Nieudana Złota Kula
Bajką "Złota kula" Teatr Lalki i Aktora w Lublinie rozpoczął swą artystyczną pracę. Sztuka ta miała być podwaliną dalszej działalności nowego teatru lalkowego. Czy wybór był trafny?
Rozpatrując ten problem z punktu widzenia najmłodszej publiczności dla której spektakl został przygotowany - należy zauważyć, że dzięki ładnie wykonanym lalkom i dekoracjom widowisko działa jedynie na wyobraźnię młodego widza. Treść sztuki natomiast jest dla najmłodszych niezupełnie zrozumiała. Starszych widzów natomiast razi duża rozbieżność pomiędzy baśniową atmosferą sztuki, a realizmem dnia codziennego. Dzieje się to na skutek przeładowania widowiska treścią fantastyczno-baśniową, przesłaniającą realne sprawy ludzkie. Pozytywni bohaterowie zbyt szybko uciekają z krainy rzeczywistości do sfery ułudy w pogoni za łatwizną życiową, którą zwykle gardzi prawdziwy bohater kochający pracę i nie lękający się trudu oraz niebezpieczeństw.
"Bohater" sztuki Wojtuś opuszcza sierotkę Kasię i wędruje za granicę, by znaleźć pracę. Lecz nie dzięki pracy osiąga on upragniony cel. Złotą kulę daje mu królowa dlatego, że jest... dobry. Nie widzimy jednak, na czym ta jego dobroć polega. W ogóle postać Wojtusia jest blada i bez wyrazu.
Lepiej wypadła Kasia, u której widać pewne dodatnie cechy charakteru, jak miłość do ludzi i zwierząt, współczucie dla niedoli. Kasia, choć pragnie być wierną Wojtusiowi, zgadza się jednak zostać królową, ryzykując tym utratę ukochanego, by móc czynić dobrze prostym ludziom.
Występujące w baśni trzy królowe świadczą o przeroście elementów baśniowo-widowiskowych, zaciemniając sens sztuki. Choć jak w bajce, wszystko jest możliwe - dziwna wydaje się rola królowej powierzona przedstawielce ludu uciskanego i wyzyskiwanego właśnie przez rządy królewskie. Niezrozumiała jest również funkcja opiekunki przyrody sprawowana przez "Królowę Gór". Omawiany przez nas utwór sceniczny ośmiesza cały dwór królewski, przedstawiając go jako gniazdo pasożytów. Królowa staje się więc synonimem wyzysku. Czy nie lepiej wobec tego, postać Królowej Gór, której samo miano królowej w młodych widzach nie może budzić sympatii, zastąpić postacią Dobrej Wróżki?
Tych kilka pobieżnych uwag nie dyskwalifikuje oczywiście "Złotej kuli", chcielibyśmy jednak by w przyszłości teatrzyk dobierał pozycje repertuarowe z większą rozwagą. Tyle jest przecież pięknych i pouczających sztuk i baśni.
Widownia teatru liczy 250 miejsc. Sala jest obszerna, a scena niewielka, co sprawia, że osoby siedzące w ostatnich rzędach bardzo kiepsko widzą to, co się dzieje na słabo oświetlonej scence. Mamy również zastrzeżenia co do "gry" lalek. "Gra" ta poprawna była u Kasi, pierwszej damy dworu i sroczki. Wojtuś okazał się nieco za sztywny i bujał w powietrzu, tak, że było widać rękę poruszającą "pacynkę". Ochmistrzyni czyniła czasem skoki... niegodne leciwej niewiasty.
Nie wszyscy aktorzy mają nienaganną dykcję. Najlepiej popisała się Maria Urban (pierwsza dama dworu i sroczka) oraz Stanisława Wawruch (Kasia).
Zespół Teatru Lalki i Aktora składa się z ludzi młodych. Niektórzy z nich pierwszy raz zetknęli się z lalkarstwem i nie posiadają odpowiedniego doświadczenia. Jesteśmy przekonani, że w dalszej pracy teatru znikną dotychczasowe usterki. Uczymy się przecież na własnych błędach. Młodej placówce życzymy powodzenia!