Konopielka ma się dobrze
Wygląda na to, że zamęt wokół "Konopielki", wystawianej w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku, staje się na swój sposób reklamą spektaklu. Efekt? Chcą go oglądać w Warszawie. Na swe deski spektakl zaprosił Teatr Mały.
Przypomnijmy. Przed trzema tygodniami białostocki oddział Akcji Katolickiej wystosował petycję do Urzędu Marszałkowskiego z żądaniem zdjęcia spektaklu z afisza, twierdząc, iż inscenizacja "Konopielki" w reżyserii Piotra Ziniewicza propaguje satanizm i ma zły wpływ na młodzież. Poszło m.in. o finałową scenę, w której Kaziuk, w przypływie desperacji, ścina kosą głowę figury Chrystusa. Wczoraj w tej sprawie dyrektor teatru Andrzej Karolak miał rozmawiać z Grażyną Wiśniewską, dyrektorem departamentu edukacji i kultury UM. Spotkanie jednak zostało przez panią Wiśniewską odwołane i przełożone na czas nieokreślony.
Tymczasem zamęt wokół "Konopielki" miał ciąg dalszy: w tydzień po petycji Akcji Katolickiej naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miejskiego wysłała do dyrektorów szkół białostockich pismo, w którym zaleciła im rozwagę w podejmowaniu decyzji o wyjściu uczniów na spektakl. Nie zaszkodziło to jednak specjalnie spektaklowi, którym zainteresowani byli (i są) mieszkańcy Warszawy i Grajewa, Ełku. W ostatni weekend (odbyły się wówczas ostatnie spektakle "Konopielki" w roku 2000; następne będą w styczniu) wyprzedano wszystkie bilety, a tłumy ludzi odeszły od kas z pustymi rękami.
O kontrowersjach wokół spektaklu (zdaniem recenzentów jednego z najciekawszych wystawianych w Dramatycznym) zdążyły już napisać wszystkie większe gazety krajowe, głośno było o nim też w dziennikach telewizyjnych i radiowych. Zamieszanie stało się też kanwą żarcików wygłaszanych w satyrycznym programie telewizji TVN "Ale plama", w którym Janusz Rewiński dowcipkował na temat białostockiej mentalności.
Wczoraj zaś warszawski Teatr Mały, zainteresowany spektaklem, poprosił dyrekcję Dramatycznego o kasetę z nagraniem spektaklu.