Jaś Szpak
"Jaś Szpak" - sztuka B. Sudaruszkina, której premierę oglądaliśmy ostatnio w P.T.L., to w formę bajki ujęty stary konflikt biednego z bogatym.
Rozwiązania tego konfliktu fantazja ludu szukała często, w interwencji dobrych lub złych duchów. Biedny gospodarz Szpak (E. Derengowski) i jego syn Jaś (J. Korzeniowski) przez chciwość sąsiada Gdyka (W. Piwański) zostają wplątani w historię wynikłą z żartu i procesu o koguta, który miał nieść złote jajka. Przekupny sędzia (B. Wieczorek) wydaje wyrok dla bogacza przychylny. Mocą wyroku stary Szpak zostaje oddany w niewolę Gdyka, który zabiera również cały jego majątek. Sędzia jest jednak "sprawiedliwy": Jeśli Jasiek znajdzie koguta lub kurę niosącą złote jajka - będzie mógł wykupić ojca.
Jasiek zdobywa taką kurę za pośrednictwem Leśnego Duszka (Derengowskiego) od Baby - Jagi (W. Nowicka). Co więcej - dostaje dwa czarodziejskie woreczki zawierające "kije- samobije" i samonakrywający się stoliczek. Przy pomocy tych baśniowych rekwizytów wszystko się dobrze kończy, chciwa para bogaczy, Gdyk ma równie "uroczą" żonę (Janiak), ) oraz przekupny sędzia i jego sekretarz (Korzeniowski) ponoszą zasłużoną karę,
Tyle o treści tej ciekawej i dramatycznie zwartej bajki, Szkoda tylko, że tłumacz podał nam ją zbyt współczesnym językiem. Nieporozumieniem również jest opracowanie scenograficzne (H. Ryla). Tak lalki jak i dekoracje są zdecydowanie brzydkie, przy tym dekoracje są nawet dla dorosłego widza niezrozumiałe. Na plus ich można jedną tylko rzecz zapisać, niewidoczną, ale niezmiernie ważną - są one bardzo łatwe do zmiany.
Lalka jako przedmiot martwy ma zawsze ten sam wyraz. Scenograf musi więc zamknąć w jej twarzy syntezę charakteru postaci.
H. Ryl poradził sobie w omawianej sztuce sposobem skrajnie "sztampowym" - lalki pozytywne są ładne, lalki osób "złych", zdecydowanie brzydkie.
Można mieć do opracowania scenograficznego jeszcze jedno i to bardzo zasadnicze zastrzeżenie - zarówno lalki jak i dekoracje nie mają jakiegoś wspólnego stylu są całkowicie pozbawione charakteru epoki.
Wolno autorowi nie umieścić akcji sztuki w jakimś określonym miejscu i czasie, ale przygotowując sztukę winien to za niego zrobić plastyk, zwłaszcza że treść bajki, typowa i dla naszych feudalnych czasów, pozwalała nadać jej regionalną oprawę scenograficzną. Sztuka przy takim rozwiązaniu plastycznym byłaby bardziej zrozumiała. Trzeba tu jednak wyjaśnić, że lalki i dekoracje zostały wypożyczone przez gdański teatr z Teatru Lalek w Łodzi, gdzie sztuka ta grana była w ubiegłym roku.
Gdańska premiera "Jasia - Szpaka" była aktorskim debiutem drugiego zespołu naszego lalkowego teatru. Zespołu, który dopiero dwa miesiące temu wszedł za tajemnicze kulisy lalkowego teatru. Debiut to zresztą podwójny, bo i Jan Bołgaty, znany nam dotychczas jako zdolny aktor, zadebiutował tym razem w roli reżysera.
- I jakże im się udało? - zapyta zaciekawiony czytelnik.
Otóż nad podziw dobrze. Można jeszcze tu i ówdzie znaleźć błędy i niedociągnięcia natury technicznej. Gdyk np. trochę nieporadnie manipuluje rękami, ma jakieś nieskoordynowane ruchy, podobnie jak Wędrowiec, grany przez tegoż aktora (W. Piwański). Brak jeszcze lalkom tej płynności, jaką daje większa rutyna, ale jest obok tego osiągnięcie przerastające te drobne braki. Młodzi adepci lalkowej sceny pokazali ogólnie biorąc, że są naprawdę aktorami i dali zupełnie dobre widowisko. Warto było zaglądnąć za kulisy podscenia, by zobaczyć z jakim dramatycznym zacięciem grali swe role Nowicka, Derengowski, Korzeniowski i inni.
Wielka to ich zasługa, ale jednocześnie dowód olbrzymiej pracy reżysera i kierownictwa artystycznego. Dzięki dobrej reżyserii akcja sztuki była żywa i ciągła, sytuacje logiczne i zrozumiałe. Miałbym może tylko pewne zastrzeżenia do zbytniego szafowania ruchem w scenach o większym napięciu dramatycznym - przesadna gestykulacja i bieganina, to zbyt tanie efekty dla dobrego teatru.