Artykuły

"Myśli nowoczesnego Polaka" w Teatrze Polskim w Poznaniu, czyli Roman Dmowski jako zło wicelone

"Myśli nowoczesnego Polaka. Roman Dmowski (nieautoryzowana biografia)" Anny Wojnarowskiej i Grzegorza Laszuka w reż. Grzegorza Laszuka w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Maciej Mazurek w portalu wpolityce.pl.

11 listopada z okazji Dnia Niepodległości w Teatrze Polskim w Poznaniu odbywała się premiera "sztuki" "Myśli nowoczesnego Polaka". Komunikat jaki generuje ta "sztuka" jest jednoznaczny. Roman Dmowski, twórca Narodowej Demokracji, to głupi i prymitywny człowiek.

Ująłem słowo sztuka w cudzysłów, bo tak naprawdę po  obejrzeniu rejestracji tej "sztuki" nie bardzo jest wiadome co to jest. I nie pisałbym o tym gdyby nie fakt, że w styczniu to "arcydzieło" znów się ma ponoć pojawić w Teatrze Polskim. Nie trzeba być admiratorem myśli Romana Dmowskiego i nie ta tradycja polityczna musi być najbliższa sercu, można go nawet nie lubić jako polityka i myśliciela, ale jest to bez znaczenia w obliczu "arcyciekawego" potraktowania przez towarzystwo skupione wokół Teatru Polskiego, tego wybitnego polskiego patrioty. A jak jest potraktowany w tej sztuce? Otóż sztuka to spektakl-koncert ukazujący Dmowskiego jako zło wcielone. W rytm psychodelicznej muzyki aktorzy śpiewają - recytują frazy w rodzaju "był sam, sam, sam bo  nikogo nie szanował" albo "Romanie smażysz się w piekle". Okazuje się lewaccy działacze, bo trudno twórców tego "arcydzieła" nazwać artystami, dopuszczają jednak istnienie piekła, jeśli znajduje się w nim Dmowski zło wcielone. Bóg, Honor, Ojczyzna to pojęcia, które są przedmiotem szyderstwa, bo w nich jest zakodowana ponoć przemoc. Dlatego można wymiennie traktować je ze słownictwem z tzw. łaciny podwórkowej.

Koniec kropka. Taka jest bowiem interpretacja artystyczna i wara od naruszania prawa artysty do wolności wypowiedzi. To, że ta "wolność" służy rozpowszechnianiu lewackiej ideologii, której istotą jest radykalna negacja wszystkiego, co ma mocniejszą niż lewacka ideologia, formę, takie prawo demokracji. Ale trzeba to podkreślić, że lewacka ideologia ma  w tej negacji wszystkiego, co nie jest nią samą, totalitarną "treść", która umysłom prymitywnym daje poczucie wyjaśnienia wszystkiego . Bo wszystkiemu, zwłaszcza temu co dzieje się obecnie w Polsce, winny jest Dmowski - zło wcielone. Oczywiście, że to jest polityka i to polityka bardzo współczesna. Tylko dlaczego takie seanse czystej negacji, które generują infantylizm i zwyczajną głupotę, mają odbywać się za publiczne pieniądze? Takie preparowanie ideologicznych komunikatów politycznych, ze złożonej materii historycznej w teatrze, wskazuje na mariaż ignorancji i bezczelności. I to jest charakterystyczne dla osób zaczadzonych ideologicznie. Zaczadzenie ideologiczne wyrasta na bazie resentymentu. A resentyment rodzi się z ignorancji i lenistwa.

Dyrektorem artystycznym Teatru Polskiego jest celebryta Maciej Nowak. I to jego geniusz natchnął innych lewaków, że postanowiono zakłócić odbywanie mąk piekielnych Dmowskiemu, przywołując go z  piekła. "Sztuka" ma bowiem coś z aury seansu spirytystycznego. Błękitnawo-fioletowe światło i transowa, podprogowa muzyka budują atmosferę "piekielnej dyskoteki". W tej satanistycznej przestrzeni unoszą się recytatywy- szepty "był sam, sam, sam bo nikogo nie szanował" albo "Roman dostaje w dupę". Był zły bo miał ciężkie dzieciństwo. Dmowskiemu robiona jest domorosła psychoanaliza. I w tym jest klucz do "zrozumienia" Dmowskiego. I nie trzeba go ostatecznie czytać, bo to zły i głupi człowiek, który zapaskudza nasze życie, bo dzisiejsi politycy prawicy mówią jego językiem. Koniec kropka. Sam reżyser to wyznał, taki był efekt jego badań. Reżyser Laszuk jest szefem tzw. Komuny Warszawa. Ktoś kto, po tym, co przyniosła ideologia komunistyczna bawi się z takie rzeczy jak tworzenie jakichś nowych komun, choćby artystycznych, nie jest, nie może być wyrobiony intelektualnie. Laszukowi jak przysłowiowemu Jasiowi z dowcipów, wszystko kojarzy się z Hitlerem, dlatego bez problemu zestawił zbrodniarza esesmana Eichmana z Dmowskim za pośrednictwem Hannah Arendt (No proszę, co za finezja!), odwołując się do jej książki "Banalność zła".

