Artykuły

Nieznana sztuka Ibsena

Henrik Ibsen, najwybitniejszy dramaturg końca XIX wieku staje się coraz modniejszy, rzec można, "odkrywa" się go raz po raz, sięgając po dramaty, których od dziesiątków lat nie wystawiał żaden teatr. A przecież oglądaliśmy w ciągu ostatnich lat wiele jego sztuk tak w teatrach stołecznych, jak i w Teatrze TV. Pamiętamy dobrze "Norę", "Heddę Gabler", "Upiory", "Dziką kaczkę", "Peer Gynt" i "Budowniczego Solnessa". Ale jest jeszcze wiele jego dzieł, które należałoby wystawić, a które kształtowały nie tylko całą dramaturgię dziewiętnastowieczną, ale także wychowały zastępy dramaturgów pierwszej połowy XX wieku. Do takich sztuk Ibsena należą nie grywane u nas "Komedia miłości", "Cesarz i Galilejczyk", "Pani zamku Ostrot", "Podpory społeczeństwa", "Rosmersholm" czy "Uroczystość na Solhaugu".

Ibsen coraz częściej wraca także i na nasze sceny. Ostatnia premiera w Teatrze Współczesnym pozwoliła na zapoznanie się a całkowicie nieznanym utworem wielkiego Norwega, a mianowicie sztuką pt. "Jan Gabriel Borkman" wystawioną w przekładzie Anny Marii Linke, w reżyserii Aleksandra Bardiniego, ze scenografią Jana Banucha.

Zacytujmy Nicoll'a: "Ibsen przedstawia w tej sztuce studium człowieka i jego otoczenia. Borkman marzył o bogactwie i potędze - nie tyle samych w sobie i dla siebie, ile dlatego, co przez nie można osiągnąć. Jak niejeden wielki przemysłowiec, Borkman przeżywa upadek i po odsiedzeniu długiej kary wraca do domu - do nieugiętej żony, Gunhildy, której jedynym celem jest zachęcić syna, Erharta, do zdobycia pieniędzy i poprawienia w ten sposób losu rodziny. Ibsen ukazuje niezwykle sugestywnie tego złamanego mocarza, samotnie żyjącego w swym pokoju, na próżno wyczekującego dzień po dniu wezwania od dawnych kolegów..."

Dramat Borkmana, ale tak że dramat dwóch kobiet, żyjących u jego boku: żony i jej siostry Elli, które ongi stoczyły "walkę" o samego Borkmana, teraz zaś toczą "bój" o syna,jego przyszłość, życie.

Oglądając nową sztukę Ibsena, którą przypomniał nam Teatr Współczesny, oglądamy przede wszystkim wspaniałą grę kilkorga wybitnych, można i trzeba powiedzieć - wielkich aktorów: Jana Świderskiego, kreującego główną postać dramatu, Jana Gabriela Borkmana, Halinę Mikołajską i Zofię Mrozowską w rolach żony Borkmana i jej siostry oraz Henryka Borowskiego w roli Foldala, jedynego, jakże nieszczęsnego, mizernego poety, trzymającego się Borkmana tylko z powodu "pochlebstw", jakie od czasu do czasu mógł był usłyszeć od byłego finansisty.

Dobrze także zagrały swoje role studentki PWST: Joanna Szczepkowska (na zmianę z Łucją Żarnecką) występujące jako Frida i Pokojówka. Damą serca młodego Borkmana była Zofia Saretok jako Fanny Wilton.

Sprawnej reżyserce Aleksandra Bardiniego "szła" w sukurs nie tylko znakomita obsada aktorska, gra aktorów, ale także kapitalnie zaprojektowana oprawa scenograficzna Jana Banuchy, mroczne, ponure wnętrze domostwa norweskiego, w którym rozgrywał się jakże smutny, jakże ponury dramat rodzinny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji