Artykuły

Magiczna szkoła marzeń i Ambroży Kleks zapraszają!

"Szkoła Marzeń czyli Akademia Pana Kleksa" wg "Akademii Pana Kleksa" Jana Brzechwy w reż. Anety Płuszki w Teatrze Baj w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Was.

Najstarszy teatr lalek w Polsce, czyli warszawski Baj, z siedzibą na stołecznej Pradze, wciąż poszukuje nowych środków wyrazu, zapoznaje widzów z różnymi technikami i formami teatralnymi, proponując wielokrotnie nowe, interesujące adaptacje klasycznych dzieł. W jego repertuarze pojawiła się właśnie inscenizacja oparta na legendarnym dziele Brzechwy, a na scenę wkroczył niezwykły bohater, znany z kart powieści dla dzieci. Aneta Płuszka przygotowała spektakl adresowany zarówno do wielbicieli Pana Kleksa, jak i tych młodych widzów, którzy nie wiedzą na czym polega nauka i wychowanie w Akademii sławnego maga, wielkiego przyjaciela dzieci i baśniowych postaci. Jej przedstawienie spodoba się dziewczynkom i chłopcom zasiadającym w szkolnych ławkach, ponadto tym, którzy mają "gliniane ręce", nieustannie coś upuszczają i tłuką, nie przepadają za marchewką z groszkiem, natomiast uwielbiają zabawy z wyobraźnią. Co ważne, ich imiona wcale nie muszą zaczynać się na literę A.

Jak przyznaje pani reżyser, scenariusz "Szkoły Marzeń czyli Akademii pana Kleksa" pisała bardzo długo. Powieść Jana Brzechwy obfituje w rozliczne wątki, niektóre bardzo zawiłe i do końca niewyjaśnione. Dlatego nie oczekujmy wiernej adaptacji lektury. Spektakl Anety Płuszki to raczej nowe spojrzenie na naszą rodzimą literacką szkołę marzeń i czarów, stworzoną przez Brzechwę. Jego niezapomniana "Akademia pana Kleksa" została wydana w 1946 roku. Od tej pory pan Ambroży Kleks, najwspanialszy mag, sztukmistrz, znawca bajek i pedagog, który wysoce ceni fantazję uczniów, fascynuje i wzrusza kolejne pokolenia. Przez bez mała siedemdziesiąt lat intryguje i inspiruje twórców filmowych, teatralnych oraz autorów książek. Aneta Płuszka zrywa z wizerunkiem stworzonym przez cudowne ilustracje Jana Marcina Szancera, a potem film Krzysztofa Gradowskiego z Piotrem Fronczewskim w roli Kleksa, jednak klimat "wyczarowany" na kartach powieści zostaje. Ale czegoś w tej adaptacji zabrakło. Na scenie jedynie Adaś reprezentuje innych chłopców, których imiona zaczynają się na literę "A". Być może taki był zamysł twórców spektaklu, choć moim zdaniem przydałoby się delikatne wyjaśnienie, bowiem nie dla każdego widza jasnym jest, iż oprócz Adasia Niezgódki w szkole są jeszcze inne dzieci. Wystarczyłyby cienie, lalki, nawet zarysy postaci, by podkreślić obecność pozostałych uczniów. Początkowo, zwłaszcza w pierwszej części przed przerwą, nie bardzo wiadomo o co chodzi, ale szybko, w tempie przysługującym dziecięcym spektaklom, klarują się najważniejsze wątki. Szczególne brawa należą się Jackowi Zagajewskiemu. Jego scenografia, z elementami efektów specjalnych, jest rewelacyjna. Momentami wydaje się skromna, by za chwilę rozbłysnąć pełnią barw i blaskiem świateł. O iluzjonistycznych fragmentach nie wspomnę (ukłon w stronę Jerzego Buczyńskiego). Wszystko dopracowane i efektowne, a jednocześnie nieprzytłaczające. W końcu w Szkole Marzeń, magicznej Akademii pana Kleksa, wszystko ma prawo być niezwykłe, lśniące, roziskrzone i kolorowe. Magiczne sztuczki, iluzjonistyczne triki stanowią element bez mała niezbędny! Fascynująca lekcja przędzenia liter, kleksografii, leczenie chorych sprzętów, to tylko niektóre z nietypowych i wielce ciekawych zajęć. W przedstawieniu, podobnie zresztą jak w książce, nie brakuje gorzkich refleksji. Być może silniej przemawiają one do dorosłych widzów, towarzyszących dzieciom niż do nich samych, ale nie szkodzi. Pani reżyser zgrabnie wplotła je w zabawne i pełne dynamiki opowieści Adasia. Dzięki temu zmagania z Filipem Golarzem mają aspekt humorystyczny, z refleksją w tle. Smutna lecz wciągająca historia szpaka Mateusza, czyli opowieść o księciu i cudownej czapce bogdychanów, jest jednym z ważniejszych wątków, z kolei wizyta w Psim Raju i kara za dręczenie zwierząt daje do myślenia także dzieciom. Oczywiście nad wszystkim górują żywe dialogi, wesołe piosenki, a wizyta w Akademii jest pełną wrażeń, zabawy i śmiechu przygodą, bez krzty nudnego moralizatorstwa.

Robert Płuszka, który wciela się w rolę pana Kleksa, jest zarówno zabawny, jak i magiczny. To aktor z ogromnym doświadczeniem, znany i lubiany przez dzieci (rodziców też), dlatego dobrze wie, jak zagrać, by nakreślić wiarygodny portret niezwykłego bohatera, legendarnego dyrektora legendarnej Akademii. Potrafi uwypuklić niektóre cechy osobowości, podkreślić nieograniczoną fantazję, miłość do baśni i wielką dobroć, dodając szczyptę szaleństwa i dziecięctwa. Próżno szukać u niego czarnej, długiej i zwichrzonej brody, ale pozostał bujny włos oraz przenikliwe, wszystkowidzące spojrzenie, a także zamiłowanie do piegów. W postać mechanicznej lalki Alojzego Bąbla Kukuryka, którą skonstruował Filip Golarz, pracując nad nią 20 lat, wciela się Andrzej Bocian. Fryzjer przymusił pana Kleksa, by przyjął Alojzego do Akademii i ożywił. To początek wielkich kłopotów i końca Szkoły Marzeń. Aktor Teatru Baj znakomicie oddaje charakter antypatycznego, złośliwego, mechanicznego chłopca, dziecka idealnego, jak sam o sobie mówi. O takim uczniu i synku, rzekomo "marzy" każdy dorosły . Jego zautomatyzowane ruchy i mimika śmieszą do łez, a techniczna precyzja budzi podziw. Wielką sympatię zdobywa natomiast główny bohater, pierwszy uczeń Akademii, Adaś Niezgódka. Rolę młodego urwisa o złotym sercu i wielkiej wyobraźni gra Paweł Majchrowski. Jego bohater, skory do cyrkowych popisów i niegroźnych psot, staje się bliski wszystkim dzieciom. Trafia do Akademii, gdyż w "normalnej" szkole nikt by sobie z nim nie poradził. W domu wszystko leciało mu z rąk, na lekcje spóźniał się nieustannie, a jego nieograniczona wyobraźnia męczyła otoczenie. Dlatego rodzice wysłali go do Akademii, słusznie ufając, iż tylko pan Kleks potrafi go zrozumieć i należycie się nim zająć. Adaś, z nieodłącznym przyjacielem szpakiem, opowiada widzom o Akademii, o przyjaźni z Mateuszem, o doktorze Paj-Chi-Wo i wyjaśnia swą dziwaczną pasję zbierania guzików. Przepiękna muzyka autorstwa Roberta Łuczaka, raz dynamiczna, raz liryczna, tworzy doskonałe tło dla całego przedstawienia. Wraz z innymi elementami - ruchem scenicznym, koncepcjami inscenizacyjnymi, dekoracjami, buduje całość tego pogodnego, mądrego, pełnego magii i czaru spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji