Artykuły

Pinokio - Balet po włosku

"Pinokio" wg Carla Collodiego w reż. i choreogr. Giorgia Madii w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Aleksandra Andrearczyk w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Lekkość, pogoda ducha i energia na scenie - tak w skrócie można podsumować najnowszy spektakl taneczny Opery Bałtyckiej. "Pinokio" to przedstawienie przeznaczone zarówno dla dzieci jak i dorosłych.

Twórcą pierwszej baletowej premiery w Operze Bałtyckiej jest Giorgio Madia, były solista Baletu XX wieku Maurice Bejarta, a obecnie choreograf i autor wielu inscenizacji, m. in. "Śpiącej królewny" Piotra Czajkowskiego wystawionej w Teatrze Wielkim w Łodzi, za którą otrzymał nagrodę krytyków "Złota Maska". Do opowiedzenia historii drewnianego chłopca, który pragnie stać się człowiekiem, Madia wykorzystał podkład muzyczny Nino Roty. Ten gigant muzyki filmowej znany jest przede wszystkim jako twórca ścieżki dźwiękowej do obrazów Federico Felliniego. Jego styl przenika to wszystko, co kojarzy nam się duchem słonecznej Italii: iskrzący się, farsowy humor, nieokiełznana radość, ale też sentymentalizm.

Taki właśnie jest "Pinokio", który swoim charakterem dobrze wpisał się w trwający w Operze "sezon włoski". Komiczne gesty Pinokia (w tej roli doskonały Oleksandr Khudimov) na tle wesołych harców grupy tancerzy przebranych za niesfornych uczniów - cóż może być bardziej włoskiego?

Oryginalna historia drewnianego pajacyka Carlo Collodiego na potrzeby baletu została zmodyfikowana, jednak szkielet pozostał niezmieniony. Oto spod ręki stolarza Dżepetto wychodzi zabawka o imieniu Pinokio. Niesforny pajacyk nie zachowuje się jednak wcale tak, jak na kawałek drewna przystało. Ucieka na ulicę, gdzie psoci na potęgę, aż ściąga na siebie uwagę karabinierów. Dżepetto postanawia utemperować urwisa i wysyła go do szkoły. Jednak drewnianemu chłopcu ani w głowie książki i nauka. Razem z grupą innych uczniów udaje się do teatru lalek, a potem rzuca się w wir przygód.

Drewniany chłopiec tańczy

Wiosną ogłoszony ma zostać nowy skład gdańskiego zespołu baletowego, który do tej pory występował pod szyldem Bałtyckiego Teatru Tańca. W "Pinokiu" wiele ról powierzono tancerzom od lat związanym z Operą Bałtycką: jako Wróżka wystąpiła Beata Giza, jako Dżepetto - Filip Michalak.

Jednak na pierwszy plan wybił się odtwórca roli tytułowej. Oleksandr Khudimov jest tancerzem obdarzonym wielką wrażliwością aktorską. Jego kreacja pod tym względem przypomina niezapomniane role filmowe Roberto Benigniego: to ten sam rodzaj komizmu balansującego na granicy błazeństwa. Jego baletowy warsztat jest bezdyskusyjny, ale nie to jest najważniejsze: tancerz nie poprzestaje na stronie technicznej roli dodając do niej elementy pantomimy. Dzięki temu Pinokio jest nieodparcie zabawny, a przy tym wyrazisty i ekspresyjny w każdym geście.

Wróżka to z kolei rola typowo klasyczna. Beata Giza prezentuje się w niej jak zwiewna, eteryczna istota, uosobienie wdzięku i dobroci. Na uwagę zasługują też świetne kreacje komiczne Kota (Sayaka Haruna-Kondracka) i Lisa (Bartosz Kondracki). Te dwie swawolne postacie naprawdę potrafią wywołać uśmiech na twarzach widzów. Dżepetto wypada dobrze pod względem tanecznym, jednak brakuje mu wyrazistości.

Wielkim atutem spektaklu są sceny zbiorowe, często wykorzystujące ryzykowne elementy akrobatyczne. "Pinokio" z założenia miał łączyć balet klasyczny, taniec współczesny oraz akrobatykę i zamiar ten został spełniony. Wielbiciele klasyki i popisowych piruetów wykonywanych na puentach muszą poczekać na inne projekty Opery Bałtyckiej. W "Pinokiu" jest tego typu elementów jak na lekarstwo: dominuje nieskrępowana klasycznym gorsetem ekspresja i dynamiczne układy zbiorowe. Kulminacją widowiska okazuje się niepohamowana zabawa uczniów z niebezpiecznymi skokami na trampolinie w tle.

Gdzie była orkiestra?

Przedstawienie baletowe nie może się udać, jeśli jego strona taneczna nie współgra z muzyczną. I w tym właśnie tkwi kolejna tajemnica sukcesu "Pinokia". Giorgio Madia wyselekcjonował do spektaklu fragmenty ścieżek dźwiękowych skomponowanych przez Nino Rotę do piętnastu filmów i wybór ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Gdyby nie fakt, że niektóre z tych tematów są doskonale znane publiczności (jak choćby marsz z filmu "Osiem i pół"), można by pomyśleć, że muzyka została stworzona specjalnie na użytek widowiska. Nieskrępowane poczucie humoru przebijające z twórczości Roty idealnie wpisuje się w nastrój spektaklu, a ruch sceniczny harmonijnie podąża za muzyką.

By jednak w tę beczkę miodu wlać łyżkę dziegciu, wypada zapytać, gdzie była w czasie spektaklu Orkiestra Opery Bałtyckiej? Czy realizacja przedstawienia baletowego z udziałem orkiestry przekracza możliwości gdańskiego zespołu? Bo chyba każdy widz przyzna, że ścieżka dźwiękowa odtwarzana z taśmy, a muzyka odgrywana na żywo podczas spektaklu to nie to samo.

"Pinokio" to doskonała propozycja dla tych, którzy lubią przenieść się do krainy baśni i powrócić do magicznych czasów dzieciństwa, kiedy życie było radosne, a świat wydawał się piękny. W końcu odrobina fantazji jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

Kolejne spektakle: PIĄTEK, 24 lutego, godz. 19, SOBOTA, 25 lutego, godz. 18, NIEDZIELA, 26 lutego, godz. 11, bilety: 33-75 zł

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji