Artykuły

TVP ws. Teatru Polskiego sięga do najgorszych praktyk z komuny

Telewizja dobrej zmiany sięga po prymitywny język propagandy rodem z najgorszych lat komuny, żeby obsadzić artystów protestujących w sprawie Teatru Polskiego we Wrocławiu w rolach anty-Polaków szkalujących dobre imię ojczyzny - pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Z piątkowego "Dziennika Telewizyjnego", pardon, "Wiadomości" TVP można było się dowiedzieć, że w polskim teatrze pracują anty-Polacy, szkalujący dobre imię swojego kraju za jego granicami, że aktorka Maja Komorowska jest znana głównie z udziału w marszach KOD, podobnie jak reżyserka Agnieszka Holland, która jest personą o tyle groźniejszą, że potrafi posunąć się nawet do gróźb. Krzysztof Mieszkowski, były dyrektor Teatru Polskiego, to poseł Nowoczesnej, w dodatku bez wykształcenia, więc trudno się dziwić, że zapełniał widownię dzięki skandalom. Za to Cezary Morawski, nowy szef tej sceny, to aktor z dorobkiem, więc nie wiadomo, o co chodzi tym darmozjadom, którzy go nie chcą w teatrze. Korzystają ze wszelkich możliwych przywilejów i jeszcze im mało! Chociaż przecież tak naprawdę wiadomo, że chodzi o to, żeby polskie imię za granicą szkalować, hańbić i opluwać.

"Tracimy wolność"

O co poszło? O wypowiedź aktora Jacka Poniedziałka, który w szwajcarskiej Bazylei mówił m.in.: "Nasz kraj został zaatakowany od środka. Tracimy naszą wolność", odnosząc się m.in. do sprawy kontrowersyjnej zmiany na stanowisku dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu. Jego wystąpienie w "Wiadomościach" komentują eksperci od wszystkiego (Paweł Lisicki i Mariusz Staniszewski z "Do Rzeczy"), a tak naprawdę, biorąc pod uwagę dziedzinę, której materiał dotyczy, teatru czy szerzej rozumianej sztuki, od niczego.

Dużej trzeba ekwilibrystyki, żeby zawodowe funkcje dwóch artystek - Komorowskiej i Holland - zredukować do udziału w antyrządowych demonstracjach. Ale, jak widać, i to w telewizji publicznej jest możliwe. Materiał nie pozostawia też wątpliwości w innej kwestii, która dla Cezarego Morawskiego może być - mówiąc delikatnie - kłopotliwa. Do tej pory publicznie nie przyznawał się on do prorządowych sympatii, sugerował nawet apolityczność, a w TVP został przedstawiony jako dyrektor dobrej zmiany. Zamieszanie w jego sprawie ma być kontynuacją protestów środowisk artystycznych po tym, jak PiS wygrał wybory.

Grzechy dziennikarstwa

W ciągu zaledwie 3 minut i 10 sekund autorkom materiału - Ewie Bugale i Paulinie Olak - udało się popełnić wszystkie możliwe grzechy dziennikarzy medium informacyjnego. Już tytuł materiału ("Antypolskie występy autorów") jednoznacznie określa jego wymowę, wypowiedzi wszystkich występujących w nim ekspertów są utrzymane w jednym tonie, wreszcie autorski komentarz w żaden sposób nie został oddzielony od informacji. Przeklęty niech będzie zdrajca swej ojczyzny - tak, sięgając po tytuł sztuki Olivera Frljicia, mogłyby autorki zatytułować swój materiał, gdyby miały cień świadomości, czego on dotyczy.

Nie wiem, czy Bugała i Olak pamiętają czasy stanu wojennego i wydania "Dziennika Telewizyjnego" z początku lat 80. Nie wiem, na ile są świadome, że wpisują się w dominujący i wtedy, i w 1968 roku, i dekadę wcześniej język bezpardonowej nagonki, wymierzonej w elity. Wiem jednak, że pomysły atakowania artystów, agresywnego szczucia i przedstawiania ich narodowi jako wroga publicznego nr 1 kończyły się - prędzej czy później - źle dla każdej władzy. A dla tych, którzy w tym biorą udział - kłopotem, który pojawia się co rano, kiedy trzeba spojrzeć w lustro.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji