Artykuły

Figaro tu, Figaro tam

To obrzydliwe! - miał krzyk­nąć Ludwik XVI po przeczy­taniu tego arcydzieła i - oczy­wiście - wcale się nie mylił. Figaro w parę lat później zbu­rzył Bastylię w towarzystwie tysięcy podobnych mu cyrulików i pokojó­wek, a sam ten fakt oraz jego kon­sekwencje z królewskiego punktu widzenia rzeczywiście były obrzydli­we

"Wesele Figara" miało burzliwe narodziny i burzliwe konsekwencje, za to syte sławy nie schodzi ze scen teatralnych i operowych (libretto Mozartowskiej opery). Beaumar­chais i to przewidział. "Utrzymać je na afiszu póty, póki sprawia ludziom przyjemność, to jedyna zemsta, na którą sobie pozwalam".

Zemsta jest słodka. Publiczność niezmiennie chce być świadkiem na tym weselu. Także na ostatnich za­ślubinach w centrum Warszawy peł­no zadowolonych gości. Naturalnie polityczny podtekst, tak istotny nad Sekwaną w burzliwym XVIII stuleciu, nie ma dziś naj­mniejszego znaczenia. Pozostaje przyjemność obcowania z genialnie napisanym tekstem, ze świetnie skrojoną komedią charakterów, ze znakomicie skonstruowanymi rolami, z teatrem w każdym calu.

Witold Skaruch, przygotowując warszawskie przedstawienie, rozu­miał to dobrze. Zda się, że troskliwie przemyślał obsadę, rozlokowując na scenie niemal cały - acz zmieniony - zespól Dramatycznego. Najpierw Figaro. Obieżyświat, nie­gdyś cyrulik a teraz służący hrabie­go Almavivy, wodzący za nos całe zamkowe towarzystwo. Gra tę rolę dwóch popularnych aktorów - Ja­nusz Gajos i Marek Kondrat. Miałam przyjemność oglądać tego ostatnie­go. Jest niewątpliwie katalizatorem wszystkich działań scenicznych i probierzem estetyki aprobowanej w tej inscenizacji. To Figaro bardzo współczesny, bywały w kabaretach. Zuzanna narzeczona Figara, prze­wrotna i sprytna, znalazła w Iwonie Głębickiej roztropną interpretatorkę. Te dwie role zapamiętuje się naj­pierw. Zaraz potem ulubieńcy - Wiesław Gołas, dobywający nieogra­niczonych środków komicznych jako zamkowy ogrodnik i Danuta Szaflarska, bardzo zabawna Marcelina - dama w pretensjach. Wojciech Po­kora znalazł pomysł na własny por­tret asesora sądowego, Krystyna Wachelko-Zaleska jako Franusia po­kazała, że minutowy epizod także może być perełką. W dobranej kom­panii i Wyszyński, i Gawlik (Stanis­ław) i Damięcki (Maciej), i Herz, i Glinka cieszą oko i ucho widza. W hrabiowskiej parze wielkorząd­ców Andaluzji zobaczyć można wła­dzę i urodę. Ta pierwsza pomaga Markowi Bargiełowskiemu zatuszo­wać niedostatki w konstrukcji roli, ta druga Jolancie Nowak okrasić papierowa dość postać Hrabiny, da­rzonej uczuciem przez kochliwego Cherubina. Tę to rolę, niezbyt szczę­śliwie powierzył reżyser Joannie Orzeszkowskiej, która z ogromną ambicja próbuje wybrnąć z karko­łomnego zadania.

Intrygom u Beaumarchais towarzy­szą pląsy i śpiew, dialogom w Dra­matycznym też, chociaż liche i nie­mrawe. Muzyczne zadania bywają piętą Achillesową wielu teatrów. Tu nawet drobiazgi są przeciw mu­zyce, np. gitara akompaniuje pieśni Cherubina zza odległej kulisy, za­miast zza okna, gdzie rzeczony paź właśnie stoi

Jak wiadomo paź wyskoczy przez to okno, aby ratować honor kobiety. Szczęściem widz nie musi salwować się ucieczką z tego przedstawienia. Honor teatru został uratowany.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji