Artykuły

Makuszyński w teatrze Guliwer

"O dwóch takich co ukradli księżyc" Makuszyńskiego to, jak sobie przypominamy, gruba, blisko 300-stronicowa książka, obfitująca w wielką ilość przygód, obfitująca w sporą ilość problemów moralnych i pedagogicznych, to opowieść gęsto przeplatana satyrą. Zadanie adaptacji jej na scenę lalkarską nie jest łatwe.

Pokusił się o to Państwowy Teatr Lalek "Guliwer". Czy zadaniu temu sprostał? Moim zdaniem tylko częściowo. Dekoracje - ogólny widok Zapie­cka, ognisko na bagnach, zamek "złotych ludzi" oraz lalki głównych postaci - Jacka i Placka są starannie opracowane i ładne. Natomiast do scenariusza można mieć pretensje zwłaszcza jeżeli porówna się go z tekstem Makuszyńskiego. Nie znaczy to, że zmieniony został dialog. Nie - dialogi i słowo wstępne są Makuszyńskiego. A jednak ogólny sens, wymowa pedagogiczna, atmosfera tego czarującego opowiadania, w przedsta­wieniu zatarły się, straciły na ostrości.

Przy adaptacji długiej opowieści, trzeba było uciec się do poważnych skrótów, trzeba było dokonać wyboru scen. Fragmenty wybrano moim zdaniem dobrze - na scenę dostały się najbardziej ciekawe momenty akcji. Ale główna myśl autora zagubiła się.

"Dwóch takich co ukradli księżyc" Makuszyńskiego, jeżeli odrzucimy momenty mistyczne to hymn na cześć matki, na cześć miłości matczynej - i to bodaj najsilniej się uwypukla. Drugim problemem jest praca - jej dobrodziejstwo. I wreszcie trzecie zagadnienie to zmiana złych, cynicznych, "bez serca" chłopców w porządnych, uczciwych i wrażliwych ludzi. Zmiana ta dokonuje się pod wpływem ciężkich doświadczeń życiowych. Makuszyński, wszystkie te problemy podał w formie fantastycznej, pełnej dowcipu baśni, i podał bardzo su­gestywnie.

Co natomiast widzimy na scenie "Guliwera"? Dwóch chłopców nie tyle złych ile rozbuszowanych. U Makuszyńskiego Jacek i Placek w pierwszej części budzą sprzeciw czytelnika. Na scenie są to raczej dwaj tacy "morowi". Wskutek tego późniejsze ich przemiany nie wywołują dostatecznej aprobaty widza. Przemiany zaś nie są uargumentowane. Czasem nie bardzo nawet godzimy się z "plagami" spadającymi na rozkudłane głowy bohaterów. Makuszyński np. każe swoim chuliganom zniszczyć ul - za co spotyka ich zasłużona kara. W przedstawieniu trudno zorientować się dlaczego pszczoły rzucają się na chłopców - dlatego iż przypuszczali, że nie pracują a tylko wąchają kwiaty? Podobnie zamazuje się wymowa sceny z mrówkami i bobrami.

Matka - punkt centralny :powieści Makuszyńskiego - w przedstawieniu nie odgrywa należytej roli. Nie ratuje sprawy piosenka. Przedstawienie sceny kradzieży księżyca wpływa na całość niekorzystnie. Zmienia to również wymowę fragmentu rozgrywającego się w zamku "złotych ludzi". I wydaje się, że wstawka końcowa - uwięzienie zbójców w zaczarowanym złotym pałacu, jest zupełnie niepotrzebna. Tekst Makuszyńskiego jest tak bogaty, iż wstawki są raczej niewskazane.

Autor adaptacji ma prawo odbiec nawet bardzo daleko od tekstu oryginału. Jest to uspra­wiedliwione wtedy kiedy podaje jakieś nowe myśli, kiedy pragnie w inny sposób przedstawić zagadnienie, kiedy wreszcie daje inną konstrukcję. W wypadku przedstawienia w teatrze "Guliwer" te momenty nie wchodzą w grę. Gdyby nie było Makuszyńskiego, można byłoby uznać to przedstawienie za dobre. Ponieważ jednak "Dwóch takich co ukradli księżyc" istnieje trzeba powiedzieć, że "Guliwer" Makuszyńskiego odbarwił, uprościł i spłycił. A przecież teatr ten ma duże możliwości i dobrych doświadczonych artystów. Przy dobrym wykonaniu aktorskim i technicznym nie dopisał scenariusz. Wydaje się, że barwna opowieść Makuszyńskiego czeka jeszcze na adaptację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji