Artykuły

Podróż w czasie

"Książę i żebrak" w reż. Czesława Sieńki w Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Magda Huzarska w Gazecie Krakowskiej.

W pokoju dzieci panował idealny spokój. Cisza mogłaby być podejrzana, gdyby nie wydawany od czasu do czasu okrzyk "Zabij go!", który przerywał konwersację rodziców. Co ciekawe, mordercze zapędy najczęściej wykazywała czteroletnia dziewczynka, na pierwszy rzut oka uosobienie niewinności. Ale nikt się tym już do dawna nie przejmował, bo gdyby nie komputer, popołudniowa rozmowa dorosłych byłaby niemożliwa.

Kiedy dziewczynka i jej starsi bracia pójdą do Teatru Ludowego na "Księcia i żebraka, albo zagadkę w cyberprzestrzeni", na pewno spodoba się im pierwsza scena, w której główny bohater siedzi przed komputerem. Ba, cały pomysł z teleportacją współczesnego maniaka komputerowego w przekrzywionej bejsbolówce na dwór Henryka VIII w XVI-wiecznej Anglii zainteresuje małoletnich widzów. Jednak w miarę upływu czasu mogą poczuć się nieco rozczarowani.

Czesław Sieńko, reżyser przedstawienia i autor adaptacji, posłużył się często wykorzystywanym motywem przeniesienia w czasie. Główne wątki zaczerpnął jednak z książki Marka Twaina, w której londyński żebrak zamienia się rolami z księciem. W krakowskim spektaklu za sprawą błędu komputerowego do królewskich komnat przenosi się współczesny nastolatek, a XVI-wieczny książę trafia, jako żebrak, na ulice Londynu. I wszystko byłoby dobrze, bo opowieść toczy się płynnie, a fabuła wciąga, gdyby nie paskudna scenografia Bogusława Cichockiego. Zarówno świat dzisiejszy, jak i renesansowy, są szarobure i w złym guście. Zamek królewski to kilka kolumn i zwisające z góry kawałki materiału, tak samo ponure jak dom Toma.

Reżyser spektaklu nie tylko nie zadbał o stronę plastyczną, ale nie raz pozostawiał aktorów samym sobie. Dwójka chłopców (Piotr Hudziak i Przemysław Noga) ma w sobie wiele naturalnego wdzięku, ale nie zawsze wystarcza im umiejętności warsztatowych. Zabawnym scenom towarzyszą statyczne, nudnawe momenty, bez których widowisko mogłoby się obejść.

Teatr Ludowy zafundował młodym widzom tradycyjne przedstawienie, w którym opowiada się ciekawą historię, mogącą zainteresować dzisiejszych małolatów. Szkoda jednak, że realizacja teatralna nie dorównała dobremu pomysłowi. Byłaby wtedy większa szansa na to, że pewna mała dziewczynka po powrocie do domu zamiast wydawać z siebie mordercze okrzyki, zaczęłaby kombinować, jak zmusić braci do zabawy w królewski dwór. Ale do tego musiałaby się w pełni nim zachwycić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji