Artykuły

Kilka sekund na decyzję o śmierci

- "Terror" prezentowany przez nas przyjmuje formę, jakiej jeszcze nie mieliśmy w teatrze. Razem z reżyserem odtwarzamy głośny proces sądowy. Minimalizujemy teatralność na rzecz jak najpełniejszej wierności i wczucia się w rolę - mówi Marcin Szaforz, aktor Teatru Śląskiego w Katowicach, przed premierą, która odbędzie się w Sali Sejmu Śląskiego.

W maju 2013 r. w Niemczech miało miejsce wydarzenie bez precedensu. Lars Koch, 31-letni major lotnictwa wojskowego, zabił 164 osoby. Zestrzelił nad miejscowością Oberappersdorf samolot pasażerski typu Airbus odbywający lot z Berlina do Monachium. Pilot przyznał się do popełnienia czynu. Samolot, który zestrzelił, został wcześniej porwany przez terrorystów. Kontrolę nad nim przejął zamachowiec samobójca. Porywacz zamierzał rozbić maszynę na stadionie piłkarskim Allianz Arena w Monachium, na którym odbywał się mecz Niemcy - Anglia. Oglądało go ponad 70 tys. kibiców.

Lars Koch złamał zakaz strzelania do samolotu. Zabił 98 mężczyzn, 64 kobiety i dwoje dzieci. Popełnił zbrodnię masowego zabójstwa, określaną osobnym paragrafem niemieckiego kodeksu karnego. Według dokumentów konstytucyjnych nie wolno wartościować ludzkiego życia. Z tego powodu wytoczono przeciw Kochowi proces sądowy, który odbył się w 2014 r.

I właśnie ten głośny proces będzie odtworzony przez aktorów Teatru Śląskiego w Sali Sejmu Śląskiego w Katowicach. Jego rekonstrukcji dokonuje Robert Talarczyk, dyrektor katowickiej sceny, według tekstu pod tytułem "Terror", przygotowanego przez niemieckiego dramaturga i adwokata Ferdinanda von Schiracha. W związku z premierą Marcin Szaforz, aktor Teatru Śląskiego, stanie przed sądem. Rozmawiamy z nim o przygotowaniach do odtworzenia procesu sądowego.

***

ROZMOWA Z MARCINEM SZAFORZEM [na zdjęciu]:

MARTA ODZIOMEK: Oskarżonym, w którego się pan wciela, jest Lars Koch, który wbrew decyzji przełożonych zestrzelił samolot z terrorystami i cywilami na pokładzie. Jak pracuje się panu nad tą rolą?

MARCIN SZAFORZ: "Terror" prezentowany przez nas przyjmuje formę, jakiej jeszcze nie mieliśmy w teatrze. Razem z reżyserem odtwarzamy głośny proces sądowy. Minimalizujemy teatralność na rzecz jak najpełniejszej wierności i wczucia się w rolę. Marzyło mi się, bym mógł porozmawiać z Larsem Kochem, ale to się nic udało. Oglądałem dom, w którym mieszkał - po procesie rodzina się przeniosła, słuchałem, co mają do powiedzenia na jego temat sąsiedzi. Czytałem wszystkie dostępne dokumenty. Próbowałem znaleźć Larsa. Droga do Niemiec była ekscytująca z aktorskiego punktu widzenia. Powrót zmienił nieoczekiwanie moje myślenie.

Co się stało?

- Zacząłem głębiej szukać i j ego historia zaczęła krążyć w moich żyłach i głowie. Przed procesem przetrzymywali go siedem miesięcy w areszcie. To był dla niego psychiczny szok. Wyobraźmy sobie człowieka, który w samotności zaczyna myśleć i analizować tę jedną sytuację przez kilka tysięcy godzin. Wciąż ta sama analiza jednej decyzji... To musiało mieć wpływ na jego psychikę i dalsze życie.

Opieracie się na tekście Ferdinanda von Schiracha, który jest nie tylko dramaturgiem, ale i adwokatem w Berlinie. Przed publicznością wystąpi pan w autentycznym wojskowym mundurze. Jak się pan w nim czuje?

- Zależy nam na wierności, dlatego mundur jest sprowadzany z Niemiec, jeden do jednego. Gdy wkładam go na próbach, zapinając skrupulatnie guziki, to czuję, że lotników, którzy wykonują tam w górze działania bojowe, łączy jakaś silna wspólnota, której nigdy nie odczuje i nie zrozumie żaden cywil. Wspólnota wojskowych. Siła, prestiż, ale i przerażająca odpowiedzialność.

