Artykuły

Wymarzony Leporello

- Cieszę się, że generalnie teatr muzyczny, w tym także operowy, poszedł w Polsce trochę do przodu, kładzie się w nim nacisk zarówno na stronę muzyczną, jak i teatralną - mówi WIESŁAW ORŁOWSKI, aktor Teatru Współczesnego w Szczecinie.

M. Deuar: - Jak pan trafił do Współczesnego?

Wiesław Orłowski: - Będąc studentem Wydziału Wokalno-Aktorskiego Wrocławskiej Akademii Muzycznej udało mi się rozpocząć studia na wydziale aktorskim od drugiego roku. Spotkałem tam Bogusława Kierca. Większość naszych profesorów próbowała nam udowodnić, że się do niczego nie nadajemy, podczas gdy Kierc był w stosunku do swoich studentów bardzo przyjacielski. Z radością więc przyjąłem jego propozycję wstąpienia do Teatru Współczesnego, gdzie był dyrektorem... Choć jeszcze tylko przez jeden sezon.

- Nastała Anna Augustynowicz: zupełnie inna estetyka, literatura, inny teatr. Co z tego dla pana wynikało? Pozytywne iskrzenie, mobilizacja, a może dyskomfort?

- Nie, o żadnym dyskomforcie nie może być mowy. Aktor się przecież podejmuje różnych wyzwań, musi pracować z różnymi reżyserami, a mnie zawsze interesowało wiele sposobów aktywności artystycznej: dramat, opera, musical, kabaret...

- Zaraz do tego przejdziemy, ale chciałbym jeszcze zapytać o teatr Augustynowicz. We Współczesnym zaczęła się pojawiać nowa literatura, często ostra obyczajowo i językowo - jakże różna od tej, do której przyzwyczajony jest na zajęciach student szkoły teatralnej.

- Hm, nie jestem chyba odpowiednią osobą, która się może na ten temat wypowiadać. Ja nie należę do ulubionych typów aktorskich Augustynowicz, nigdy nie tkwiłem głęboko w jej teatrze w takim sensie, że nie grałem głównych ról, a raczej wówczas gdy przygotowywała spektakle wieloobsadowe, jak np. "Miłość na Krymie"....

- Studiował pan wokalistykę, potem jednak zdecydował się na teatr dramatyczny.

- Przede wszystkim za sprawą literatury, którą chciałem czytać, interpretować i w miarę możliwości przekazywać ze sceny.

- A jednak łączy pan w tej chwili teatr dramatyczny z muzycznym.

- Tak, i cieszę się, że generalnie teatr muzyczny, w tym także operowy, poszedł w Polsce trochę do przodu, kładzie się w nim nacisk zarówno na stronę muzyczną, jak i teatralną. Ja się staram nigdy o tych dwóch elementach nie zapominać. Bardzo się cieszę, że mogłem uczestniczyć w spektaklach Opery na Zamku: "Carmen", "My Fair Lady", ostatnio w "Mądrej" Carla Orffa.

- Rozmawiamy wprawdzie przy okazji jubileuszu Teatru Współczesnego, ale zapytam pana o wymarzoną rolę... operową.

- Mam taką! Bardzo chciałbym wystąpić jako Leporello w "Don Giovannim" Mozarta, może mi się kiedyś uda?

- Chętnie bym pana w tej roli zobaczył i posłuchał. Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji