p. Januszowi! Za reżyserię i za grę, a dalej np. Pawłowskiej, Justjanowi, Wesołowskiemu i Bohuszównie, która tak zagrała małą rolę pokojówki, że zdołała nią zainteresować widownię.

Dekoracje i wnętrza p.E.Mucharskiej, jak zawsze, ładne i pełne smaku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji