Artykuły

"Pomnik" przeciw pomnikom

"Pomnik" wg Mariusza Szczygła w reż. Jiříego Havelki we Wrocławskim Teatrze Lalek. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Czego potrzeba, żeby opowiedzieć historię budowy pomnika Stalina na praskim wzgórzu Letna? Srogich brwi, wąsów, maszyny do pisania, butelki i kilku kieliszków na zacieśnienie czechosłowacko-radzieckiej przyjaźni. Ale też namiętnych męskich pocałunków, telefonu, którego dzwonek przyprawia o drżenie, bo przynosi instrukcje z Kremla, prochowca w kolorze cementu, paru teczek i czołgów. Dramaturga, który z tekstu "Dowód miłości" Mariusza Szczygła wyciągnie esencję historii i absurdu. Oczywiście trójki świetnych aktorów, reżysera, no i scenografa, dzięki któremu mamy do czynienia ze scenicznym cudownym rozmnożeniem występujących w "Pomniku" postaci.

Wyostrzona ironia

Jiří Havelka, czeski reżyser i aktor, sięga po tekst Mariusza Szczygła opowiadający o budowie i rozbiórce rekordowo wielkiego pomnika Stalina na praskim wzgórzu Letna. Akcentuje absurdy, wyostrza ironię zawartą w tym spojrzeniu na czeską najnowszą historię. Nic tu nie jest dziełem przypadku - każdy obraz, rekwizyt, element kostiumu odgrywa niebagatelną, często podwójną rolę. Korzysta przy tym z symboli, których siła i żywotność jest zadziwiająca. Na prezydialnym stole wystarczą telefon, maszyna do pisania, butelka wódki i dwa kieliszki, żeby pokazać cały absurd, grozę i skomplikowanie opresyjnego systemu. Bo czeski reżyser dostrzega w "Dowodzie miłości" tekst o sile metafory. To nie anegdota z marginesu podręcznika historii, ale opowieść, w której ogniskują się cechy każdego zniewolenia jednostki przez władzę.

Aktualny kontekst

Marek Zakostelecky tworzy do niej skromną, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze realizacje, ale efektowną i niezwykle funkcjonalną scenografię. Teatralne rekwizyty, kostiumy, pozwalające w ułamku sekundy zmienić osobowość postaci, wycięte z papieru tłumy prażan, poruszające się na budowie figurki robotników, przejeżdżające ciężarówki, samochody i wyświetlane w tle kolaże zdjęć (wśród rzeźbiarskich wyobrażeń radzieckiego przywódcy pojawia się Stalin na kucyku) tworzą razem spójny świat. Ale ta cała układanka nie miałaby szans zadziałać bez zgranego teamu trójki aktorów WTL - Anny Makowskiej-Kowalczyk, Radosława Kasiukiewicza i Tomasza Maśląkowskiego, którzy żonglują rolami czechosłowackich polityków, urzędników i artystów. Największe wrażenie robią przeobrażenia w wykonaniu Maśląkowskiego, który w mgnieniu oka zamienia się w samego Stalina, który a to staje znieruchomiały na wzgórzu Letna, a to leży martwy na moskiewskim Kremlu.

Całość brzmiałaby jak podana w lekkiej formie lekcja historii, gdyby nie to, że współczesność dopisuje do spektaklu aktualny kontekst. Z pomnikami jest mnóstwo zachodu, a bohaterowie prędzej czy później schodzą z cokołów - mówi Havelka. W momencie kiedy grozi nam zalew pomników smoleńskich i wyklętych, przestrogę zawartą w "Pomniku" decydenci powinni wziąć sobie do serca. O ile oczywiście zechcą wybrać się do teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji