Artykuły

Nic nie zastąpi mi piosenki

Wbrew dawnemu zaleceniu poety, by z żywymi naprzód iść, snułem się ostatnio spoglądając wstecz, także w towarzystwie duchów. Zresztą, kto dziś duchem, kto żyw - granice zatarte. Patrzę, jak w publicznej pokazują ligowego posła (bynajmniej nie ekstraklasy) Giertycha - niby młody, niby się rusza, a mnie jawi się duchem z jakże innej epoki; aż się prosi, by zamienił ten garnitur...

Tak, granica między być albo nie być jakoś staje się mniej ostra. Są jednak granice, których przekroczenie jest już grubą nieprzyzwoitością. Zwłaszcza jak ktoś przez cała lata jawił się jako dżentelmen, elegant, człowiek prawy i prawdy poszukujący. Na przykład Krzysztof Zanussi. Pamiętam, wychodziłem z kina Warszawa - przepraszam, teraz to już Atlantic (i słusznie, że zmieniono, w Warszawie kina Kraków też nie ma) - z premiery filmu "Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową" i miałem ochotę reżysera w rękę ucałować. Za moje wzruszenie i za danie roli na wielką kreację Zbigniewowi Zapasiewiczowi. I oto wyszedłem teraz z tego samego kina z filmu "Suplement" i znów minąłem reżysera. Spuściłem głowę - ze wstydu. Za niego. I za siebie, za słowa, jakie mi się cisnęły na usta. To byłby stosowny suplement, czyli dodatek, czyli uzupełnienie do tego, czym uraczył mnie uznany reżyser. A zaoferował mi filmowe ścinki, by nie rzec odpadki, materiał co najwyżej na żart. A tu żartem jest jedynie aktorstwo (wyjąwszy wmontowane dawne sceny z Zapasiewiczem). Nie wiem, i nie chcę wiedzieć, kto gra brata głównego bohatera, ale wiem, że wszelkie granice brawury przekroczono. Jedyne wytłumaczenie, jakie się nasuwa, to fakt, że ów nieszczęśnik kupił sobie tę rolę, płacąc za nią sowicie, a jak wiadomo, Zanussiemu na film bardzo brakowało pieniędzy, a widać swoje miał "na lokacie". Na niedawnym nadzwyczajnym zjeździe Stowarzyszenia Filmowców Polskich właśnie Zanussi żarliwie przekonywał, by telewizje z KRRiTV pospołu wspierały kinematografię. I to

jest absolutnie konieczne. Bo jeśli reżyser Zanussi raz jeszcze ścinki z poprzednich filmów zmontuje, będzie to już nie śmiertelna choroba, a śmierć. Samobójcza.

Oglądanie się wstecz generalnie jest ryzykowne. Także, jeśli nadmiernie poddamy się sentymentowi, jeśli okutamy się płaszczem nostalgii, przysłonimy szalem wspomnień. Romana Próchnicka (jako reżyser) i Maria Nowotarska (która gra reżysera) - co dojrzalszym teatromanom damy sceny jakże znane - postanowiły przywołać dawny świat piosenek Agnieszki Osieckiej, opatrując je komentarzami przybliżającymi tamten czas. Powstał ni to spektakl, ni to recital. Oto młoda śpiewająca aktorka Ada Gostkowska, a widz wraz z nią, wysłuchuje tyrad ni to Agnieszki Osieckiej (bo z jej pokoleniowych rozrachunków "Szpetni czterdziestoletni"), ni to Nowotarskiej, bo aktorka jednak i swoje ja eksponuje - i tak obie panie balansują na krawędzi aktorstwa i prywatności. Niby jest to próba przed recitalem, która ma młodej aktorce przybliżyć historyczny kontekst piosenek, ale przecież powinien to być i spektakl. Jak to pisała Osiecka? - "słowa jak sztuczny miód, erzatz, cholera, nieżycie...".

Owszem, mają te wspomnienia urok, który zawsze wpisany jest w ożywiane po latach młodzieńcze prywatki, "pierwszy bal" czy wypady na Mazury, tyle że i tak owe komentarze skazane są na porażkę w zderzeniu z piosenkami, na które nawiasem mówiąc, pozostają bez wpływu. Interpretacje Gostkowskiej, z nielicznymi wyjątkami (np. "Żyj mój świecie") podążają bowiem po wytyczonych już szlakach. Co niech nie brzmi jak zarzut, a raczej jako komplement pod adresem pierwszych wykonawców. Oczywiście po krakowskiej premierze spektakl, w zderzeniu z publicznością, jeszcze się oszlifuje, ale obawiam się, że wciąż najprawdziwszy pozostanie tytuł - "Nic nie zastąpi mi piosenki". Tak jak nikt nie zastąpi samej Osieckiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji