Artykuły

Wicza-Pokojski: Okrucieństwo jest zgodne z naturą, ale nie z kulturą człowieka

- Islam to nie świat uchodźców, terrorystów i morderców. Kultura arabska jest ciekawa i inspirująca. Takie założenia towarzyszą najnowszemu spektaklowi Teatru Miniatura "Turban mistrza Mansura", którego reżyserem jest Romuald Wicza Pokojski.

Przemysław Gulda: Twój najnowszy spektakl, "Turban mistrza Mansura" poświęcony jest filozofii sufickiej. Co cię w niej najbardziej zafascynowało?

Romuald Wicza Pokojski [na zdjęciu]: Sufizm poznaję teraz, podczas naszej pracy nad spektaklem, i zauważam, że jest to po prostu filozofa życia. Zwykła, prosta. I w tym jej siła. Wskazuje na to, że wszystkie odpowiedzi możemy znaleźć we własnej głowie. Opowieść Marka Kochana o sufickim mistrzu jest przykładem pozytywnego myślenia o innym, o innej kulturze. Przybliża istotną część naszej cywilizacji, oswaja z nią. Zwraca uwagę na podstawową czynność, jaką jest samodzielne myślenie, a do tego uczy sztuki argumentacji. W tych aspektach sufizm jest dla nas tylko pretekstem do opowieści.

Jak wyglądała twoja współpraca z autorem scenariusza, Markiem Kochanem? Jak jego doświadczenia jako inicjatora debat społecznych na ważne tematy wpływają na kształt spektaklu?

- O wspólnym spektaklu rozmawialiśmy z Markiem od czterech lat. Rozmyślaliśmy o różnych tytułach. Sposób pisania Marka jest dla mnie, jako reżysera, bardzo ciekawy. Precyzyjny, logiczny, wymagający ode mnie skupienia i odkrywania przestrzeni, którą schował za słowami. Marek jest dramaturgiem, ale też znawcą zagadnień szeroko pojętej retoryki. Jest wykładowcą akademickim i trenerem specjalizującym się w zachowaniach publicznych. To nasz wspólny kontekst zainteresowań - sztuka i retoryka. Zależało mi na spektaklu, powiedzmy, przewodniku dla najmłodszych widzów po umiejętności prowadzenia rozmowy z poszanowaniem drugiego człowieka. Szczególnie teraz, kiedy świat wypełniony jest wrogością do tego, co nieznane, inne i kiedy wydawałoby się, zatracamy umiejętność dyskutowania w konstruktywny sposób. "Turban mistrza Mansura" jest dla mnie odpowiedzią na te wszystkie nasze strachy.

Jak budujecie ze scenografką, Katarzyną Zawistowską, przestrzeń wizualną tego przedstawienia? Jak uniknąć w takim przypadku arabskiej "cepelii" - poprzestawania na stereotypach dotyczących tej kultury?

- To jest jedna z naszych największych trudności, oderwać się od schematu, od stereotypu. Z jednej strony nie sposób uniknąć koloru i pewnej egzotyki. To jest to, co potrafi zafascynować nie tylko dziecko, ale też dorosłą osobę. Sami temu ulegamy - Katarzyna, Łukasz Matuszyk, kompozytor muzyki, i ja. Oczywiście traktujemy świat arabski jako jedną wielką inspirację, ale też staramy się oddać jej walory wizualne i dźwiękowe. To jest kultura, która działa na wszystkie zmysły. Między innymi z obawy o tę "cepelię" odbyliśmy z Katarzyną Zawistowską wyprawę do Stambułu. Wykorzystaliśmy na to nasz wolny czas. Dzięki jej osobistym kontaktom mogliśmy na miejscu skorzystać z pomocy tureckich przyjaciół, scenografa i kostiumologa, którzy pomogli nam znaleźć to, co autentyczne. Katarzyna Zawistowska jest wyjątkową artystką, dba o każdy szczegół. Jej dekoracje, kostiumy, są dziełem samym w sobie. Jej dążenie do prawdy w każdym, nawet najmniejszym szczególe wzbogaca całą warstwę wizualną. Katarzyna po prostu myśli przestrzenią. Podobny komfort pracy czuję przy Łukaszu Matuszyku, który nie tylko komponuje, ale też słucha spektaklu. Wbrew pozorom nie jest to takie oczywiste - zachować własny styl przy tak charakterystycznym, odrębnym kulturowo sposobie myślenia o dźwięku.

Twój spektakl trafia w czas, kiedy na ulicach krzyczy się o wieszaniu islamistów, a dzieci w szkole wyzywają się od "ciapatych" i "imigrantów". Nie boisz się, jak widzowie będą reagowali na przedstawienie, w którym występują postaci brutalnie oczerniane w antyislamskiej propagandzie?

- Tak jak wspominałem, rozważaliśmy z Markiem Kochanem różne tytuły. Ostatecznie zdecydowałem się na "Turban mistrza Mansura". Właśnie z tych wszystkich względów, które wymieniłeś. Uważam, że nie tylko teatr powinien być miejscem zgody na świat, który jest różnorodny. Szkoła, media, instytucje kultury nie powinny nas straszyć i najeżać na to, co inne. Nie powinniśmy defraudować tego, co w człowieku jest piękne i mądre. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak często tkwimy w stereotypach i jak bzdurnym gadaniem powiększamy przepaść, co w niektórych przypadkach prowadzi do prawdziwych tragedii. My tworzymy teatr, naszym widzem są dzieci, bierzemy współodpowiedzialność za ich indywidualne myślenie teraz i w przyszłości. Okrucieństwo jest zgodne z naturą, ale już nie z kulturą człowieka. Dlatego teatr, jako część kultury, powinien mówić jak najwięcej o człowieczeństwie i akceptacji, przedstawiać całą złożoność świata. Teatr powinien, ale też nie może być w tym osamotniony. To nasza wspólna społeczna odpowiedzialność. My też jesteśmy inni dla kogoś za miedzą. Marek Kochan kojarzony jest z prawicowym myśleniem, ja z lewicowym, zwał jak zwał, spotykamy się we wspólnej pracy i niech to będzie sygnał dla tych wszystkich, którzy w pełnej ignorancji skupieni są tylko na kopaniu przepaści między ludźmi innych kultur, wierzeń i przekonań. Osobiście czuję, że stoi za mną na tyle mocne i ważne dziedzictwo kulturowe, że nie mam obaw przed poznawaniem tego, co nowe, inne.

Dlaczego twoim zdaniem pokazywanie dzieciom takiego spektaklu w takim właśnie czasie jest szczególnie istotne?

- Bo dzieci są naszą przyszłością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji