O przedstawieniu w Czerwonym Kapturku
W upalny majowy dzień jechałam do Olsztyna, do teatru "Czerwony i Kapturek" na premierę "Królewny Fali". Jechałam, przyznaję, z pewną tremą, ponieważ widziałam urocze przedstawienie tej bajki w warszawskim "Baju" i bałam się trochę nieuniknionych w tym wypadku zestawień i porównań. Tymczasem olsztyński "Czerwony Kapturek" sprawił mi przyjemną niespodziankę: zobaczyłam wprawdzie inną wersję inscenizacyjną mojej sztuki, lecz wersję nie mniej udaną od warszawskiej i bezbłędne, doskonałe niemal jej wykonanie.
Reżyseria Mieczysława Czerwińskiego wydobyła z bajki o nieznośnej królewnie Fali całą jej fantastykę i cudowność. Przedstawienie jest bardzo barwne, żywe, charaktery bohaterów zarysowane trafnie i zgodnie z moją intencją. Zasługą reżysera, a zarazem dyrektora teatru, jest także dykcja aktorów tak wyraźna i czysta, że może być wzorem dla aktorów teatrów kukiełkowych. Każde słowo dociera do widza zarówno w partiach śpiewanych, jak mówionych, a nawet szeptanych. Na dobro aktorów i reżysera należy zapisać także sprawność techniczną, ruchową - tak ważną w teatrze lalek.
Laleczki "Czerwonego Kapturka" poruszane są z taką naturalnością i gracją, wykonują tyle precyzyjnych ruchów i złożonych czynności, że chwilami złudzenie jest pełne: są one przez dwie godziny prawdziwymi dziećmi i zwierzętami z krainy bajki. Jest w tym zresztą niemało zasługi scenografa Józefa Zboromirskiego, który zaprojektował kolorowe, prześliczne lalki i potrafił je zindywidualizować. Podobał mi się zwłaszcza pomysł nadania Królowi Morza i jego córce Fali, jako mieszkańcom podwodnego świata, charakteru stworów morskich: twarze ich i włosy mają odcień niebieski, a lekko wyłupiaste oczy przypominają oczy ryb głębinowych. Ciekawe są także projekty lalek-zwierzątek, występujących w bajce, zwłaszcza , białoskrzydłej Mewy-Śmieszki i groźnego Kraba. Jeżeli dodam, że ilustracja muzyczna Jarmołowicza jest dyskretna i bardzo przyjemna dla ucha, a chóry brzmią mocno i czysto, wyczerpię chyba rejestr pochwał, które należą się teatrowi "Czerwony Kapturek" za tak staranne i pełne twórczej inwencji wystawienie "Królewny Fali".
Godny uznania jest także zapał, z jakim dyrektor i jego współpracownicy mówią zarówno o swej trudnej pracy artystyczno-wychowawczej jak i o młodocianych widzach. Oby konkurs rysunków dzieci, zorganizowany przez teatr, przyniósł nie tylko bogaty plon płodów ich fantazji, pobudzonej i rozwijanej przez olsztyński zespół, lecz również zadowolenie samemu "Czerwonemu Kapturkowi". Czego mu szczerze życzy, gratulując dotychczasowych osiągnięć autorka.