Artykuły

"Farsa" z tragicznym przesłaniem

"Ojciec" Floriana Zellera w reż. Iwony Kempy w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Wojciech Giczkowski w Teatrze dla Was.

To w teatrze się zdarza. Nieraz, po pierwszych minutach lub po pierwszych kilku scenach, zaczynasz odpoczywać lub relaksować się skupiony na grze aktorów. Nie odczujesz tego w Teatrze Ateneum, bo tym razem w przedstawieniu podjęto bardzo trudny temat. Dotyczący tych wszystkich, którzy mieli w rodzinie leciwych krewnych lub którzy sami są bardzo wiekowi. Bohaterką sztuki jest starość, ale nie taka jak w reklamach - zdrowa, spokojna, z rozkosznymi wnuczętami na kolanach. To starość z jej nieuchronną demencją i samotnością.

Spektakl pt. "Ojciec" Floriana Zellera, w reżyserii Iwony Kempy, opowiada o wysiłkach córki Anny (Magdalena Schejbal), zmierzających do pogodzenia jej miłości do ojca (Marian Opania) i potrzeby zaopiekowania się nim z chęcią zorganizowania sobie wygodnego życia i poprawienia relacji z Pierre'em (Przemysław Bluszcz). Nie tylko u mnie, ale zapewne także u widza w średnim wieku, siedzącego obok, który cały czas ronił łzy, pojawiły się w trakcie spektaklu osobiste wspomnienia. Zobaczyliśmy wszyscy ostatnie chwile naszych dziadków, rodziców, teściów. Podczas tej wiwisekcji, przed naszymi oczami na scenie i w głowach przemknęły rzeczy pełne niedobrych wspomnień. Czy aby na pewno postąpiliśmy dobrze, oddając teściową po udarze do luksusowego domu starców? Przecież to nie było sanatorium! Czy znaleźliśmy czas, aby porozmawiać z ojcem o latach jego młodości? Czy wreszcie wiemy, jak mieli na imię i jakie nosili nazwiska nasi przodkowie trzy pokolenia wstecz? Przecież mogliśmy o to spytać, zamiast rozmawiać o "rozkoszach" pobytu gdzieś na odludziu w zamkniętym domu spokojnej jesieni. Iwona Kempa doskonale zrozumiała oraz zinterpretowała problematykę sztuki Zellera i postanowiła dotrzeć do naszych najskrytszych tajemnic. Do naszego sumienia.

Florian Zeller to zwycięzca nagrody Molire 2014 za najlepszą sztukę we Francji. Jego "Ojciec" sprawia, że zaczynamy rozumieć spychany na margines naszej świadomości świat starości i śmierci. Obecnie o tym świecie się nie mówi. Na cmentarzu nie czekamy, aż trumna zostanie zasypana ziemią, tylko odchodzimy zaraz po położeniu na niej wiązanki kwiatów. Wstyd przed śmiercią objął wszystkie kręgi kulturowe.

Anna nie ucieka od odpowiedzialności: zajmuje się przecież ojcem troskliwie. Jednak to gra przepełniona skruchą, zwłaszcza w wyścigu z szybko mijającym czasem. Pierre kwestionuje prawdę i naturę rzeczywistości: "Jak długo jeszcze ma pan zamiar zawracać światu dupę swoją osobą?" - pyta struchlałego ojca, a pytanie to powtarza pielęgniarz. Czy Pierre jest potworem? Czy i my nie myślimy o kimś bliskim, że mógłby już odejść?

W relacji córki z ojcem widzimy zmieniające się czasy, których kresem jest samotność i eutanazja na koszt państwa. Przedstawienie, rozgrywające się w widmowej, przezroczystej scenografii nieokreślonego mieszkania czy szpitala, to trudna opowieść o okrucieństwach miłości i granicach cierpliwości. Relacje rodzinne zostają odwrócone. Zamiast związku pełnego miłości jest tylko poczucie obowiązku i chęci wypełnienia go tutaj i zaraz.

Marian Opania dostał do zagrania rolę, w której ukrywa pod krokodylkowym uśmiechem swoją niechęć do Pierre'a, a Magdalena Schejbal nawet nie próbuje uczynić z Anny osoby choć trochę sympatycznej. Opania na naszych oczach ucieka od takiej rodziny i starzeje się błyskawicznie. Jego kreacja jest emocjonalnie intensywnym spojrzeniem na świat oczami mężczyzny cierpiącego na demencję. To prawdziwy popis aktorstwa, wzmocniony znakomitymi rolami pozostałych aktorów, także epizodycznych.

Przedstawienie Iwony Kempy jest także pełne humoru, bo "Ojciec" Floriana Zellera jest tragiczną, tajemniczą i realistyczną historią rodziny, a postać ojca przedstawiona jest w sposób momentami dość żartobliwy. Tyle że to radość już nikomu niepotrzebna. Jest to zadziwiająco nieprzyjemne doświadczanie okrucieństwa miłości i granic cierpliwości córki. Samo nasuwa się pytanie - co będzie dalej? Co spotka bezdzietną Annę? Na to nie ma w tym przedstawieniu odpowiedzi. Widzowie na stojąco, długo nagradzali wykonawców oklaskami. Wszyscy byli dziwnie poważni...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji