Artykuły

BTL. Cyber Cyrano, czyli ostrzeżenie

"Cyber Cyrano" Istvána Tasnádi w reż. Jacka Malinowskiego w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.

Cyber Cyrano to prościutka opowieść o manipulacji internetowymi tożsamościami, która dzięki scenografii rodem z muzeum techniki, paradoksalnie może dać wiele do myślenia osobom odpowiedzialnym za obronność Polski.

Warstwa fabularna węgierskiej sztuki to świat nastolatków widziany oczami osoby dorosłej i bez wątpienia piekielnie inteligentnej. Sprawnie podłapała modę na wirtualne życie, jednocześnie rozpisując dialogi, nie skupia się ani na konkretnym miejscu w sieci, ani też nie nadużywa młodzieżowego slangu, który przecież zużywa się szybciej niż niejeden komputer. Szkolna kujonka, na którą wołają Czubaka podkochuje się w koledze z klasy, chce też zaskarbić przyjaźń nowej koleżanki. Po lekcjach siedzą w domach, choć tak naprawdę serfują w internecie od czatu do czatu od znajomości do znajomości. Tu zaproszenie do grona znajomych jest na wagę nastoletniego "być albo nie być", a wspólne wyjście do kina w świecie rzeczywistym znaczy chyba tyle co staroświeckie oświadczyny. Tak czy inaczej, życie towarzyskie i uczuciowe rozgrywa się również w sferze wyobraźni, jak to u nastolatków bywa. Wszak bez niej, cóż warta byłaby prawdziwa miłość?

Ale dość żartów. Skoro nowa koleżanka i były kolega zaczynają sobie dworować z kujonki, jej piekielna inteligencja proponuje stworzenie wirtualnych przyjaciół i wplątanie tych realnych znajomych w zabawną, acz w gruncie rzeczy banalną intrygę. Któż bowiem nie chciałby bez wysiłku znaleźć się w świecie ładniejszych i bogatszych, szczególnie kiedy ma 17 lat? Karmiąc się marzeniami, młodzi tracą instynkt samozachowawczy, zaczynają ufać swoim wirtualnym przyjaciołom - i już wiadomo, że jak w porządnej baśni - nauka będzie dość bolesna.

Role młodych naiwniaków grają uwodzicielska Izabela Maria Wilczewska i odpowiednio opryskliwy Piotr Wiktorko. On uważa się za macho, ona chce bawić się chłopakami i przebierać w nich, chciałaby też manipulować swoją przyjaciółką kujonką, której wmawia, że "obydwie są najlepszymi dżagami w klasie". Klasyka "teenage stories", jakie pisali w Polsce Krystyna Siesicka czy Aleksander Minkowski, a za granicą król seriali Aaron Spelling, którego córka grała wszak w "Beverly Hills 90 210". W BTL, poprowadzeni czujną ręką Jacka Malinowskiego, z przekonaniem kreują swoje postaci. Najważniejsza jest jednak Łucja Grzeszczyk. Z czarującego Świerszcza znanego z "Pinokia" przeistacza się w wyrachowaną manipulatorkę, która wie czego chce i wie jak to osiągnąć. W finale wszystko się wyjaśni.

Dlaczego zatem to sztuka bardzo, bardzo dorosła i raczej do dorosłych skierowana? Po pierwsze - scenografia. Rodem po trosze jak z powieści Lema - jakieś kable, stare okienka monitorów, coś mruga i psuje się, jakbyśmy byli pasażerami na statku "Avalon" z filmu "Pasażerowie", a nie posiadaczami wszystkomogących smartfonów. Podobnie muzyka - zdecydowanie z poprzednich epok. Od premiery "Somethin' Stupid" minęło 15 lat! A tę uroczą świąteczną ramotkę śpiewają gimnazjaliści przygotowujący się do balu. Zdaje się, że reżyser chce poruszyć nią czułe struny w dzisiejszych trzydziestoparolatkach, którzy być może przy tej piosence wyznawali sobie miłość jeszcze w epoce SMS i pokoi czatów na rozwijających się polskich wortalach. Nawiązaniem do współczesności (ale tylko dla wtajemniczonych) są lalki bohaterów, które powstały po zeskanowaniu aktorów we współpracy z drukarką 3D. Podejrzewam, że w pracowni Adama Kiliana powstałyby niezgorsze, tyle że szopki zamieniłby na pudła monitorów. Dlaczegóż zatem ten park staroci jest taki ważny? Wpisuje się bowiem w kontekst ostatniej sceny, kiedy zupełnie już dorosła kujonka zdaje się być stworzona do manipulacji ludźmi.

Czyżby reżyser umiejscawiając swoich aktorów w takiej scenerii głośno wołał o opamiętanie? Ostatnie doniesienia prasowe z całego świata wskazują, że i USA i Europa Zachodnia, a kto wie czy nie Polska, przegrywają cyber wojnę ze Związkiem Sowieckim. To jego specjaliści od portali społecznościowych i tworzenia fałszywych informacji mogą mieć ważniejsze znaczenie niż drzemiące w silosach rakiety z głowicami jądrowymi. Czy z takim okablowaniem jesteśmy na to gotowi? Czy Polska będzie umiała przeciwstawić się walce z cybernetycznymi Cyrano opowiadającymi w cybernetycznym świecie kosmiczne bzdury? Na wymianę sprzętu i szkolenie nigdy nie jest za późno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji