Artykuły

Pan Twardowski w wydaniu kukiełkowym

Stary, ale ciągle, jak się okazu­je, jary mit o Panu Twardowskim doczekał się po swoich trawestacjach powieściowych, poetyckich, scenicznych i baletowych również i specjalnego opracowania dla teatru kukiełkowego. Dokonał te­go Juliusz Glatty, dyrektor Teatru Lalki i Aktora "Ateneum" (kier. literackie Jana Brzozy) według opowieści B. Jeżewskiej, i "Pan Twardowski" w wydaniu kukieł­kowym został niedawno zaprezen­towany licznym rzeszom starszych i młodszych dzieci na dużej sce­nie teatralnej Pałacu Młodzieży.

Premiera ta osiągnęła wielkie powodzenie, bo też trzeba przy­znać, że baśń owa świetnie się na­daje do inscenizacji lalkowej. Czyż może być bowiem coś bardziej fra­pującego w takim teatrzyku, jak np. jazda Imć Pana Twardowskie­go na kogucie, czy sceny na Ryn­ku krakowskim z garnkami Pani Twardowskiej, lub historia z karczmą "Rzym" itd.? Oczywiście doszło tu w wydaniu Teatru "Ate­neum" jeszcze wiele innych nie­zwykle udanych pomysłów insce­nizacyjnych, jak spotkanie Twar­dowskiego z Borutą w towarzy­stwie karkołomnie poruszających się i świecących "niesamowicie" oczyma różnych "niesamowitych" zwierzaków, jak koty i sowy, oraz w towarzystwie tańczących w po­wietrzu nietoperzy i tańczącej na ziemi wierzby, dalej pełne zacię­cia i werwy tańce przekupek kra­kowskich, czy wreszcie podróż Twardowskiego na Księżyc. Całość zamknięta w czterech obrazach, pięknie i nastrojowo ujętych pod względem scenograficznym (dosko­nały zwłaszcza jest Rynek kra­kowski) bawi i śmieszy widza przez bitą godzinę.

Na podkreślenie zasługują w pierwszym rzędzie same kukły, posiadające swój kapitalny wyraz i charakter (nie mówiąc już o wy­sokiej technice ich poruszania) bez żadnych jednak cech naturalistycznych. Została tu spełniona - jak zwykle zresztą w Teatrze "Atene­um" - pierwsza zasada "kukiełkowatości", że kukła powinna być postacią przede wszystkim umow­ną, a nie być jakąś fotograficzną odbitką postaci ludzkich czy zwie­rzęcych (co czasami w naszych tea­trzykach kukiełkowych się dzieje).

Pewną usterką przedstawienia było może to, że oświetle­nie pierwszego i ostatniego obrazu za słabe (zwłaszcza dla widzów siedzących w dalszych rzędach), przez co szczegóły zarówno scenografii jak i sa­mych postaci nieco się wymykały. Również dykcja niektórych akto­rów, szczególnie postaci odtwarza­jących "klientów" Twardowskiego, powinna być bardziej wyrazista, który to mankament w następnych przedstawieniach niewątpliwie zo­stał już usunięty. Natomiast bar­dzo dobrze pod względem wyrazi­stości głosu spisali się Pan Twar­dowski, Pani Twardowska, Żaczek i Boruta.

Ilustracja muzyczna (według muzyki Ludomira Różyckiego z baletu "Pan Twardowski") pomysłowa i ciekawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji