Baśń mówi sama
OLSZTYŃSKIE dzieci doczekały się niedawno w swym teatrze lalek "Czerwony Kapturek" nowej premiery. Jest nią "Królewna Fala" - sztuka Haliny Auderskiej. Należy na samym wstępie podkreślić, że jest ona inna aniżeli sztuki wystawiane dotychczas w "Czerwonym Kapturku". Inna - to nie znaczy gorsza, czy gorzej wystawiona, wprost przeciwnie. Jest to prawdziwa baśń - wolna od wszelkiego schematyzmu i łopatologii, przemawiająca za to do dziecka mocniej swą bezpośredniością, swą fantastyką. Z literaturą dziecięcą działo się u nas przez długi czas tak, jak z literaturą "dla dorosłych". Nie ustrzegła się ona schematyzmu, stawiając na odległym marginesie dziecięcy świat marzeń i fantazji; ignorowała "wielką przygodę", wyciągając na pierwszy plan nudę w harcerskich ogniwach. Nawet dzieci w przedszkolu, w tym ponurym, schematycznym okresie, zamiast o słonku, gwiazdkach, krasnoludkach śpiewały o tym, jak murarze budują nowy dom, albo tokarze pracują przy tokarkach. Niewątpliwie praca ludzka interesowała i interesuje dzieci, daje im pewne przeżycia i wrażenia - świat dziecięcy jednak złożony tylko z "czynów produkcyjnych" nie był pełnym światem.
Nie było też prawdziwymi baśniami wiele z tych, które oglądaliśmy zarówno w "Czerwonym Kapturku" jak i na innych scenach teatrów lalek w Polsce. Baśń ma tę szczególną właściwość, że związana jest mocno z rzeczywistością, wypływa z niej i w swej fantastycznej fabule ją odtwarza. Nie potrzeba w nią "na siłę", ładować dydaktyzmu, bo go już z samej istoty rzeczy zawiera. Tak jak w życiu, również w baśni dobro zwycięża zło, triumfują odwaga, uczciwość, pracowitość. Niestety, z naszymi baśniami było inaczej. Do miana baśni predestynowała je tylko szczypta fantastyki, nieduża zresztą, bo jakże mogło być inaczej. A nuż nasze dzieci zaczęłyby naprawdę fantazjować i w swoich snach widziałyby np. nie las rusztowań, ale - złotego lisa...
Tak więc sztuka Haliny Auderskiej "Królewna Fala" jest obecnie w naszym olsztyńskim repertuarze lalkowym pewnym przełomem. Bardzo prosto i przystępnie mówi o przygodach dwóch chłopców, z których jeden jest dobry, a drugi zły. Pod wpływem wielkiej łamiącej wszelkie przeszkody miłości, zły chłopiec staje się dobry - i tyle. Pomimo tego dziecko znajduje w baśni bardzo dożo: baśń uczy go myśleć, pokazuje mu właśnie zwycięstwo dobra, triumf miłości, chwali odwagę.
Niestety przy wystawieniu baśni "Królewna Fala" olsztyński teatr lalek "Czerwony Kapturek", nie wyzbył się swych schematycznych tradycji. Reżyser, Mieczysław Czerwiński, zapominając o tym, że baśń już sama przez się powie małym widzom to, co powiedzieć powinna - podbudował ją niepotrzebnie własnym prologiem i zakończeniem. Chciał przez to silniej związać ją z rzeczywistością, rezultat zaś jest taki, że mały widz się gubi: gdzie bajka, gdzie rzeczywistość? A jeśli chodzi przynajmniej do I klasy, to powie na pewno: po co to dublowanie sytuacji, przecież i tak wiadomo, o co chodzi.
Autor niniejszego widział warszawską inscenizację sztuki (wystawionej pod tytułem "Zaczarowana zatoka"). Twierdzi więc z całą stanowczością, że bez dodatków reżysera sztuka wypadła znacznie lepiej. W warszawskim przedstawieniu poza tym końcowy akcent - to pochwała odwagi. A u nas? Dziecko wychodzi z teatru pod wrażeniem słów babuni i Fika: "W każdej bajce tkwi wiele mądrości... zawsze będę słuchał bajek, żeby się z nich czegoś nauczyć..."
Po co te podkreślania? I tak przecież dziecko, jeśli uważnie słuchało i patrzyło, nauczyło się wiele...
Technicznie - przedstawienie olsztyńskie jest bardzo wyrównane i nie ustępuje w niczym warszawskiemu. Oprawa sceniczna Józefa Zboromirskiego jak zwykle przykuwa wzrok. Ale czy nie można było wprowadzić większego urozmaicenia w akcie II odbywającym się w pałacu króla morza?
Na plus olsztyńskiego przedstawiania można powiedzieć również, że nasi animatorzy rozporządzają dobrą dykcją, dobrze operują głosem. Świetnie wypadł zwłaszcza odtwórca roli kraba (B. Bajer), "bijąc na głowę" swego warszawskiego kolegę. Mam jednak wrażenie, że na scenie należałoby wprowadzić trochę więcej ruchu - lalki są zbyt statyczne, czasem nawet nużą.
Niewątpliwie "Królewna Fala" jest jednym jeszcze osiągnięciem olsztyńskiego teatru lalek "Czerwony Kapturek". Ale czas już aby teatr zerwał już z dawnymi metodami. Świat baśni jest piękny. Pokażmy go takim naszym dzieciom. Wnioski wyciągną same. Wartość bajki i zawarte w niej piękno na pewno do nich trafią.