Poruszenie na dwóch scenach (fragm.)
Teatr Narodowy zaprasza w nadchodzącym tygodniu na dwie premiery. Pierwsza z nich "Dawne czasy" odbędzie się w niedzielę 27 lutego na Scenie przy Wierzbowej. Natomiast w czwartek 2 marca na Scenie im. Wojciecha Bogusławskiego zobaczymy "Szkołę żon".
"Dawne czasy" Harolda Pintera wyreżyserowała Agnieszka Lipiec-Wróblewska. Reżyserem i odtwórcą roli Arnolfa w "Szkole żon" Moliera jest Jan Englert (...)
Pinter na Wierzbowej
Sztuka "Dawne czasy" Harolda Pintera została napisana w 1971 roku, a ostatnio była reżyserowana przez Jerzego Grzegorzewskiego w 1984 roku w Teatrze Studio. Ukazuje skomplikowane relacje uczuciowe łączące mężczyznę i dwie kobiety. Akcja rozgrywa się na granicy realności i nierealności. Deeley (Jerzy Radziwiłowicz) i Kate (Gabriela Kownacka) są małżeństwem. Anna (Grażyna Szapołowska) to postać, której obecność na scenie jest widoczna, ale zarazem nie całkiem pewna. Anna jest dawną przyjaciółką Kate, ale też odegrała pewną rolę w życiu Deeley'a.
- Ja debiutowałam w Narodowym 22 lata temu - mówi Grażyna Szapołowska. - Ale przez 18 lat w ogóle nie pracowałam w teatrze. Tym bardziej jestem szczęśliwa, że zostałam zaproszona do grania w tym spektaklu i mogę pracować z tak znakomitymi aktorami. - Postaram się zrobić wszystko, żeby to było jak najlepsze przedstawienie. To może być przedstawienie mojego życia. "Dawne czasy" to jeden z częściej realizowanych dramatów Pintera.
- Harold Pinter jest autorem niezwykle tajemniczym i przewrotnym. Dawno już nad takim materiałem nie pracowałam. Jest to przedsięwzięcie niesamowicie karkołomne. Zdecydowanie się na jedną interpretację było dla nas bardzo trudne - opowiada Gabriela Kownacka.
- Ta sztuka fascynuje, bo jej interpretacje mogą się mnożyć - mówi Agnieszka Lipiec-Wróblewska.