Proces przeciwko Kochowi będzie odtworzony w Sali Sejmu Śląskiego. Jak się wam, aktorom, w niej gra, przebywa, buduje interakcje?

- Ta wyjątkowa przestrzeń udostępniona zespołowi bardzo pomaga - nie mamy scenografii i jesteśmy w miejscu, które ma swoją powagę i majestat. Wchodząc tam jako aktor i jako widz, traci się komfort, jaki ma się w teatrze, świadomość, że coś nas bezpiecznie oddziela od umownego świata. Tu wszyscy jesteśmy równi, w jednej sali wszyscy uczestniczymy w procesie, widz staje się współuczestnikiem. Z drugiej strony trzeba uważać, by - jak to mówimy w naszym żargonie - nic nie przegrać i nie przekłamać. To największa pułapka. Trzeba pilnować, jakich środków używamy, by stworzyć człowieka z krwi i kości. Nad tym już czuwa reżyser, Robert Talarczyk.

Lars Koch został oskarżony o masowe morderstwo. Naruszył ograniczenia narzucone przez konstytucję. Jak pan postąpiłby na jego miejscu?

- Tysiące ludzi na stadionie czy 164 osoby w powietrzu z terrorystami na pokładzie? Sporo myślałem o tej sprawie. Nigdy wcześniej nie grałem postaci, która ma taki dylemat, która musi wybierać spośród dwóch śmierci. Co ja bym zrobił? To tylko pozornie proste pytanie i prosta odpowiedź, że ratujesz tysiące. Dodatkowo na decyzję masz mało czasu i konfrontujesz ją z rozkazem, który stoi w sprzeczności z tym, czego cię nauczono. Zaczynają się pojawiać wątpliwości, a pilot nie powinien mieć żadnych wątpliwości. Nigdy. Tak jest szkolony. A Lars zaczął wątpić.

Jak wyglądał przebieg wydarzeń tego feralnego dnia?

- Dokładne szczegóły poznacie na sali. Najbardziej mroczny pozostaje fakt, że był to dzień jak każdy inny, natomiast to, co wydarzyło się później, zmieniło całkowicie życie Kocha i innych. To najistotniejszy moment każdej ludzkiej tragedii: wstajesz rano, jesz śniadanie, myślisz, że wszystko będzie jak zawsze i na zawsze, a nagle kilka sekund zmienia bieg historii.

Dlaczego decyzja Kocha wzbudza tyle kontrowersji?

- Poświęcenie ponad setki ludzi w zamian za ocalenie tysięcy - tu bierze się na szalę ludzkie życie. Można tak? Da się to matematycznie uzasadnić? Będą tacy, którzy poprą decyzję Kocha, i tacy, dla których zostanie mordercą.

Czy można było zapobiec sytuacji, w jakiej znalazł się Koch?

- Nie. Pomimo wszystkich procedur, nie jesteśmy w stanie zwalczyć ani takich sytuacji, w jakich był major Koch, ani uniknąć takich zjawisk jak terroryzm.

Odtworzenie procesu w Sali Sejmu Śląskiego pozwoli widzom podjąć decyzję w sprawie pilota. To interesujący przykład tego, jak może on wpływać na przebieg wydarzeń. Przygotowaliście zatem dwa zakończenia?

- To wyjątkowa sytuacja dla widzów - korzystając z udogodnień technicznych w Sali Sejmu Śląskiego, każdorazowo 80 osób, które usiądzie na miejscach radnych, pod koniec drugiej części będzie mogło oddać głos za uniewinnieniem Kocha lub przeciw niemu. W zależności od wyniku zostanie odczytany jeden z dwóch alternatywnych wyroków.

***

TEATR NIE W TEATRZE

Rekonstrukcja procesu wedle pomysłu Roberta Talarczyka odbędzie się w Sali Sejmu Śląskiego, znajdującej się w okazałym, modernistycznym gmachu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego i Urzędu Wojewódzkiego przy ulicy Jagiellońskiej w Katowicach. To nie pierwszy taki eksperyment z przestrzenią. Warto przypomnieć, że Teatr Śląski wykorzystuje ogromną halę galerii Szyb Wilson, w której prezentowane są spektakle w reżyserii Eweliny Marciniak. Zarządza też Sceną w Galerii - pierwszą stałą sceną teatralną prowadzoną w galerii handlowej, gdzie pokazywane są przedstawienia gościnnych teatrów oraz premiery teatru. Teatr Śląski przygotowywał także projekty w przestrzeniach industrialnych, na Nikiszowcu, w sali koncertowej NOSPR czy w plenerach.

MO

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji