Dyplom z Letników
"Bywalec" rozmawia z Jackiem Orłowskim, reżyserem "Letników" wg M. Gorkiego
- Co zadecydowało o wyborze "Letników" Gorkiego: możliwości aktorskie studentów czy reżyserskie przeświadczenie, że może pan tym tekstem przekazać ludziom coś istotnego?
- I jedno i drugie! Dla studentów ten dramat jest rodzajem wyzwania. Stawia wysokie wymagania przed młodymi aktorami, ale zarazem pozwala im się wygrać, ujawnić zdolności, zaprezentować z wielu stron. Dla mnie jako reżysera ważne jest to, że - po odrzuceniu całej zwietrzałej już mocno warstwy ideologicznej - znajduję w "Letnikach" wiele sytuacji bardzo dziś mi bliskich i aktualnych. Chodzi o psychologię postaci, proces dojrzewania do wolności, odczarowywania świata mitów, zerwania z powszechnie obowiązującym wzorcem postrzegania rzeczywistości. To jest jakby sprzeciw wobec fałszywego założenia, jakim w czasach Gorkiego i w naszych karmi się ludzi. To, że człowiek jest aktywnym twórcą świata i własnego losu. Przy takim podejściu ignoruje się zwykle głos wewnętrzny człowieka, z góry narzuca mu się prawa, normy, obyczaje...
- Spektakl ten znajdzie się w repertuarze Teatru Powszechnego i będzie grany na tej scenie. Dlaczego to o takie ważne?
- Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie "Letników" na kameralnej szkolnej scence. Ten spektakl jest specjalnie zaprojektowany na dużą przestrzeń, a co z tym związane obsługa techniczna przedstawienia musi profesjonalnie mu podołać. Takich warunków nie ma w szkole przy Targowej. Poza tym, nie muszę chyba mówić, jak ważna i mobilizująca jest dla tych młodych aktorów możliwość pokazania się w zawodowym teatrze i nie tylko jednorazowego zagrania.
- Czy jednak nie lepiej nadawałby się do tego Teatr Studyjny, którego, podobno, ma pan zostać dyrektorem?
- Wiem, że takie słuchy chodzą, chociaż oficjalnie nic nie postanowiono. Wokół Studyjnego toczy się ostatnio wiele dyskusji. Myślę jednak, że najbardziej sensowna propozycja jego zagospodarowania wyszła z ust Ewy Pilawskiej, dyrektorki Powszechnego. Teatrowi, któremu szefuje, rzeczywiście przydałaby się kameralna scena, o ile nie zechce poprzestać tylko na grywaniu fars i komedii. Taką sceną mógłby być właśnie Studyjny. Jednocześnie mogłyby na niej być prezentowane szkolne dyplomy. To jest, moim zdaniem, do pogodzenia.