Prostactwo tego zabiegu budzi mimo wszystko zdumienie. Nie ukrywam, że Arendt to mój ulubiony filozof polityki. W "Korzeniach totalitaryzmu", Arendt zwraca uwagę na rolę demokratycznego państwa narodowego w powstrzymywaniu antysemityzmu. Ale taka subtelność intelektualna jest poza możliwościami tego walczącego z polskim złem, środowiska artystycznej lewackiej międzynarodówki, która w pewnym sensie zastąpiła sterowaną przez Moskwę przez pół wieku "Zimnej wojny" Międzynarodówkę partii komunistycznych walczących z faszyzmem. A na wizerunku, w scenografii, Dmowski ukazany w krzywym zwierciadle, przypomina Hitlera. Warto przypomnieć, że owszem w Poznaniu przed II wojną światową Narodowa Demokracja była silna. A także to że setki tysiące młodych ludzi zginęło. Byli rozstrzeliwani i gilotynowani przez Niemców za przynależność do Narodowej Organizacji Bojowej, którą stworzyli Endecy spod znaku Dmowskiego. Wśród nich "Poznańska Piątka" męczenników, młodych chłopców wieku od 19 do 23 lat, wyniesionych przez Jana Pawła II na ołtarze.

Ciekawa jest historia realizacji tego "arcydzieła", od pomysłu na Dmowskiego, do jego urzeczywistnienia na deskach teatru. Otóż Dyr. Maciej Nowak, swoim łagodnym, wręcz anielskim tonem, rozbrajającym wszelką napastliwość potencjalnych krytyków, posługujących się "mową nienawiści", powiedział w wywiadzie telewizyjnym, że będąc w Poznaniu, spotykając, co rusz ślady bytności Dmowskiego w tym mieście, uświadomił sobie, jak mało wie o Dmowskim. Stąd nagle pomysł, żeby temu ważnemu dla Polski człowiekowi przyjrzeć się po kątem teatralnym właśnie 11 listopada.

Najlepszą osobą do tego przyjrzenia się zdaniem Nowaka był reżyser Grzegorz Laszuk, któremu wysłał esemesa. Wybór reżysera nie był oczywiście przypadkowy. Nowak zwrócił uwagę, że to przedstawienie jest niechętne Dmowskiemu, ale takie prawo artysty, takie prawo każdego obywatela móc wyrażać swoje poglądy. Grzegorz Laszuk przebadał Dmowskiego. Z trudem jak wyznał, przeczytał wiele jego pism i wyszło mu, że "ten człowiek jest wrodzonym złem". Domyślam, że ten trud został odpowiednio uhonorowany, w końcu to niecodzienna sytuacja takie męki arcymoralnego reżysera, który musi czytać pisma prymitywnego, złego człowieka.

Ale jak się okazuje, nie o zło w pierwszej kolejności chodzi. Jeden z krytyków entuzjastycznie napisał "Najważniejsze jednak - wydaje się głośno krzyczeć Laszuk, jest - abyśmy w końcu zaczęli "używać rozumu". Mon Dieu! Ciśnie się na usta westchnienie pełne smutku.

--

Maciej Mazurek

Publicysta, krytyk sztuki, krytyk literacki, poeta i malarz. W latach 2006-2011 redaktor w TVP Kultura. W latach 2012-2015 redaktor naczelny kwartalnika "Arttak-Sztuki Piękne". Autor i wydawca programu publicystycznego "Lustra" w TVP3 Poznań. Członek Rady Programowej Kongresów "Polska Wielki Projekt". Publikuje m.in. na portalu wPolityce.pl i w Teologii Politycznej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji